środa, 24 lipca 2013

9.


~Engy~

Nie, nie. To nie może być prawda. To się nie mogło stać. Niall tego nie powiedział. Nie, nie. Szlak! Powtarzam to sobie od 3 godzin ale nic to nie daje. Nadal huczą mi w głowie jego słowa, że Louis nie chce mnie znać. Cały czas siedziałam na ławce w parku i myślałam. Dzwonił do mnie Harry. Wiem. Zachowałam się okropnie w stosunku do niego. Znów nie odebrałam. Na pewno jest w tej chwili na mnie wściekły. Trudno. Nie umrze od tego, to znaczy … taką mam nadzieje.
Siedząc w ciszy i spokoju mogłam dokładniej zebrać myśli. Zrozumiałam jedno: Jestem wściekła! Jestem mega wściekła na Louisa! Mam ochotę go zabić! Dobrze, że nie ma go obok mnie bo już by najprawdopodobniej nie żył. Moim marzeniem na chwilę obecną jest wpadnięcie w szał! Chcę krzyczeć! Chcę, żeby ten idiota wiedział jak bardzo mnie zranił i, że mam dosyć go i jego humorków. Tak cholernie bym chciała, żeby zrozumiał, że ja także mam uczucia! Mnie także można zranić! A on to zrobił! Sprawił, że teraz łzy lecą mi po policzku i nie mogę oddychać. Wstałam z ławki i zdałam sobie sprawę, ze nic nie widzę. Oczy piekły mnie od łez, które nie chciały przestać lecieć i utrudniały mi widzenie. Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego? – przebiegało mi przez głowę. Pójdę do niego, tak, to jedyne wyjście. Zapytam go co zrobiłam źle i może wreszcie uzyskam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Może jest coś o czym nie wiem …

~Harry~

Siedziałem z Emilie w barze i wcale nie czułem się lepiej. Miałem wrażenie, że zdradzam Engy. Może to głupie ale to prawda. W sumie nie robiłem nic złego ale … przecież moja dziewczyna nie chodzi do baru z osobami, których nie lubię a ja to zrobiłem i po co? Głównie z tego powodu, że było mi smutno. Było mi tak strasznie smutno. Tak szczerze to wolałabym, żeby na miejscu Emilie była Engy. Ona jednak najwidoczniej nie ma na to ochoty. Ciekawe czym jest tak strasznie zajęta … Blondynka siedziała na krześle barowym obok mnie i patrzyła się na mnie ze słodkim uśmieszkiem sącząc jednocześnie drinka przez słomkę. Uważała, że to seksowne? No cóż, gdybym chciał jej sprawić przykrość mógłbym ją wyśmiać ale nie chcę aby było jej przeze mnie smutno. Nie jestem z tych.
- Engy nie dzwoniła? – zapytała.
- Nie. – potrzasnąłem głowa. – Nie dzwoniła. – wypiłem już chyba czwartego drinka.
- Olała cię. – stwierdziła. – Musisz zrozumieć, że …
- Nie. – zaprotestowałem szybko i zszedłem z krzesełka. Wiem, ze nawet nie pozwoliłem jej dokończyć ale szczerze mało mnie interesowało co miała do powiedzenia. Mocno zakręciło mi się w głowie i o mało co nie upadłem ale podtrzymała mnie Emilie. – Co … co … - bełkotałem coś bez sensu nie będąc zresztą do końca świadom co ona robi.
- Spokojnie. Zaprowadzę cię do domu. – odpowiedziała spokojnie i z lekkim uśmiechem. Zaraz, zaraz czy Emilie Heave się uśmiecha? No nie wierzę. Szkoda, że jestem tak zalany bo inaczej powiedziałbym jakąś błyskotliwą uwagę ale w tym stanie nie wymyślę nic mądrego. Tylko się ośmieszę. Dziewczyna złapała mnie jedną ręką w pasie a drugą za szyję i starała się wyprowadzić z baru. Nie byłem aż tak pijany więc chodziłem także o własnych siłach ale gdyby mnie zostawiła mógłbym się wywrócić.
- Engy … Ja chcę do Engy … - powiedziałem gdy czekaliśmy przed barem na taksówkę.
- Engy cię nie chcę, zrozum to wreszcie. – syknęła najwyraźniej zniecierpliwiona. Ciekawe o co jej chodzi? Może jestem za ciężki i trudno mnie przytrzymać? Ale co ma do tego Engy?
- Czemu kłamiesz? Engy mnie kocha. – odparłem urażony.
- Wmawiaj sobie. – powiedziała ostro. – Może cię kocha ale … nie tylko ciebie.
- Co masz na myśli? – spytałem marszcząc brwi. Miałem wrażenie jakby na sekundę otrzeźwiał ale tylko na sekundę.
- Och, jesteś taki naiwny, ze aż mi ciebie żal. Ona się bawi wami a żaden z was tego nie widzi. Idioci.
- O czym ty mówisz? – zupełnie nie rozumiałem. Teraz nawet nie byłem pewien kto się nami bawi … może chodziło jej o Nessy i Zayna? Zresztą … nie ważne. To pokręcona dziewczyna. Jej nikt nie zrozumie.
- Nie ważne. – machnęła dłonią. – Jesteś kompletnie zalany. I tak nie będziesz jutro pamiętał tego co ci dziś powiem. Lepiej to zrobić aż będziesz trzeźwy.
- Ale co zrobić?
Emilie wywróciła oczami. Chyba naprawdę ją irytowałem ale cóż mi się dziwić. Ledwo mogłem sobie przypomnieć jak miała na imię.

~Zayn~

Głupia, głupia suka! Czy ta sucz nie zdawała sobie sprawy, ze mogła zniszczyć mój związek? Zdawała sobie. Oczywiście, że sobie zdawała, inaczej nie wydzawniałąby do Nessy. Co ja jej miałem powiedzieć? Przecież nie mogłem prawdy, to by jej złamało serce. A przecież nie zrobiłem nic złego. To nie była moja wina … tak, tak brałem w tym udział … to wszystko jest zbyt skomplikowane. Nie mam siły. Chcę iść do domu i położyć się spać ale muszę do niej iść i to wyjaśnić. Ona musi mi dać spokój a właściwie mojej dziewczynie. Szedłem właśnie pustą i ciemną ulicą, którą oświetlały tylko latarnie i myślałem, dużo myślałem. Zwykle nie mam czasu na takie głębsze przemyślenia ale dziś … dziś zrobiłem wyjątek. Przeczesałem dłonią włosy i wziąłem głęboki oddech. Czy Nessy mi wybaczy? Czy kiedykolwiek znajdzie w sobie tyle siły? Nie sądzę, dlatego nie może poznać prawdy. Nigdy. To ten dom … tu mieszka … patrzyłem się na niego przez kilka minut jak zahipnotyzowany. W oknie paliło się światło. Jest w domu. Nie miałem ochoty tam iść ale musiałem. Wolno zacząłem zmierzać w tym kierunku. Z trudem przełknąłem ślinę gdy byłem przy drzwiach. A może to był głupi pomysł? Co ja w ogóle wyprawiam? Nie, to idiotyzm. Powinienem pójść do Nessy. Ona mnie teraz potrzebuje nie …
W tym momencie drzwi się otworzyły. Stanęła w nich chuda dziewczyna z czerwonymi długimi włosami do łokci  i kolczykiem nad górną wargą. Była wysoka i miała duże brązowe oczy. Nie wyglądała najlepiej.
- Zayn?
- Cześć Jenna – odpowiedziałem drżącym głosem. Czułem się jak mały bezbronny chłopiec.
- Co tu robisz? – spytała wyraźnie zaskoczona mają wizytą.
- Zatruwasz życie mojej dziewczynie więc chciałem to wyjaśnić. – powiedziałem. Nie lubiłem owijać w bawełnę. Wolałem walnąć prosto z mostu.
- Zayn … to nie tak.
- A jak?! – wrzasnąłem trochę za głośno.
- Ciszej. Obudzi się. – rzekła przytykając palec do ust. – Chodźmy na zewnątrz. – Jen przekroczyła próg i zamknęła za sobą drzwi. – Chciałam się z tobą skontaktować ale nie odbierałeś moich telefonów. To był jedyny sposób.
- Straszenie mojej dziewczyny?! – ponownie się uniosłem. – Jen, w co ty pogrywasz? Nie to znaczy nie, to chyba jasne, co? Czy mam ci to przeliterować?
- Nie zmieniłeś się. – stwierdziła zaplatając ręce w koszyczek. – Nic a nic. Jesteś zupełnie taki sam jak kiedyś.
- Co ty możesz o mnie widzieć. – odburknąłem.
- Więcej niż ci się wydaje.
Zamilkliśmy na parę sekund.
- Pójdę już a ty przestań do niej wydzwaniać.
- Ale Zayn …
Nie chciałem słuchać tego co ma mi do powiedzenia więc jak najszybciej odszedłem. To się nie powinno w ogóle zdarzyć. Każdego dnia tego żałuję o każdej godzinie … Na szczęście to przeszłość. Nie zrobiłem nic złego …

~Engy~

Wieczorem, szłam ulicami Londynu zastanawiając się nad kilkoma sprawami. Właściwie to ta sprawa była jedna i wciąż ta sama. Nawet nie chciało mi się płakać. Byłam po prostu wściekła za to co mi zrobił. Jeszcze do nie dawna sam chciał  chociaż ze mną porozmawiać a teraz? Czuje się jak psychiczna fanka, która usilnie zabiega o względy swojego idola a mimo to cały czas jest olewana. Tak! Tak właśnie się czuję. Dokładnie. Zauważyłam jego dom. Nie paliło się światło w żadnym oknie. Czy to znaczy, że go nie ma? Pewnie znów opił się barze. Tylko to mu najlepiej wychodzi. Uciekanie od wszystkiego. Podeszłam bliżej. Gdy znalazłam się przy drzwiach wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi najpierw lekko potem coraz mocniej i mocniej … Nim zdałam sobie sprawę, waliłam praktycznie do drzwi jakbym tym chciała dać upust moim emocją. W pewnym sensie tak właśnie było. Czułam się o wiele lepiej wyobrażając sobie, że te drzwi to Louis. Po paru minutach nie słyszałam zupełnie nic. Cisza. No cóż, chyba rzeczywiście siedzi teraz w barze i użala się nad sobą albo poderwał jakąś dziewczynę i zaraz tu z nią przyjdzie. Z ciężkim westchnieniem odwróciłam się na pięcie i miałam odejść ale usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. No proszę. Może otworzy mi jedna z jego dziewczyn patrząc na mnie z wyższością. Nie wiem czy mam ochotę na taką tandetną sytuację, która dotąd widywałam tylko w filmach.
- Engy? – spytał Loui otwierając drzwi. Był zaskoczony.
- Zdziwiony?
- Szczerze mówiąc to: tak. – odparł drapiąc się w kark lekko zmieszany. Nie tylko on jest zdumiony moją wizytą. Sama siebie najbardziej zaskoczyłam. – Co tu robisz?
- Co tu robię? – powtórzyłam ze wściekłością. – Nie zadawaj głupich pytań! To chyba normalne, że oczekuje wyjaśnień, prawda? No chyba, że kwestię wyjaśnień omówisz z Niallem a on mi przekażę powody twojego zachowania!
- Engy …
- Żadne Engy! Nie chcę cię słuchać! Chciałam tylko abyś wiedział, że cię nienawidzę! Zachowujesz się jak rozkapryszony 5 – latek! Dorośnij! Zacznij stawiać czoła problemom, a nie ciągle od nich uciekasz. Nie rozumiem twojego zachowania! Zresztą, nawet nie wiem czy chcę zrozumieć. Chciałabym tylko wiedzieć: dlaczego przekreślasz to wszystko co nas łączyło? Bo akurat masz taki kaprys czy chodzi o coś więcej? A może masz kogoś?
Nastąpiła cisza. Louis najwyraźniej nie miał ochoty odpowiadać. Kiedy wzruszył ramionami, prychnęłam pod nosem i odwróciłam się na pięcie. Nie chce gadać to nie. Ja go zmuszać nie będę.
- To ty masz kogoś. – powiedział gdy znalazłam się dość daleko od niego. Gwałtownie się odwróciłam.
- Co to znaczy?
- Jesteś dziewczyną mojego najlepszego kumpla. Myślisz, że jak to będzie wyglądać kiedy my będziemy się przyjaźnić?
- A jak ma wyglądać? – wzruszyłam ramionami. – Normalnie. Uważasz, że dziewczyna nie może tylko przyjaźnić się z chłopakiem? Jeśli tak, to jesteś strasznie zacofany.
Wydawało mi się, że Lou uśmiechnął się lekko.
- Jak wolisz. – odpowiedział i chciał zamknąć drzwi ale mu nie pozwoliłam:
- Hej! I kolejny raz zostawisz mnie bez wyjaśnień?! – krzyknęłam w jego stronę.
- Jest parę spraw, które muszę przemyśleć. Jutro dam ci znać. Na pewno. – Użył nacisku na ostatnie słowo. – Nie martw się. Dam znak życia, nie tak jak ostatnio.
- Miło mi to słyszeć. – powiedziałam bez entuzjazmu. Wcale nie byłam pewna czy jutro zadzwoni. Miałam jednak taką nadzieję. Chciałam aby był moim przyjacielem. Naprawdę tego chciałam i myślę, że pierwszy raz od dawna udało nam się normalnie porozmawiać. Teraz muszę skupić się na Harry’m. Ostatnio okropnie go zaniedbywałam. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.

~Harry~

Obudził mi czyjś dotyk. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Emilie, która głaskała mnie po policzku a w drugiej dłoni trzymała kubek z kawą. Ona jest jakaś dziwna. Jeszcze parę dni temu była wredna i totalnie mnie olewała a teraz? Zgrywa dobrą przyjaciółkę? To jakaś nowa zabawna? Zupełnie nie rozumiem jej zachowania!
- Już 13:00, śpiochu. Wstawaj. – powiedziała z uśmiechem ale … jak mi się zdawało nieco wymuszonym.
- Po co mam wstać? – wydukałem przewracając się na drugą stronę. – Chcę spać. Obudź mnie kiedy wszystko się ułoży.
- Co za pesymista z ciebie. – mruknęła pod nosem. – Trochę więcej życia! Wypij kawę i chodź na spacer. Dobrze ci to zrobi. – dodała i postawiła kubek na komodzie po czym wyszła z pokoju. Zostałem sam. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić! Piekielnie boli mnie głowa i czuję się jakbym zaraz miał umrzeć! Odkryłem kołdrę i zmarszczyłem brwi. Byłem w piżamie? Czyżbym poszedł do baru tak ubrany? Mam nadzieje, że nie i Emilie mnie po prostu przebrała jak wróciliśmy. Ale zadała sobie tyle trudu? Może i dała radę ściągnąć spodnie ale nie wierzę, że udało jej się je także założyć. Coś mi tu nie gra. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Przetarłem dłońmi oczy i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć Harry. Przepraszam, że wczoraj nie miałam czasu dla ciebie ale postaram się poświęcać ci więcej uwagi. – powiedziała Engy, chodź jej głos był dziwny. A może to ja byłem jeszcze pijany?
- Dobra. – zdobyłem się tylko na to słowo gdyż byłem naprawdę zmęczony i nic mnie nie obchodziło. Chciałem tylko jeszcze chwilkę pospać.
- Więc pomyślałam sobie, że … może byśmy się dziś spotkali? O 16:00? Pasuje ci? – spytała. Pokręciłem głową przecząco. Dobrze, że tego nie widziała bo na pewno byłoby jej przykro. Nie wiedziałem co mam zrobić? Nie mogę przecież olać Engy. Tak mało czasu spędzamy razem, że … no nie mam innego wyjścia.
- Jasne. Spotkajmy się. – odpowiedziałem z ciężkim westchnieniem. Naprawdę chciałem się z nią zobaczyć, szkoda tylko, że nie wykazywałem zbytniego entuzjazmu. Wydawało mi się, że wyczuła to.
- To jesteśmy umówieni. O 16:00 w kawiarni za rogiem, tak?
- Tak. – przytaknąłem.
- Super to na razie.
Rozłączyłem się i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że zapomniałem się pożegnać. Miejmy nadzieje, że nie wzięła tego zbytnio do siebie. Teraz jedno jest pewne: Muszę wziąć prysznic i jakoś się ogarnąć aby na spotkaniu z Engy nie pokazać jakiego okropnego mam kaca! W pośpiechu wypiłem całą kawę o mało się nie zachłystując i wyszedłem z mojego pokoju od razu do łazienki. Była jeszcze jedna sprawa: bałem się, że Emilie wygada jej prawdę. Nie mogłem dopuścić aby moja dziewczyna dowiedziała się, że byłem z Emilie w barze i w dodatku totalnie się upiłem a ona prawdopodobnie mnie rozebrała. Niby do niczego nie doszło ale bałem się, że Engy mogłaby pomyśleć inaczej. Strasznie mi na niej zależy i nie pozwolę aby Emilie to zniszczyła. Nigdy.
 _________________________________________________

Wróciłam z nowym rozdziałem! Nie chcę kolejny raz przepraszać, że z takim opóźnieniem po prostu powiem, ze przez pierwsze 2 tygodnie nie miałam czasu przez remont a potem wpadłam w jakąś depresję xd W ogóle nic mi się nie chcę … niby są wakacje i powinnam się cieszyć a jednak tak nie jest. Z moją przyjaciółką zobaczę się w przyszłym tygodniu więc może humor mi wróci ; - ). Miejmy nadzieje ; D Co myślicie o rozdziale? Wiem, że jest kiepski ale trudno mi było coś napisać po tak długiej przerwie. Postaram się 10 rozdział napisać o wiele szybciej ; P.
Dziękuje tym osobą, które czekały wytrwale na rozdział. To wiele dla mnie znaczy. Naprawdę <3




13 komentarzy:

  1. rozdział jest mega zajebisty i powiem ci, że też złapałam takiego doła NIC MI SIE NIE CHCE!! fajnie jakby Emilie powiedziała Harremu prawde, a Loui wyznał Engy co do niej czuje no ale nic zostawiam to tobie ;p weny i buziole ;**
    zapraszam też do mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. boski jak zawsze no nie potrafię nic więcej napisać :( nie przychodzi mi do głowy mam nadzieję że tym razem mi wybaczysz :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak możesz mówić, że ten rozdział jest kiepski? I właśnie w tej chwili zakładam na siebie strój gangsterski i biorę piłę mechaniczną. Jak możesz tak mówić? Cholera, to jest świetne. Uwierz w to!:)
    Mam nadzieję, że ta małpa Emilie się do niego nie dobierała. A jeżeli tak, to właśnie idę ją zabić. Nienawidzę jej, nienawidzę kurde! Ugh.. Spokojnie, wdech i wydech.
    Wydaję mi się, że Zayn ma dziecko z tą czerwonowłosą kobietką. Yup, ja i moje chore pomysły. Ale, ej! Nie osądzaj mnie, ja po prostu mam bujną wyobraźnię.
    Mam nadzieję, że Engy i Harrym w końcu się ułoży, Z niecierpliwością czekam na ich pierwszy pocałunek. Boże, tak się tym jaram. Już nie mogę się doczekać, serio ;)
    No i został nam Lou. Chyba w końcu powie Engy o swoich uczuciach. Z jednej strony to bym się cieszyła gdyby to powiedział, bo może to by zmieniło ich stosunku. Ale z drugiej strony to chyba chcę, aby Harry wciąż był z Engy..
    Dobra, już kończę ten totalnie głupi komentarz. Przepraszam za te bzdury.
    Pozdrawiam i życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ci dam kiepski rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nigdy więcej tak nie mów!
    Jej Lou wreszcie się odezwie!! :DDDDD
    Ej mam nadzieję, ze Emilie nie zgwałciła Hazzy, bo kiedy on sobie myślał jak ona założyła mu ściągła spodnie to od razu taka pierwsza myśl mnie naszła. Ona zdecydowanie kombinuję coś gorszego, aż się boję o tym myśleć.
    Ciekawa jestem co takiego zrobił Zayn, bo niby co chwilę powtarza, że nic złego nie zrobił, ale ja tam mu nie wierze.
    Szybciutko, błagam next!
    Zapraszam na mojego nowego bloga: http://this-is-not-i.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Trafiłam na bloga całkiem przypadkowo, oglądając gdzieś tam polecane.
    W jeden wieczór przeczytałam wszystkie rozdziały i chciałam zniszczyć komputer widząc, że to ostatni i muszę czekać na następne.
    Niech Lou wyzna wszystko! Rozumiesz, bo ja inaczej idę się łyżką ciąć, a wtedy stracisz nową czytelniczkę ^w^.
    Rozdział słaby? Wędka na komplementy! :3
    Czekam na next i pozdrawiam - Radioactive
    Ps. Zapraszam w wolnym czasie, między pisaniem rozdziału (!) na bloga : http://pamietnik-umarlej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest zajebisty! Louis musi jej w końcu powiedzieć co czuję. Może jakaś perspektywa z jego strony? :) Czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie mów że jest kiepski! Jeśli to jest zły rozdział, to ciekawi mnie jaki jest dobry ;D Boże, jestem z siebie dumna, bo ostatnimi czasy zaniedbywałam czytanie tego bloga, poplątałam się w rozdziałach, ale w końcu nadrobiłam ;3 I właściwie nie wiem czy powinnam się cieszyć czy wręcz przeciwnie, bo będę musiała czekać na następny rozdział.. No cóż, mam nadzieję że szybko wróci ci humor ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie świetny rozdział :) nie mam żadnych zastrzeżeń! Będę tu częściej zaglądać i mam nadzieje ze kolejny rozdział będzie niebawem :> Czekam z niecierpliwością i całuję.
    Miło by również było gdyby ci się spodobał mój rozdział i zostawiła byś po sobie ślad w postaci szczerego komentarzu :)
    http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/ pozdrawiam i życzę weny nieznajoma :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award
    Szczegóły u mnie:
    http://jedenswiat-dwaoblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. świetnie piszesz a rozdział po prostu boski. zapraszam oczywiście także do czytania i komentowania mojego bloga : http://cecilia-zayn.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Papież kiedy umarł miał 85 lat - 8+5=13
    Godzina śmierci: 21:37 - 2+1+3+7=13
    Data śmierci: 02.04.2005 - 0+2+0+4+2+0+0+5=13
    Postrzelony 13 Maja
    9301 dni pontyfikatu - 9+3+0+1=13
    Zmarł w 13 tygodniu roku.
    JAN PAWEŁ DRUGI - 13 liter
    czy to zbieg okoliczności ?

    prześlij to dalej niech inni myślą...
    Sorry, ale musi się spełnić. ...
    Pomysł sobie życzenie a zobaczysz co sie stanie...
    Zacznij myśleć o czymś czego naprawdę pragniesz,
    To funkcjonuje.
    Osoba, która mi wysłała ta wiadomość powiedziała, ze jej życzenie
    spełniło sie w 2 dni po odczytaniu tej wiadomości.

    Wypowiedz życzenie jak skończy sie
    odliczanie:
    10...
    09...
    08...
    07...
    06...
    05...
    04...
    03...
    02...
    01...

    *Wypowiedz życzenie*

    Wyślij te wiadomość w ciągu 10 minut do 10 osób
    Jeśli tego nie zrobisz stanie się
    przeciwność Twojego życzenia

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham kocham kocham ♥
    zapraszam http://i-remember-yoou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny ? Co się z tobą dzieje ?? Zawiesiłaś tego bloga czy co ?? Od 2 miesięcy nie dodałaś rozdziału ! Pamiętasz wogóle o tym blogu i jego czytelniczkach ??/Lola <3

    OdpowiedzUsuń

cześć! jeśli już zajrzałaś/łeś to zostaw po sobie jakiś ślad. Za każdy komentarz postaram się odwdzięczyć C: