środa, 10 kwietnia 2013

1.



Z dnia Engy – lipiec 2013

Czułam owiewający mnie podmuch wiatru. Lipcowa pogoda dawała się we znaki i sprawiała, że z rozkoszą spędzałam czas poza domem spacerując po pobliskich alejkach Nowego Jorku.  Mimo jego dzisiejszej wizyty i tak nie odmówiłam sobie tej przyjemności i postanowiłam, że spotkamy się w Central Parku. Miejsce to było zieloną stolicą miasta. Wypełnione najróżniejszymi rodzajami drzew, w których mimo wszystko przeważały klony czy lipy. Małe stawy, a wokół nich przesłodkie brązowe ławki. Cały park otaczały wysokie wieżowce, których szczyty dosięgały błękitnego nieba. Całkiem jak w filmach pomyślałam. Faktycznie reżyserom nie można było zarzucić, że wymyślili urok tego miejsca.

Po momencie dotarło do mnie lekkie poczucie zdenerwowania. Dawno go nie widziałam.  Nie bałam się, że coś między nami mogło się zmienić, dlatego też nie rozumiałam moich nieuzasadnionych obaw. Spojrzałam na moje czarne trampki, ozdobione ćwiekami. Kopnęłam stopą kamyk, wkładając dłonie do kieszeni. Dobrze wyglądam? Przemknęło mi przez myśl. Po chwili jednak roześmiałam się ze mnie i moich dziwnych pytań. Biała bluzka, czarne shorty i trampki – jest dobrze, uspokój się zatwierdziłam. Poczułam ciepłe dłonie, które w zgrabny sposób zasłoniły mi widok.

-Harry? –zapytałam wesoło.
-Zgadałaś. –doszło do mnie. Odwróciłam się w stronę kędzierzawego chłopaka. Zlustrowałam go przenikliwym spojrzeniem. Granatowy sweter, czarne spodni i białe converse, a na twarzy perlisty uśmiech, który podkreślały przesłodkie dołeczki w policzkach.
-Harry! –krzyknęłam po momencie i rzuciłam mu się na szyję. Rzadko to nam się zdarzało, ale teraz nie mogłam sobie odmówić tego gestu. W końcu nie widziałam go prawie dwa miesiące.
-Engs spokojnie, udusisz mnie. –odparł i ustawił mnie do pionu. Ucałował lekko mój policzek, który po chwili przybrał czerwoną barwę zawstydzenia. To twój chłopak do licha!  -Gdzie najpierw? –zapytał, wkładając ręce do kieszeni.
-Możemy się przejść. –zasugerowałam, ciągnąc go w jedną z pisakowych alejek.

Spacerowaliśmy dobre kilkadziesiąt minut, ale żadną ze wspólnych chwil nie wypełniały milczenie czy cisza. Z resztą nie mogłoby być inaczej. Przecież się przyjaźniliśmy. Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów i nie było szans na to, aby się urwały czy wyczerpały. Był to zdecydowanie plus, biorąc pod uwagę, że oprócz kolegi był dla mnie i chłopakiem. Rzadko się tak zdarza.

-A jak tam z zespołem? Układa się? –obdarowałam go pytającym spojrzeniem, jednak po chwili utkwiłam wzrok w drodze przede mną.
-Pytałaś się o to milion razy przez telefon. –zaśmiał się. Niestety musiałam mu przyznać rację. Byłam dociekliwa, jednak nie miałam wpływu na moją wszechobecną chęć posiadania informacji na każdy temat. –Dosyć dobrze. Wypromowali nas w Anglii, a niedługo biorą się za kontynent. Tylko kontrakt… -zamilkł na chwilę –Kontrakt zobowiązuje nas póki co do pełnej dyskrecji w sprawach prywatnych.
-A co za tym idzie…? –ponagliłam go gestem dłoni.
-Po prostu nie obwieszczaj nikomu, że jesteśmy razem. –wydusił z siebie. W jego zielonych oczach zauważyłam niepewność … strach ?
-Spokojnie, nie ma sprawy. –odparłam. –A co tam u wszystkich?
-Nawet dobrze. Z tego co wiem wybrali się razem na miasto i właśnie… mam prośbę.
-Słucham?
-Zostaniesz dziś wieczorem z Emilie? –nim zdążyłam odpowiedzieć kontynuował –Nes załatwiła zdjęcia w firmie swojej mamy, a ona jako jedyna nie chce iść, z kolei Liam nie chce żeby została sama.
-Zajmę się nią, spokojnie. –przerwałam za śmiechem jego bezsensowną paplaninę. –Zobacz! –krzyknęłam i wskazałam palcem na srebrzystego mężczyznę, który udawał statuę wolności.
-Boże co to? –jego twarz wyrażała przerażenie. Czyżby tam w ich sztywnej i flegmatycznej Anglii nie było ludzi-posągów?
Kędzierzawy po chwili przybrał szarmancki uśmiech i przeszedł obok atrakcji, mówiąc ciche „witaj” i puszczając jej oczko. Parsknęłam pod nosem.
-Jest moja! –krzyknął, charakterystycznie ciągnąc łokieć w dół w geście „jest”.
-Uważaj! –już po chwili pokładałam się ze śmiechu na chodniku, gdyż „Statua Wolności” niespodziewanie przyciągnęła do siebie, zdezorientowanego chłopaka i złożyła soczystego buziaka na czole Harrego. Jego dziewczęcy pisk tylko podsycił atmosferę i przyciągnął gapiów, którzy momentalnie zaczęli robić zdjęcia czy śmiać się w niebogłosy.

Po kilku minutach, podczas których przerażony przyjaciel starał się wyrwać napastnikowi, ostatecznie postanowił skończyć stawiać opór i zwyczajnie zacząć się bawić. Objął mężczyznę w pasie i z szerokim uśmiechem zaczął mu szeptać słodkie słówka, których nawet mi nie mówił. A jestem jego dziewczyną? Chociaż? Nie.. to by było obleśne i dziwne skarciłam się.

-Choć. –pociągnęłam go, tym samym stawiając kropkę za jego występem.
-Zazdrosna? –wykrzywił usta w uśmiechu, stając naprzeciw mnie i oplatając dłonie wokół moich pleców.
-Harry... –jęknęłam, gdyż ta sytuacja była dla mnie… niekomfortowa, inna dziwna? Tak, chyba tak.
-Jesteśmy razem dwa miesiące i jeszcze się nie całowaliśmy. –spuściłam wzrok i skierowałam go w prawą stronę. Sama nie wiem, dlaczego tak się tego bałam. Bo to wszystko zniszczy. –Dobra, możemy nie wracać do tego tematu. –mogłam się założyć, że podrapał się po karku.
-Ja po prostu wolałabym, żeby było to bardziej spontaniczne. –powiedziałam szybko, wykorzystując pierwszą lepszą wymówkę.
-Matt tez przyjechał. –wiedział co rzec, aby rozładować napięcie. Tworzyłam szeroko usta i spojrzałam na niego z uśmiechem. Naprawdę uwielbiałam chłopaka Nialla i cieszyłam się, że również postanowił mnie odwiedzić.
-Żartujesz? To na co czekamy?! Chodźmy do niego! –zatwierdziłam. 




Z dnia Louisa – lipiec 2013



Odór alkoholu jak nigdy mnie nie odrzucał. Wręcz przeciwnie – pociągał i zachęcał, do wlewanie w siebie kolejnych procentów. Miałem wrażenie, że ten uporczywy szum w głowie pozwalał mi zapomnieć o wszystkim co zjebałem. Jak dziecko okręciłem się na obitym bordową skórą krzesełku. Niestety nogą zahaczyłem się o bar i zaliczyłem piękne zderzenie z podłogą. Ricy tylko zaśmiał się jak głupi. Wódka i na niego zadziałała. Podniosłem się niezdarnie z podłogi i ponownie zasiadłem.



-Dwie czyste poproszę. –wybełkotałem, nieświadomy tego co robię.

-Nie stary, ja już nie chce. –ledwo zrozumiałem mowę mojego towarzysza.

-Pij, nie pierdol. –zachichotałem niczym dziewczyna i sunąłem kieliszkiem w jego stronę.

-Przekonałeś mnie. –parsknął śmiechem.

-Z czego się śmiejemy? –zapytałem się, zatykając usta dłonią.

-Nie wiem, haha, co? –tym razem to Ric kontynuował moją zabawę.



Jedyne czego byłem pewien to to, że będąc pijanym nie byliśmy w stanie zachowywać się normalnie, co przywoływało spojrzenie innych ludzi, znajdujących się w pomieszczeniu.



-Ale nas wychujały. –pokręciłem głową i uniosłem kąciiki ust do góry. –Mała i Nes, no nie? –zapytałem, a on przytaknął.

-Wszystkie dziewczyny to suki. –wybełkotał, siadając do pionu.

-Oprócz Małej.

-I Nes. –dodał. Oparłem łokcie na blacie.

-I mojej mamy. –kontynuowałem.

-I mojej i jeszcze cioci, chociaż ona to nie wiem. –zastanawiał się –Moja ciocia to suka, rozwiodła się z wujem. –rzekł poważnie.

-A moja to nie. Moja ciocia nie jest suką. Babcia też nie. I siostry też nie.

-Moja siostra też nie. –oburzył się.

-Mówiłem na początku.

-Tak?

-Mała to twoja siostra. –powtierdziłem.

-Faktycznie -zarechotał.

-Dwa razy to samo. –powiedziałem w stronę barmanki.

-W takim razie wypijmy za wszystkie dziewczyny, które nie są sukami. –uniósł kieliszek do góry.

-Więc za Małą, Nes, mamę Witany, mamę, ciocię i siostry Tomlinson. –ponowiłem jego gest.

-I panią z poczty. –uzupełnił.

-Ona jest suką.

-Może i tak, ale ma fajny uśmiech.  –zaśmiałem się wesoło.

-Dobrze, więc w takim razie za Małą, Nes, mamę Witany, mamę, ciocię i siostry Tomlinson oraz panią z poczty. –wznieśliśmy toast i krzyżując naczynia, napiliśmy się razem.



Widok totalnie mi się rozmazał, a dosłyszenie czegokolwiek skutecznie uniemożliwił mi pozornie pozytywny szum w głowie. Straciłem kontrolę nad własnym ciałem. Z resztą kto by się dziwił po wypiciu kilku kolejek z  rzędu? To by się tak na pewno nie potoczyło, gdyby nie rozmowa  z Ricyiem, któremu zebrało się na wyżalanie. Początkowo radził mi się w sprawie Nesseli, wspominając wydarzenia sprzed kilku miesięcy i właśnie to przypomniało mi o uczuciach, które chciałem wymazać.

Po raz drugi zjebałem szansę, którą dostałem i jedyną osobą, którą mogę za to obwiniać jestem właśnie ja.



Niby wiedziałem, że pomiędzy Małą, a Harrym coś się szykuje, ale mimo tego bałem się dopuścić do siebie tą myśl i z całych sił ją wypierałem. Czekałem aż zdarzy się cud, zamiast spiąć tyłek i zadziałać. Wiadomość o tym, że są razem tak bardzo mnie zaskoczyła, że nie byłem w stanie konkretnie zareagować. Jedyne na co było mnie stać, to przyklejenie do ust sztucznego uśmiechu i wysilenie się na nieszczere „cieszę się”.



-JE-STEM DE-BLI-LEM. –podkreśliłem każdą sylabę i uderzyłem twarzą w blat.

-Nie martw się, ja też. –dodał, przybijając sobie samemu piętkę. –Bo popatrz. –zatoczył się na krzesełku –Niby wszystko było ok, pomagałem jej, wspierałem, słuchałem, a ostatecznie i tak wybrała tego dupka, który chciał ja wykorzystać. –użalał się.

-Ty też chciałeś ją wykorzystać. –wytknąłem mu –„Jest kolejnym punktem na mojej liście”. –zacytowałem mrucząc.

-A co jeśli tak nie było? –spojrzałem na niego gwałtownie, co wywołało salwę bólu w okolicach głowy.

-Jak? –postać blondynki wyłoniła się jak znikąd, kompletnie nas zaskakując.

-Tak. –powiedziałem bezsensu –Znaczy nic.

-Boże czy wy nie macie czasem dziś zdjęć? –zapytała, dokończając flaszkę stojącej na rogu lady.

-O kurwa. –palnąłem w stronę Rica. –Ogarniesz mnie? –spytałem z nadzieją.

-Sam się schlałeś, to sam się ogarniesz. –posłała mi causa w powietrzu –Panowie płacą. –rzekła w stronę barmana, który upominał się o zapłatę za napój, który bez pytania spożyła. 



Z myśli Emilie – lipiec 2013

Przemknęłam korytarzem taniego baru, wchodząc zapleczem dla personelu na korytarz. Szłam wolnym krokiem, w jednej ręce trzymając flaszkę, którą ‘pożyczyłam’ z baru. Lubiłam popić, naprawdę.

Usiadłam na łóżku pokoju, który dzieliłam wraz z Niallem  oraz Harrym. Dlaczego Niall i Matt nie mogli mieć razem swojego kąta? Proste. Nikt nie chciał w razie czego przerywać im ich orgii, ani zastawać ich w niekomfortowych sytuacjach. Tak to chociaż będą mieć jakieś ograniczenia.

-Ey Emi, wiesz gdzie są moje bokserki? –zapytał mnie blondyn, którego obecności wcześniej nie zauważyłam.
-Sprawdź w pokoju swojego chłopaka. –powiedziałam, starając się wymazać z głowy te sprośne myśli.
-Racja. –cmoknął charakterystycznie ustami. –Dzięki.
-Nie idziesz po nie? –zapytałam zaskoczona.
-Nie chce mi się. –jęknął, kładąc się na materacu obok mnie.

Musze przyznać, że w ostatnich dniach zbliżyłam się trochę z chłopakiem. Był chyba jedyną akceptowalną przeze mnie w tym towarzystwie osobą. Pomimo tego, że często mnie irytował czy obrzydzał. W sumie lepsze to rozpieszczona bogaczka - Nessela, marna podróbka bad boya – Zayn, złośliwy Liam, żałosny Louis, zapatrzony w siebie Matt czy chłopak z mopem na głowie - Harry. Tak - Niall zdecydowanie był jedyną akceptowaną przez mnie osobą. Spojrzałam w lustro. Wyzywający strój, mocny makijaż – mój wygląd tak bardzo odbiegał od codziennego. Co się dziwić? Jak inaczej miałam poderwać tego kretyna jak nie udając słodkiej blondynki?

-Bezsens. –wymruczałam do siebie, rzucając poduszką w jakiś kąt. Był to raczej wyraz dezaprobaty niż złości.

Jedyną osobą, która w pełni znała moją historię był Hoarn. W rzeczywistości nigdy bym mu się nie zwierzyła, jednak wszystko co aktualnie o mnie wie, dowiedział się wyciągając to  ze mnie, kiedy byłam w stanie nietrzeźwości. Tak jak teraz Louis czy Ric.

-Opowiesz mi jak to dokładnie było? –zapytał niespodziewanie, a ja już dokładnie wiedziałam o jaki temat mu chodziło.

Co prawda uważałam, że ludzie to wredne kurwy, jednak czy takie zwierzenie nie pomogłoby mi trochę? Chociaż troszeczkę? Przynajmniej przy nim mogłabym ściągnąć maskę, którą posługuję się na co dzień.

Posługuję się, aby osiągnąć swój cel , a  potem jak tchórz spierdolić z ich życia. 




###

*ważniejsza notka*

jest suprajs, jest fejm, bo miał być w weekend, a jest dziś.
czemu dziś? bo pobiliśmy 100 obserwatorów za co dziękuję c:
mimo to liczba opinii ostatnio spadła

soł plis koment <3

*mniej ważna notka*

jestem dziś tak rozdrażniona i wkurwiona.

nie dosyć, że jestem chora i siedzę przez tydzień w domu, po jakiejś chujowej wycieczce, na którą tylko bezsensu wydałam kasę,

to jeszcze jakiś jebnięty gimbus z pierwszej klasy próbował podskakiwać i tak mnie to wyrwało z równowagi…. kurwa no.  nie, że mam coś do osób w tym przedziale wiekowym, po prostu ta JEDNA dziewczyna mnie dziś cholernie wytrąciła  z równowagi i się teraz tu wyżywam.


28 komentarzy:

  1. OMG <3 To chyba najpiękniejsza notka jaką w życiu czytałam. Oddaje Ci pokłony, naprawdę. Musiałaś chyba urodzić się z tak ogromnym talentem. Louis i Rick topią swoje smutki w alkoholu. Engy i Harry nie okazują sobie uczuć, a Niall jest zajebiście szczęśliwy z Mattem. I mi się bardzo podoba. Jestem strasznie ciekawa jak się potoczy ich los.
    Okey, zdaję sobie sprawę z tego, że mój komentarz nie ma sensu ale chyba już wiesz, że nie jestem dobra w ich pisaniu.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;) Lou mógłby się ogarnąć i zadziałaś a nie... Nie wiem czemu ale ten poprzedni prolog wzięłam za epilog... dziwna jestem a może to sprawa przemęczenia... nie ważne. Ważne jest to że blog się nie kończy a rozdział jest CUDNY :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;) AWW <3 Dopiero co przeczytałam ten, a już nie mogę doczekać się następnego ;p Na serio :) Ojj, kłopoty się zbliżają... Ale tak było napisane w prologu xd Jestem ciekawa, co będzie dalej :)
    Świetnie piszesz :)
    Pozdrawiam ;p
    Życzę weny ;p
    PS. Nie tylko ty jesteś zła... Gdybyś wiedziała ile mnie osób dzisiaj wkurzyło....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się cieszę, że dodałaś rozdział:) Jestem wspaniały. Fajnie napisana perspektywa Louisa. Engy zresztą też. Ten motyw z ludzkim posągiem był świetny.:) Chciałam jeszcze tyle dodać, ale jestem już tak zmęczona że ledwo co piszę, więc zmykam, dobranoc.
    Aaa zapomniałabym, czekam na następny rozdział, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ugh. Przeciągałam ze skomentowaniem tego postu najbardziej, jak to tylko było możliwe.. Czemu ? Sama nie wiem. Po prostu moje lenistwo ostatnio nie ma granic. Może choć troszkę pocieszę Cię faktem, że ja też dziś siedzę w domku? Ah... Taki los człowieka, który cierpi na tak okropną przypadłość, jaką jest astma.
    No to po pierwsze i najważniejsze zdrowiej tam szybko Kochanie! Nie możesz nam tu cierpieć .. :)
    Po drugie.. Rozdział jest cudny, co prawda na samym końcu okropnie zaczęłam żałować, że wszystko co piękne tak szybko się kończy :( Czy tylko ja uważam, że Engy będąc w związku z Harrym już dwa miesiące powinna odważyć się na troszkę większe czyny jak przywitanie chłopaka jednym uściskiem? No i nigdy się nie pocałowali. Na miejscu Loczka już dawno bym się zastanawiała czy, aby związek nie jest dla dziewczyny tylko pocieszeniem, albo czy dziewczyna przypadkiem nie lituje się nad chłopakiem? No nie wiem. Ale z perspektywy Styles'a to wszystko musi dość dziwnie wyglądać.
    Po trzecie. Nawet nie wiesz jak mocno ucieszył mnie fakt, że w pierwszym rozdziale drugiej części przedstawiłaś nam perspektywę Louisa. Co prawda muszę Ci przyznać, że nie jestem z niej zadowolona. Oczywiście napisana genialnie, ale nie podoba mi się fakt, że nasz kochany Pan Marchewka tak mocno zaczyna się rozpijać. Mam nadzieję, że już niedługo ten dziwny stan upojenia się zakończy i Tomlinson choć troszkę zacznie się ogarniać, a może pomoże mu w tym Engy?
    Ohhh.. No i znowu zaczynam się rozpisywać .. Nie. Nie. Nie. Stanowczo muszę zakończyć to wylewanie do Twoich komentarzy wszystkiego, co tylko wpadnie mi do tej pustej głowy.
    Podsumowując. Chyba nie za bardzo zaskoczy Cię fakt jeśli napiszę Ci , że napisałaś genialny rozdział, a ja już nie mogę doczekać się drugiej części ? Oh. Oh. No tak. Nawet nie wiesz jak często chciałabym Ci napisać, że coś jest źle lub poprzyczepiać się do czegoś. Ale nie .. Oczywiście musi być idealna, a ja znów Ci muszę tu słodzić. Ugh. Zawsze musisz mnie dobić tą swoją doskonałością :( Ok.ok. Już się przymykam ;D

    Ściskam mocno. Zdrowiej Skarbie ! :D


    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny. <3
    Cały czas mam nadzieję, że Louis będzie z Engy. No bo kurczę, to nie może się tak skończyć. Oni są dla siebie stworzeni, no. :P
    Nie wiem, jaki masz pomysł na to opwiadanie, ale wiem na pewno, że będzie ciekawie. I mam nadzieję, że nie będzie krótkie. ;)
    Bardzo ładnie proszę o jakieś komplikacje. <3
    Pozdrawiam cieplutko. xx Weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Booski *_* Naprawdę mi się spodobał,Louis schlałeś się chłopie xD
    aha masz bardzo fajnego Tumblra,czekam na kolejny rozdział.
    + zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ŁOJ.! Doczekałam się ;)
    Rozdział, jak zwykle niesamowity ;D Mam masę pytań co do bloga: czy Mała będzie cały czas z Harrym? Czy może Louis weźmie sprawe w swoje ręce i coś będzie między nimi? Łooj xD Nie mogę się doczekać dalszego ciągu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masakra wszyscy są chorzy jakaś epidemia czy co? Zdrowiej, kochana, zdrowiej :)
    Rozdział jest boskie!!! Zresztą jak każdy, który jest twojego autorstwa. :D
    Pijany Rick i Lou powalają, śmiałam się jak nienormalna :)))
    Nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że Harry jest razem z Engy. Dobra niech sobie będą razem, ale kompletnie nie wyobrażam sobie ich całujących się. To tak jakby brat całował się z siostrą bleee... Chyba po prostu u mnie w głowie jest już tak zakodowane, że Engy powinna być z Louis'em i koniec. Ciekawa jestem, czy kiedykolwiek mi się to odmieni, szczerze wątpię,bo po prostu uwielbiam tą parę.
    Szkoda, że przerwałaś w takim momencie, bo normalnie ciekawość mnie zżera co też takiego planuje Emilie. Już strasznie nie mogę doczekać się następnego :)
    A teraz mam do ciebie pytanie. Bardzo podoba mi się jak w tle bloga jest właśnie taki obrazek jak u ciebie zamiast nagłówka i chciałabym się spytać jak to zrobiłaś?
    Pozdrawiam i jeszcze raz życzę zdrówka :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co trudno mi to wytłumaczyć, bo to dość skomplikowane :c na początek na pewno musisz mieć dobry obrazek tzn. żeby na jego tle było widać tekst, ustawienie reszty jest kwestią dostosowania szablonu, kodu CCS itd c:

      jeśli przydałaby ci się pomoc, to możesz napisać na mojego maila, to dokładniej wytłumaczę :) tomiakowa@gmail.com

      dziekuję za życzenia i miłe słowa :3

      Usuń
  10. Świetny !
    extra *_*


    CUDOWNY ;*
    Czekam nn <3

    Całujee Lolaa ;*
    P.S. potrzebuję nazwę tej bohaterki, tej Emily. Proszę ;8

    OdpowiedzUsuń
  11. Po wyżywaj się, po wyżywaj ;)
    Też jestem chora cóż poradzić ;(

    Mam takie wrażenie jakby Engy nie była pewna tego związku z Harrym, tak się trochę dziwnie zachowuje...Ale jednak `chemia` jest. Rozwaliła mnie to użalanie się chłopaków. Mają refleks, trzeba im przyznać, bo przecież co im to teraz może dać, było ruszyć dupę jak mogli. Mam nadzieję, że to się jeszcze zmieni. ;P Ale pani z poczty... Jak czytałam ten rozdział rozmawiałam z siostrą (teraz już się rozłączyła) i zaczęłam się tak śmiać że nie mogłam jej wytłumaczyć z czego :D

    Więc życzę powrotu do zdrowia.
    xxx.

    OdpowiedzUsuń
  12. A i chciałam cię zaobserwować na Tumblr'u ale się przestraszyłam i musiałam pobiec do łazienki, gdyż prawie zwymiotowałam tabletkę. xd Ale na TT obserwuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta seria jest jeszcze bardziej ciekawsza niż poprzednia xd
    Jest zabawa;D
    A szczególnie przy momentach Lou i Ricka. Oni są zajebiści;p
    Trochę dziwnie w tym związku Harrego i Engy...
    Czekam na nn<3

    Pozdrawiam cieplutko;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest cudowny.
    Początek zapowiada się tak wspaniale, że brak mi słów.
    Początek drugiej części, a wciąż mnie zaskakujesz!
    Nie pozostaje mi nic innego, niż oczekiwanie na
    kolejną notkę :3
    I nie przejmuj się niektórymi ludźmi, czasami
    naprawdę potrafią wnerwić, że się tak wyrażę,
    aby nie używać niecenzuralnych słów :3
    Ściskam, i pozdrawiam!
    Caroline. x

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobra, no to może zacznę tak! PODOBA MI SIĘ! MEGA MI SIĘ PODOBA! :O Początek zapowiada się wspaniale i mam nadzieję, że druga część będzie tak genialna jak pierwsza! Intryguje mnie ten związek Harrego i Engs! :> Niby są razem, ale nadal zachowują się jak zwykli przyjaciele, co jest w tym chyba najbardziej ciekawe. :D A Louis? No właśnie... Wow, Louis. Jestem tak cholernie ciekawa jak to się potoczy! ;> No bo w końcu Engy i Hazza wyglądają, no przynajmniej dla mnie bardziej na przyjaciół niż parę. Więc pytanie. Czy ona w ogóle coś do niego czuje? Zagadka... :x A Emilie? Matko! Jak jej nie lubiłam, tak dalej jej nie lubię! Wredna i głupia! -.- No co ja mogę jeszcze powiedzieć? Niech następny będzie dłuższy!O tak, zdecydowanie za szybko się skończył! ;) Czekam na kolejny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jejku, cieszę się, że już jest :)

    podoba mi się, że teraz piszesz z czyjej perspektywy jest pisane, bo poprzednio były momenty, gdy się odrobinkę gubiłam. Co jeszcze mogę powiedzieć? Rozdział jak zawsze super, jestem ciekawa, co będzie dalej i jak zawsze nawet nie mogę się domyśleć, bo to jest po prostu nieprzewidywalne. W każdym rozdziale mnie zaskakujesz, ale pozytywnie.

    jednej rzeczy tak nie do końca zrozumiałam, a mianowicie Emilie zdradziła Niallowi jakiś sekret, czy dopiero zamierza to zrobić?
    i to trochę dziwne, że się z nim "zakumplowała", ale w sumie fajnie, że może trochę lepiej ją poznamy, bo moim zdaniem w każdym jest choć trochę dobroci. No nic, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny i czekać na następny.

    http://friends-lovers-haters.blogspot.com/ (pojawił się nowy rozdział)

    OdpowiedzUsuń
  17. No nareszcie 1 rozdział :) Myślałam, że dodasz go dopiero na wekend, ale jest wcześniej:) Miałam wcześniej skomentować ale jakoś nie miałam czasu.
    Za tydzień mam testy gimnazjalne i muszę się dużo uczyć :)
    Zajebiste zaczęcie <3
    Po prostu to opisywanie z różnych perspektyw. Wymarzone zaczęcie. Teraz mniej więcej wiem co się wydarzyło u bohaterów.
    Rzeczywiście związek Harre'go i Engy jest nie typowy. Hazza mnie bardzo zaskoczył tym, że jeszcze nie próbował jej pocałować. Myślałam, że mu nawet będzie chodziło o coś więcej. Zaskoczył mnie ale pozytywnie.
    Nadal jednak wolę Louisa. Jak dla mnie lepiej jest przedstawiony w tym opowiadaniu, jakoś tak bardziej przypadł mi do gustu, ale jak tak mam, że mam słabość do bohaterów którzy są w kimś zakochani ale nie mogą być z tą dziewczyną.
    Rzeczywiście rozmowa Louisa i Ricka była bardzo zabawna. Najbardziej rozśmieszyło mnie to jak pili za dziewczyny które nie są s*kami :)
    Haha babka z poczty to było nie złe.
    Nie raz zastanawiam się jak ty to wymyślasz, te wszystkie opisy, barwnych bohaterów. Wszystko jest u ciebie idealnie dopracowane. Super ;D
    Coś czuje, że Emilie jeszcze namiesza. Boje się, że będzie zarywać do Louisa zobaczy ich Engy i tak już zupełnie stracą szansę aby być razem.
    Znając ciebie pewnie sporo namieszasz.
    Zupełnie jak w amerykańskich serialach, jeden odcinek się kończy dobrze a w następnym tak jest namieszane, że ni jak się połapać :PP
    Hm, co tam jeszcze???
    Aaaa, zastanawiam się nad Nessą i Zaynem.
    Bo być może Malikowi naprawdę zależy tylko na jej forsie. Nessa jest że tak powiem nieco naiwna albo totalnie zakochana w nim.

    Czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurde, no dziwny jest ten związek Engy i Harry.
    Po pierwsze on jeszcze jej nie pocałował, a po drugie nie mogą sobie okazywać uczyć. Co z tego, że zespół staje się sławny ? Cholerka, przecież to jego dziewczyna, kurde no.
    Ej, a Lou nie w padnie w nałóg alkoholowy, co nie ? Wiesz, trochę mi zamieszałaś w głowie, bo to pierwszy rozdział drugiej części, a on już jest pijany.
    Kochana, czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem co napisać na prawdę zawsze próbuje zostawić za sobą komentarz ale to jest coraz trudniejsze, bo każdy kolejny rozdział jest lepszy i po prostu odbiera mi mowę. Rozwaliłaś mnie tym z tą statuąXDXDxDxD Ja chcę już następny!!!!!!! Tak jestem rozpieszczony bachor i dawaj kolejny!!!! hahaha dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Po pierwsze to teksty pijanego Louisa i Rica mnie po prostu rozwaliły. To było mistrzostwo, serio. Przykro mi trochę, bo nie spodziewałam się, że jednak on to będzie tak przeżywać. Sam to spieprzył, więc teraz niech nie wymyśla. Na miejscu Engy też bym się mocno zastanawiała.
    Awww to było takie słodkie, jak Harry przyjechał i mówił jej o tym pocałunku, a ona się speszyła *o* Oni są cali słodcy :D
    Teraz Emilie...Mam nadzieję, że ona nic ten tego nie będzie chciała z Horanem. Wiem, że on jest gejem i ma Matta, ale ona chyba potrafi zrobić wszystko.
    Jeszcze tylko tak wspomnę, że chyba w którymś momencie zmieniłaś narratora, bo nie wiedziałam, czy to Lou, czy Emilie :) x
    Pozdrawiam! :3

    http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. W końcu znalazłam czas, żeby skomentować ten rozdział. Za dużo się ostatnio działo.
    Jak już chyba zdążyłaś zauważyć, moje komentarze nie mają większego sensu, więc możesz ten od razu zignorować.
    Bałam się, że część druga nie dorówna pierwszej. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że się myliłam.
    Mimo mojej sympatii do Harrego, wolałabym, żeby ona była z Louisem. Uwielbiałam ich wspólne momenty z pierwszej części, z Hazzą to nie jest to samo. Brakuje mi w ich związku jakiejś spontaniczności, ich relacje są takie... sztywne.
    Boję się o marcheweczkę, nie pozwól mu się stoczyć, bardzo Cię proszę.
    Kocham Twoje opowiadanie, Kocham Ciebie, Kocham wszystkich [ z licznymi wyjątkami] <3
    ściskam i całuję ; *

    OdpowiedzUsuń
  22. No i kolejny świetny rozdział... Jak ty to robisz, ej?! Gdy czytałam część z perspektywy Engy, myślałam, że znalazłam swój ulubiony moment, kiedy Harry wygłupiał się z żywym posągiem. Byłam pewna, że to nim będę się zachwycać komentując pierwszy rozdział drugiej części. Później napotkałam część z perspektywy Louis'a, który wywarł na mnie taki sam zachwyt. Świetnie opisałaś stan Ric'a i Tomlinson'a, a już w szczególności moment, w którym wznosili toast za dziewczyny, które nie są sukami. Mistrzostwo! I znowu myślałam, że na tym moje ulubione momenty się skończą, ale nie! Musiałaś napisać jeszcze część z perspektywy Emilie, która również mnie urzekła, a w szczególności kiedy Em opisywała co myśli o poszczególnych osobach oraz Niall'a szukającego bokserek. No kurde zakochałam się!
    Podsumowując uwielbiam calutki ten rozdział... NIE! WRÓĆ! Całe to opowiadanie, które jest na prawdę ciekawe i bardzo oryginalne ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest niesamowity! Podoba mi się forma jaką przyjęłaś, jest dla ciebie idealna! Uwielbiam ten optymizm Engy i to, jaki ten rozdział jest pozytywny. Kocham tutaj Harry'ego, jest taki uroczy! Świetne jest też to, że się jeszcze nie całowali. Nie wiem czemu, ale to podoba mi się najbardziej! A co do perspektywy Louisa? Rozwaliłaś mnie nią, jest taka zabawna, a ich toast genialny. Leżałam ze śmiechu pod biurkiem brata z piętnaście minut i potem się ogarnęłam i doczytałam do końca. Tą perspektywę Emilie. Jest taka dziwna. Nie, dziwna to złe słowa, jest tajemnicza! Tak bardzo chce wiedzieć, jaki ona ma w tym wszystkim interes, nawet sobie sprawy nie zdajesz! Czekam jeszcze na perspektywę Nialla i mogę umrzeć spokojnie!
    Bardzo bardzo bardzo ładnie proszę cię o kolejny rozdział i mam nadzieję pojawi się szybciutko! :)
    +dziękuję za twój poprzedni komentarz pod rozdziałem na moim blogu. Był taki motywujący i zakręcony! I jeszcze zazdroszczę ci przyjaciela, bo moja przyjaciółka mieszka ze mną w bliźniaku, a i tak po żelki dla mnie nie chciałoby jej się ruszyć dupy!
    ++zapraszam cię, jak prosiłaś w komentarzu, na kolejny, siódmy rozdział na moim blogu :)
    http://letsworkthroughit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. niesamowity rozdział:D czekam na następny:D

    OdpowiedzUsuń
  25. Naprawdę bardzo dobrze piszesz, blog jest przecudowny. Sama treść opowiadania jak i jego wygląd! Przecudowny! Czekam na dalszą część! Pozdrawiam i zapraszam do siebie na prolog: bemyinspiraation.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

cześć! jeśli już zajrzałaś/łeś to zostaw po sobie jakiś ślad. Za każdy komentarz postaram się odwdzięczyć C: