~Engy~
Harry był dziwny. Właściwie ja też. To całe nasze spotkanie
było strasznie dziwne.
Ja siedziałam mieszając chyba już szósty raz herbatę a Harry patrzył za okno pogrążony w swoich myślach, podobnie jak ja. Ile ja bym dała aby je poznać? Zwykle to ja odpływałam. Jemu jeszcze się to nie zdarzyło, przynajmniej w mojej obecności. Spojrzałam na niego jakby
chcąc coś odczytać. Ale co?
- O czym myślisz? – zapytałam w końcu. Harry jeszcze przez moment podziwiał
piękne widoki aż w końcu przeniósł na mnie wzrok. Wyglądał na
zdezorientowanego. Och, czyżby był zdziwiony, że jego dziewczynę interesują
jego myśli?
- O niczym. – odparł przenosząc teraz wzrok na
moją rękę, która nadal mieszała łyżeczką kubek herbaty. – Wiesz do twarzy ci w
czerwonym. – powiedział uśmiechając się lekko. Zarumieniłam się. Tak naprawdę
nie lubiłam tej bluzki. Założyłam ją na szybko.
- Nie prawda. – spuściłam wzrok.
-
Prawda i nie kłóć się ze mną.
-
Dobra. Niech ci będzie. Ale i tak się z tobą nie zgadzam. – powiedziałam, żeby
to było jasne. Nie uważałam się za piękność w której we wszystkim jest dobrze.
Prawda była taka, że byłam zwykłą dziewczyną. Naprawdę nikim wyjątkowym.
Cieszyłam się, że Harry zwrócił na mnie uwagę, chodź nie uważałam, że byłam
tego warta.
-
Zgadzasz się. W głębi duszy się zgadzasz.
Najwyraźniej
droczenie się ze mną sprawiało mu przyjemność. Nie zamierzałam tego ciągnąć.
Wiedziałam, ze ma to za zadanie odciągnąć mnie od tematu.
-
Widziałeś się ostatnio z Louisem?
To
pytanie chyba zbiło go z tropu bo przez chwilę milczał.
-
Nie. A powinienem?
-
Nie. Chyba nie. – odpowiedziałam spuszczając ponownie głowę. Miał zadzwonić.
Obiecał, że zadzwoni i mi to wszystko wyjaśni a on dotrzymuje obietnic…
Błąd.
Louis
nigdy nie potrafił dotrzymywać obietnic. I właśnie to nas zniszczyło.
I
to nas zniszczy jeszcze nie raz. Chyba, ze dam sobie z nim spokój. Bo mam Harry’ego.
Bo chce być z Harry’m. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Zaraz…
wydaje mi się, że chce być z Harry’m?
-
Coś nie tak? Wyglądasz jakoś…
-
Jestem zmęczona. Pójdę już. – przestałam mieszać tą piekielną łyżeczką herbatę
i wstałam z siedzenia kierując się ku wyjściu z kawiarni. Znowu wychodziłam.
Znowu go zostawiałam. To było nie fair. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Ale wtedy nie potrafiłam inaczej.
I
właśnie dlatego to spotkanie było dziwne. Spotkaliśmy się, żeby co? Spędzić ze
sobą czas? A jaki to ma sens skoro źle czujemy się w swoim towarzystwie? Nie,
może źle to ujęłam. Nieswojo. To jest odpowiednie słowo.
Louis
nie daje mi spokoju! Louis wyjdź z mojej głowy. Błagam zrób to i daj mi żyć.
Wiesz
co? Nienawidzę cię.
~Harry~
Ona
kocha mnie zostawiać. Serio. Po prostu mówi, że jest zmęczona i ot tak
wychodzi. „Jestem zmęczona” To jej odpowiedź na wszystko. Na to całe niewytłumaczalne
zachowanie.
A
może ma kogoś? I boi mi się o tym powiedzieć?
Nie,
Styles. Jesteś idiotą. Naprawdę myślisz, że Engy by się zdradziła?
Musi
być inne wyjaśnienie.
Moje
rozmyślania przerwał dzwonek w komórce. Wyciągnąłem telefon z przedniej
kieszeni dżinsów. Na wyświetlaczu pisało „Emily”. Świetnie! Prawie obca dziewczyna
bardziej się mną przejmuje niż własna.
-
Hej. Co tam?
-
Cześć. Chciałam się zapytać czy masz ochotę na powtórkę po wczorajszym?
Zmarszczyłem
brwi. Po wczorajszym? Aaa no tak! Byłem wczoraj z nią w barze i totalnie się
zalałem. Wziąłem głęboki oddech i dwoma palcami złapałem się u nasady nosa.
-
Nie sądzę aby to był dobry pomysł, Emily.
-
Pewnie jesteś z Engy, co?
Spojrzałem
z westchnieniem na drzwi kawiarni. Byłem
z Engy. Póki mnie nie zostawiła.
-
Właściwie to… nie.
-
W takim razie co cię powstrzymuje? No dalej, nie bądź takim sztywniakiem.
-
Hej! Ja jestem sztywniakiem? Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy do kogo mówisz. –
powiedziałem udając oburzenie. Usłyszałem jak dziewczyna chichocze. To był
naprawdę uroczy chichot. Zatęskniłem w tym momencie za śmiechem Engy. Był
najbardziej słodki na całym świecie. Można by powiedzieć, że zakochałem się w
jej śmiechu.
-
Och, czyżby? W takim razie udowodnij!
Zamilkłem
na moment. A jeśli taki był jej plan?
Ech,
chrzanić plan.
Moja
dziewczyna najwyraźniej ma swoje życie wiec ja też powinienem.
-
Zgoda. Do zobaczenia dzisiaj. Tam gdzie wczoraj.
Rozłączyłem
się zanim Emily zdążyła cokolwiek powiedzieć i schowałem komórkę. Nie zamierzam
zdradzać Engy. Nie jestem taki. Nie mógłbym.
Ale
ona ma jakiś sekret. I to nie daje mi spokoju.
~Ricky~
-
No dalej Ness! Uśmiechnij się! – powiedziałem już zirytowany jej postawą „wiecznie
nadąsanej księżniczki”. Starałem się ją rozweselić ale nic nie działało. Nawet
komedia romantyczna na którą z wielkim trudem postanowiłem z nią iść. Ona nadal
wydawała się jednak smutna. Szła patrząc w ziemie i milcząc. Rękami objęła
ramiona więc pomyślałem, ze musiała zmarznąć. Nie namyślając się długo zdjąłem
bluzę i podałem jej. Nessy jednak nie reagowała. Wywróciłem oczami. – No dalej
Ness! Weź ją. Chcesz być smutna i marznąć? Czy to nie zbytnie katowanie się?
Dziewczyna
na moment przystanęła więc i ja to zrobiłem. Gdyby nie była tak cholernie dla
mnie idealna to dałbym sobie z nią spokój. Ale była piękna, mądra, zabawna i
urocza. Niestety nie w takich momentach. Nienawidziłem widzieć ją smutną.
-
Nie jesteś nim i nigdy nie będziesz. – powiedziała stanowczo. Kiwnąłem głową.
-
Wiem Ness. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
-
Nie, nie zdajesz sobie z tego sprawy. – potrzasnęła głową wyraźnie wkurzona. –
Nie chce twojego towarzystwa. Chce jego. Nie ciebie.
To
zabolało. Naprawdę zabolało. Nie wiem czy ją kocham czy nie ale podoba mi się i
gdyby była taka możliwość to chętnie bym z nią spróbował. Niestety przez pana
Zayna pieprzonego Malika nie będzie mi to dane.
-
Ale go tu nie ma. – powiedziałem spokojnie. Nie chciałem podnosić tonu chodź
chciałem. – Jestem ja nie on. To ja staram się ciebie rozweselić po tym jak
przez niego musiałaś płakać. I to ja staram dotrzymać ci się towarzystwa kiedy
jego nie ma. Ale nadal on jest lepszy, co?
Nessy
nie odpowiedziała. Patrzyła się we mnie tępo jak gdyby oczekiwała, że sam
zrozumiem. Zrozumiałem.
-
Tak myślałem. – mruknąłem pod nosem. – Przyjaciel zawsze pozostanie
przyjacielem. Powiedz mi: dlaczego dziewczyny wolą chłopaków, którzy je ranią a
potem płaczą? Tak jest w twoim przypadku więc pewnie doskonale znasz odpowiedź
na to pytanie.
Dziewczyna
patrzyła na mnie kilka sekund z miną pt. „Nie wierzę, że to mówisz”. Świetne
się składa bo ja też.
Miałem
okazję kolejny raz jej się przyjrzeć. Długie ciemne falowane włosy. Duże
brązowe oczy, które zawsze starała się najbardziej wyeksponować, małe blado
różowe usta, zarumieniony policzki… to wszystko sprawiało, że zawróciła mi w
głowie i nawet nie wiem kiedy.
-
Muszę już iść. – powiedziałam jednak ja nie chciałem dać jej odejść ot tak po
prostu. I to był impuls. Bo inaczej tego nazwać nie mogę. Spojrzałem na nią
ostatni raz i nim zdałem sobie sprawę przywarłem zachłannie do niej ustami.
Nessy była tak samo zaskoczona jak ja. Może nawet bardziej. Na początku nie
odepchnęła mnie. Nawet złapała mnie za ramię. Trwaliśmy tak w tym krótkim ale
namiętnym pocałunku póki powoli nie zaczęła mnie od siebie odpychać. Miałem
wrażenie, że także chce pozostawić tą chwilę najdłużej taką jaką jest. Bo dla
mnie była perfekcyjna. Jeszcze nigdy nie całowałem żadnej dziewczyny bez
nadziei na coś więcej. Ten pocałunek mi wystarczył. W zupełności. Liczył się
tylko fakt, że mogłem jej dotknąć. Chociaż na moment. – Tak, zdecydowanie
powinnam już iść.
Po
tych słowach spojrzała na mnie ostatni raz przepraszającym wzrokiem i
odwracając się na pięcie odeszła. I wiem, że nawet po tym co się stało nadal
będzie woleć jego. Ale z myślą, że zdołała go zdradzić i to ze mną, czułem się
o wiele lepiej. Teraz nie tylko on zachowuje się w tym związku jak skończony
palant. Chociaż znajdę 100 powodów aby usprawiedliwić zachowanie Nessy.
~Louis~
Obiecałem
Engy, że wyjaśnię jej swoje zachowanie. Ale czy byłem gotowy? Naprawdę nie
wiem. To wszystko zbyt długo trwało. Kłamstwa zbyt długo brały górę nad moim
życiem. W końcu wplączę się w ich tak wielką sieć, że nie zdołam się wyplątać.
Czy naprawdę chce tego? Czy na tym mi zależy? Odpowiedź jest oczywista więc
najwyższy czas coś z tym zrobić.
Odstawiłem
kubek po kawie na stolik i spojrzałem na nasze zdjęcie w moim telefonie.
Pamiętam ten dzień. Lało wtedy tak strasznie i w dodatku zepsuł nam się
samochód ale Engy nie traciła dobrego humoru. Cały czas starała się mnie
rozśmieszyć i nawet zrobiła zdjęcie na pamiątkę twierdzą, że za parę lat
będziemy się z tego śmiać.
Miałem
tutaj minę jakbym szedł na skazanie. A ona była taka śliczna. Zmarszczki pod
oczami, które się pojawiały gdy się uśmiechała tylko dodawały jej uroku.
Kochałem jej długie ciemne włosy. Pamiętam jak namówiłem ją pierwszy raz aby
związała je w kucyka i odsłoniła swoją piękną buzię. Engy zrobiła to. Dla mnie
ale zrobiła.
Stała
przed lustrem i narzekała, że nie pasuje jej taka fryzura. Kazałem jej chodzić
przynajmniej do wieczora. Zgodziła się.
Uśmiechnąłem
się. Tyle było naszych wspólnych wspomnień. A potem ja odszedłem. Zostawiłem ją
i to wszystko zniknęło. Przekreśliłem naszą przyjaźń. Niestety kiedy czasem
czegoś bardzo pragniesz to nic nie jest w stanie sprawić abyś z tego
zrezygnował. Tak było z moimi marzeniami. Potrzeba ich realizacji była zbyt
silna. I nie żałuje tego. Żałuje tylko, że moja najlepsza przyjaciółka musiała
tak na tym ucierpieć. A teraz przychodzi do mnie, dzwoni i chce wyjaśnień. I
nadal zachowuje się jak palant ale ją to nie obchodzi.
Czyż
to nie wspaniała dziewczyna?
Jedyna
w swoim rodzaju.
Przygryzłem
wargę. Co powinienem zrobić? Tyle myśli kłębi się w mojej głowie. Jednak żadna
nie jest odpowiedzią.
Kocham cię
Engy. Zrozumiałem to jednak zbyt późno. Wiem, że teraz jesteś z Harry’m i nie
powinienem tego niszczyć ale…
Właśnie!
Nie powinienem tego niszczyć.
Nie
powinienem.
Zdecydowanie
nie!
Ding dong
Dzwonek
u drzwi rozbrzmiał się po całym mieszkaniu. Ciężko wzdychając wstałem z kanapy
i poszedłem otworzyć. Zajrzałem przez otwór kto to a moje serce momentalnie
przyśpieszyło. Co ona jeszcze tu robi? Czego chce? Miałem do niej zadzwonić,
prawda? Uchyliłem drzwi a Engy gwałtownie je rozchyliła jeszcze bardziej i
weszła do środka. Uniosłem brwi zdumiony. Od kiedy zachowuje się tak… no
właśnie tak.
-
Rujnujesz mi życie. – oświadczyła krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-
Słucham? – zapytałem zamykając drzwi.
-
Tak, dobrze słyszysz. Rujnujesz mi życie. – powiedziała oskarżycielsko
niecierpliwie postukując butem o podłogę. – Te twoje sekrety doprowadzają mnie
do szału. Mam ochotę cię udusić. - powiedziała gestykulując zawzięcie rękoma.
-
Och, um… okej?
Engy
wywróciła oczami.
-
Chcesz zgrywać niedostępnego? Zgoda. Ale ja tu posiedzę i zaczekam tyle aż
zdecydujesz mi się powiedzieć w co ty pogrywasz.
Dziewczyna
opadła na kanapę i zaczęła postukiwać palcami nie cierpliwie o oparcie.
-
Chcesz coś do picia? Wiesz, to może trochę potrwać. – poinformowałem ją
grzecznie. Engy potrzasnęła głową.
-
Jak chcesz. – wzruszyłem ramionami i usiadłem obok niej. – To może chociaż obejrzymy
telewizję?
-
To twój dom. Rób co chcesz.
-
Dzięki za zezwolenie. – mruknąłem pod nosem z lekkim uśmiechem. Kątem oka
zobaczyłem, że Engy także się uśmiecha.
~Emily~
Plan
się powiódł idealnie. Zaraz przyjdzie Harry i znów zaszalejemy. Nim się obejrzy
ten naiwniak a spodoba mu się moje towarzystwo i zapragnie spotykać się ze mną
częściej. Ale kiedy nie będzie chciał to mam w zanadrzu tajną broń a właściwie
informację, która bardzo mu się nie spodoba.
Odstawiłam
kieliszek z chyba trzecim wypitym drinkiem.
Muszę
pić bo na trzeźwo nie jestem tak interesującą osobą i ludzie też wydają się
jacyś ciekawsi. W ogóle świat jest bardziej kolorowy.
Oo
pan Styles na horyzoncie. Pomachałam mu na co zrobił to samo. Podszedł do mnie
i usiadł na krzesełku barowym.
-
Znowu cię wystawiła. – starałam się strzelać. Harry potrzasnął głową.
-
Nope. Tym razem przyszła. Ale szybko wyszła. – ciężko westchnął i przywołał
barmana. Zamówił drinka. Spojrzał na mnie pytając: - Dla ciebie też?
-
Jak najbardziej. – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
-
Dla… jak ci tam było? Emily! Dla Emily też. – zwrócił się do barmana na co ten
kiwnął głową. Prychnęłam.
-
Zapomniałeś moje imię? Byłam przekonana, że zapada w pamięć.
-
Najwyraźniej myliłaś się.
-
Najwyraźniej masz krótką pamięć.
-
Cokolwiek powiesz.
W
tym momencie barman podał nam drinki. Chłopak wypił jednym duszkiem.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak tak dalej pójdzie to mój plan powiedzie się
szybciej niż myślałam. Czy tylko mnie jego towarzystwo pasuje? Wydaje się być
interesującą osobą i uwaga! Bez alkoholu. Ciekawe.
-
Gdzie teraz twoja dziewczyna o ile mogę ją tak nazwać?
Harry
wzruszył ramionami.
-
Nie mam pojęcia. – odparł i zamówił kolejnego drinka. Barman posłusznie kiwnął
głową i już po chwili kolejny kieliszek stał pusty. – Wie pan co? Poproszę całą
butelkę.
-
Znów będę musiała dzwonić po taksówkę?
-
Nie musisz. Możesz mnie tu zostawić. –powiedział ponownie wzruszając ramionami.
– Naprawdę jest mi to obojętne.
Posłałam
mu ostatnie spojrzenie nim wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego kolana. Spojrzałam się przed
siebie. Starłam się sprawiać pozory jakbym robiła to od niechcenia. Kątem oka
zauważyłam jak zmarszczył brwi wyraźnie zdziwiony na mój nagły dotyk. Ale nie
odtrącił mojej dłoni.
-
Co ty robisz? – zapytał powoli.
Wzruszyłam
ramionami.
-
Nie podoba ci się?
Jechałam
dłonią kierując się w górę jego uda z satysfakcją, że nie protestuje. Ale w
ostatniej chwili zatrzymał moje poczynania swoją dłonią i zdjął ją ze swojej
nogi. Westchnęłam ciężko rozczarowana. Szło tak idealnie.
-
Nie. Nie podoba mi się. – odpowiedział schodząc z krzesła barowego. –
Powinienem już pójść. Cześć.
Chciałam
zaprotestować, nie wiem przeprosić go i zapewnić, że to się nigdy więcej nie
powtórzy co oczywiście nie byłoby prawdą. Ale nie zrobiłam tego. Nie martw się
mój drogi nie zaprzestanę prób a ty w końcu zrozumiesz, że pragniesz mnie tak
samo jak ja ciebie.
Gdy
Harry pozna prawdę Engy to będzie przeszłość. Ale jeszcze nie teraz.
Chcę
zobaczyć jak daleko mogę się posunąć nim przekroczę granicę.
______________________________________________
Ile to już minęło?
Hm, zdecydowanie za wiele.
Zanim mnie ochrzanicie chciałam napisać, że miałam trudny czas. Chciałam wrócić do pisania we wrześniu bo cierpiałam na początku na zanik weny ale potem stało się coś o czym wolałabym nie pisać.
Na szczęście wczoraj odżyła we mnie nadzieja, że może być lepiej no i postanowiłam w końcu zrobić coś dla relaksu i napisałam rozdział.
Beznadziejny ale jest 1:00 w nocy i ciężko napisać coś z sensem.
Nie chciałam jednak przedłużać bo znów nie spałabym pół nocy tak jak ostatnio zastanawiając się jak was zawiodłam.
Serio to mam 6 komentarzy nie odczytanych bo boje się tego co tam napisaliście. O Jezu walnięta jestem wiem. Przepraszam.
Ale sytuacja naprawdę nie była ciekawa a nie chcę zwierzać się na bloogu bo nie jestem z osób, które zawracają głowę innym swoimi problemami.
Mam nadzieje, że jak nie dzisiaj to z czasem mi wybaczycie. Bo ja sobie nie potrafię. Cholera, tyle czasu. Przepraszam.
Co ty tam narzekasz?:P
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś!!!
Rozdział...mm...CUDO!!!!:)
Czekam nn!!!;D
PS Ja jedna z twoich czytelniczek oznajmiam iż, wybaczam ci twoje grzechy, możesz czuć się wolna:D
Co ty tam narzekasz?:P
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś:)
Rozdział...mm...CUDO!!!:D
Czekam nn!!
PS Ja jedna z twoich czytelniczek oznajmiam iż, wybaczyłam ci wszystkie twoje grzechy związane z tym blogiem, możesz czuć się wolna!!!:D
ey spokojnie przecież nic sie takiego nie stało!! Nie zawsze w życiu jest kolorowo i ja to rozumiem, bo ja niekiedy też mam taki czas... rozdział jest zajebisty i nawet lepszy, ale ja nie potrafię wymyśleć innego przymiotnika, żeby go określić... Uwielbiam Engy, dlatego cieszę sie, że chce wyjaśnień od Lou. Świetna akcja między Ricky' m i Nessy, a Emily to zołza!! ale też ma swoje uroki ;) już sie nie mogę doczekać nexta!! weny, buziole i pamiętaj, że cie wspieram ;** nie ważne jak długo, ale zawsze będę czekała na rozdział, bo uwielbiam jak piszesz ;**
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wróciłaś! ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się moment, w którym Engy przychodzi do Lou ;D Mam nadzieje, że nie wyjdzie stamtąd dopóki chłopak jej wszystkiego nie powie. Mam małą nadzieje, że poinformuje ją o swoich uczuciach.
Trochę boję się o Harry'ego. Engy nawet nie wiedząc strasznie go rani...
Jeśli chodzi o twoje problemy to bardzo chciałabym ci pomóc, ale raczej nie mam jak, ale mogę ci powiedzieć jedno. Kiedy ja miałam trudny okres w życiu to bardzo dużo pisałam. W ten sposób chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o rzeczywistości, a kiedy pojawiały się na prawdę miłe komentarze to dodawało mi siły i nadziei na to, że być może coś się zmieni.
Chciałabym jeszcze trochę popisać o tym rozdziale, ale za bardzo nie mam czasu, dlatego już kończę.
Trzymaj się kochana! :*
Zapraszam na mojego bloga: i-am-taken.blogspot.com
jak dobrze, że wróciłaś! <3 i oczywiście, że wybaczymy, różne rzeczy się dzieją w życiu i ja to rozumiem.
OdpowiedzUsuńrozdział fajny, ciekawe jak to się dalej potoczy i jaki plan ma Emily, bo ona jest chyba najbardziej zagadkową postacią.
więc czekam na następny i mam nadzieję, że pojawi się dużo szybciej :) no i pozdrawiam :*
Cieszę się że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Lou wreszcie wyjaśni wszystko Engy. Nie podoba mi się to jak traktuje Harrego, biedak naprawdę ją kocha... Boję się tego co wymyśliła Emily, ale kto wie, może ta znajomość wcale nie będzie taka zła.
Współczuję ci problemów, ale nie przejmuj się, po każdej burzy wychodzi tęcza :)
Ale miła niespodzianka :) Cieszę się, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, tyle się dzieje. Jak zawsze denerwuje mnie Emily, Engy swoim zachowaniem rani Harrego, a Louis to już w ogóle, mam nadzieję, że wyjaśni to wszystko bo ja nadal jestem za tym żeby Engy była z Louisem. Coś mi się wydaje że Emily dopnie swego i uwiedzie Stylesa. Jeszcze raz cieszę się że jesteś, czekam na następny z wielką niecierpliwością, pozdrawiam Asiek:*
Heej swietny allle co z nastepnym nie moge sie doczekac ! Czekam na Nextaa prooosze :* Juz zdazylam pokochac twoj styl pisania «3 Allle ahh czemu akurat konczysz w takim momencie Noo weź haha !! Kocham , Czekam , Buziaczki :*)
OdpowiedzUsuń