czwartek, 9 maja 2013

3.


~Engy~
Liam od godziny chodził po pokoju w te i we te w kółko powtarzając to samo czyli: Engy jak mogłaś? Miałaś ją pilnować! Wiesz jaka Emilie potrafi być nie przewidywalna. Powinnaś wykazać więcej wyrozumiałości, to ciężki charakter.
Zaraz zacznę ziewać. Ludzie, ona ma 18 lat, a nie przepraszam, zapomniałam, że Liam Payne zabujał się w niej i jeśli biednej Emilie spadnie chociaż włos z głowy to gorzko tego pożałuję. Co on w niej widzi? Pewnie to czego ja nie widzę. To samo w sumie można powiedzieć o mnie. Co ja widziałam w Louisie? Teraz nie mam pojęcia. Pomału zapominam o naszej przeszłości. Teraz jest Harry i to on jest moim chłopakiem, więc byłoby chore myśleć o innym. A pro po dawno nie widziałam Lou. Może gdzieś wyjechał? Zapytałabym Li, ponieważ on jest w tym najbardziej obeznany ale nie mogę, gdyż nie pozwala mi na to jego darcie. Mogłam kupić zatyczki do uszu. Co mi szkodziło wydać głupie 5 dolarów? Hazza siedział obok mnie i zgaduje iż udawał, że słucha wywodów Payne. No ale nic nie powie, bo jest na mnie zły. Wszyscy są na mnie źli. Założę się, że sąsiadka z dołu pani Johnson też jest, nie wie o tym co się wydarzyło, ale gdyby się dowiedziała to także nie byłaby zadowolona.
- Zrozumiałaś? – spytał patrząc na mnie wyczekująco. Pokiwałam głową. Niech myśli, że słuchałam. – Teraz zajmijmy się Emilie. – postanowił opadając na fotel. Założę się, że nogi go muszą nie źle boleć od tego chodzenia.
- Zaraz, zaraz … - zaczęłam marszcząc brwi. – Straciłeś godzinę czasu na prawienie mi kazań? Wow, Liam. – pokręciłam głowa nie mogąc w to uwierzyć. Przez tą godzinę sporo mogło się wydarzyć a on go wolał tracić? Brawo, Payne. I kto tu zachowuje się jak dzieciak?
- Chciałem żebyś zrozumiała swój błąd. – odpowiedział biorąc telefon do ręki. Miał złudną nadzieje, że w końcu odbierze. Biedak myśli, że nie usłyszała tych 30 dzwonków. Też się zastanawiam gdzie ją wcięło ale to chyba tylko ciekawość. Nie martwię się o nią. Poważnie. Engy Witany nie przejmuje się innymi. Wow. Gdybym nie znała Emilie pomyślałabym, że jestem egoistką. Zawsze myślę o tym co powiedzą, zrobią inni. Hm, ta dziewczyna chyba ma na mnie dobry wpływ. Przy niej nauczyłam się nie dbać o zdanie innych aż tak bardzo. No chyba, że jest to zdanie mojej szefowej. Tak, jej zdanie jest bardzo ważne, ponieważ od niego może zależeć moja dalsza praca. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to policja z Emilie ale wolałam nie wypowiadać swoich myśli na głos. Nie chciałam by Liam zaczął od początku swoją gadkę. Chłopak pędem ruszył w stronę wyjścia o mało się nie wywalając. Harry tylko zerknął z nad kanapy. Chciałam coś do niego powiedzieć ale bałam się, że skończy się kłótnią. Wszyscy tylko Emilie i Emilie a ja potrzebuje kogoś kto mnie przytuli i powie: Wszystko będzie dobrze.
Tylko ten ktoś musi idealnie kłamać tak, żebym naprawdę uwierzyła iż wszystko będzie dobrze.
W progu jednak znajdowała się Nessy, Zayn i … Ricky? Co on tu robi? Aż tak bardzo polubili się z tą dwójką, że muszą tu przychodzić razem? Dziwne. Moja przyjaciółka podobnie jak ja nie wyglądała na zbyt zmartwioną, Zay próbował udawać, że go to obchodzi a mój brat bardziej się przejmował swoimi włosami niż Emilie. Nie tylko ja wychodzę na egoistkę. Uff.
- Czeeeść. – Nessy rzuciła się Liamowi na szyje, miałam wrażenie, że tylko dlatego, ponieważ miała ochotę to zrobić a on był najbliżej. Pomachałam im z nad kanapy a Harry się nawet nie odwrócił. Coś tam mruknął pod nosem, ale nie usłyszałam co. On naprawdę przecenia naszych przyjaciół w kwestii słuchu.
- Dzwoniliście do niej? – wypalił ze swoim pomysłem Ricky. Payne puścił brunetkę i posłał mu groźne spojrzenie. Przeszły mi ciarki po plecach.
- Nie, wiesz nie wpadliśmy na coś tak genialnego. – odpowiedział z ironią i znów zaczął chodzić w te i we w te pośrodku salonu. Mnie też takie cos uspokaja ale on to robił godzinę! Nie sądzę by Emilie była warta takiej katorgi. Zayn usiadł na fotelu i w milczeniu odpalił papierosa. Nessy spoczęła obok mnie a Ricky wepchał się pomiędzy mną a Harry’m. Ta blondyna wiedziała co robi wychodząc z domu a potem nie odbierając telefonów. Czułam się naprawdę dziwnie wśród moich przyjaciół. Jakby to wszystko było moją winą. Spojrzałam na zegarek: 12:00 w południe. Ile będziemy jeszcze tak siedzieć? Jestem głodna.
- Wyślę sms Louisowi, Niallowi i Matowi. Może spotkają chociaż przypadkiem Emilie. – odezwał się pierwszy raz mój chłopak. Pewnie chciał zrobić cokolwiek z nudów.
- Liam, dlaczego nie zadzwoniłeś też po Lou, Nialla i Mata? Skoro już do nas zatelefonowałeś to do nich chyba też mogłeś, co? – spytała Nessy patrząc na chłopaka z wyrzutem.
- Niall mówił, że są z Matem zajęci. To jakaś podobno bardzo ważna sprawa. A Louis on też … - zaczął jednak nie oczekiwanie przerwał mu mój brat. Totalnie mnie jego zachowanie zaskoczyło.
- Och, dajcie spokój Louisowi. Nie chce przychodzić to nie.
Spojrzałam na niego jak na wariata. Od kiedy mój brat przejmuje się innymi? A szczególnie Louisiem? I w ogóle co go on obchodzi? A może się zakochał? Oby nie. Za dużo homoseksualistów. Niall, Mat i jeszcze miałby być mój brat? O nie, nie. Przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl. Może Lou coś nawywijał a Ricky go kryje? To by było bardziej prawdopodobne.
Harry skończył pisać wiadomości i ponownie zamilkł. Miałam dosyć tej cholernej ciszy! Już wolałam jak Liam się na mnie wydzierał. Nie było to chociaż tak krępujące jak ta sytuacja teraz. Sześć osób w pokoju i w dodatku milczy? W serialu „przyjaciele” to by nie przeszło.
Nagle usłyszeliśmy jakiś dźwięk. Prawie każdy podskoczył tylko Zayn pozostał nie tknięty. Zachowywał kamienną twarz. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie po kolei. Okazało się, że to komórka Harre’go. Ktoś odpisał na jego sms. W napięciu czekaliśmy jak odczyta wiadomość. Widać po nim było, że także jest bardzo przejęty i zestresowany. Po minucie wyglądał na rozczarowanego. Ciężko westchnął i schował komórkę w kieszeń spodni.
- Może łaskawie powiesz kto to? – spytałam patrząc na niego wyczekująco. Chłopak wzruszył ramionami.
- Louis napisał „Ok.”
Wywróciłam oczami.
- Idę się napić soku. – postanowiłam i zeszłam z kanapy.
- Idę z tobą bo tu zwariuję. – powiedziała Nessy i razem ruszyliśmy w stronę kuchni.
~Emilie~
Szukają mnie. Na pewno szukają. – powtarzałam sobie w myślach odkąd wyszłam z własnego mieszkania i nie wróciłam, czyli od wczoraj. Uciekłam wtedy głównie z dwóch powodów:
a) denerwowała mnie Engy
b) chciałam zobaczyć czy Liam będzie się martwił
Głupek myśli, że nie widzę jak ślini się na mój widok. Normalnie przeszkadzałyby mi jego uczucia ale w tych okolicznościach to może być nawet przydatne. Byłoby mi prościej go polubić chociaż w 25% gdyby nie to, że jest taki wkurzający. Zero spontaniczności w tym chłopaku. Dać mu 1000 dolarów żeby zdjął koszulkę w centrum handlowym a on jeszcze będzie się zastanawiał. W sumie po co mu kasa skoro jest bogaty? On, w ogóle oni wszyscy nie mają takich problemów. Nie to co ja, dziewczyna, która potrzebuje pieniędzy i to nie wcale głupich 1000 dolarów. Ale co ich to obchodzi? Mają własne problemy typu: Nie mam w co się ubrać albo makijaż mi się rozmazał.
Siedziałam właśnie przy barze i zamówiłam już czwartego drinka. Nocowałam u Nialla i Mata. Poprosiłam ich żeby nic nie mówili reszcie. Na początku nie chcieli się zgodzić ale udałam, ze płaczę i to ich przekonało. Nie rozumiem ludzi. Naprawdę muszą patrzeć na cierpienie innych by w końcu uczynili ich prośbę? Nauczyłam się mojego słynnego „płaczu” gdy miałam 8 lat i mama nie chciała kupić mi zabawki. Wtedy doszłam do wniosku, że mam niesamowity talent do wzbudzania w ludziach wyrzutów sumienia. Ta umiejętność  mi się przydała i bardzo w życiu pomogła. Ludzie nabierają się na to jak ostatni frajerzy. Śmiać mi się z nich chce kiedy mówią: Już dobrze, zrobię to tylko przestań płakać.
Zupełnie nie mają własnego zdania. Żałosne.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odczekałam dwie minuty po czym się powoli odwróciłam. Proszę, proszę kogo ja widzę. Nie sądziłam, że go spotkam. Pomijając Nialla, najmniej wkurza mnie z tej całej bandy idiotów.
- Też włączyłeś się w poszukiwania? – spytałam ostro i dokończyłam drinka.
- Nie. – Louis usiadł na krzesełku barowym obok mnie. – Tak właściwie to mam cię gdzieś. Lubię tu przychodzić i użalać się nad sobą. Całkiem przypadkowo cię spotkałem.
- Dzięki za szczerość. – powiedziałam bez cienia złośliwości. Naprawdę doceniam osoby, które stać na resztki przyzwoitości i mówią prawdę. Zamówiłam piątego drinka i w milczeniu wypiłam. – Powiesz im gdzie jestem? – spytałam nagle. Odczekał parę sekund z odpowiedzą, co nieco mnie zirytowało. Tylko ja mam prawo tak robić.
- Nie wyraziłem się jasno? Mam cię gdzieś. Znajdą cię to znajdą, nie znajdą to nie znajdą. Nie będę płakać. – powiedział z ciężkim westchnieniem. – Mam ważniejsze problemy niż głupia nastolatka, która postanowiła uciec z domu bo nienawidzi całego świata.
To było jak wbicie noża w serce.
- Hej! Nic o mnie nie wiesz. Nie masz prawa mnie oceniać. – Pewnie większość na moim miejscu by właśnie w tej chwili wyszła ale ja dumnie siedziałam. Nie dam mu tej satysfakcji. Co on może wiedzieć o problemach? Ma przyjaciół, kasę, spełnia marzenia a ja co? Nie mam nic z tych trzech rzeczy. I kto tu może mówić o nie szczęściu? Chętnie dałabym mu w twarz, ale jestem zmęczona i lekko pijana. – Mam ochotę na gorącą kąpiel. – powiedziałam chowając twarz w dłoniach. – Nie spałam całą noc i jestem cholernie zła i zmęczona. – jęknęłam. – I czeka mnie jeszcze opierdol od tej bandy dzieciaków.
- Zawsze może cię przejechać autobus jak będziesz wracać. – mówiąc to obejrzał dokładnie kieliszek z którego pił. Roześmiałam się bez cienia wesołości. Miło z jego strony, że mnie nie pociesza. Nie mam ochoty na durne gadanie: Nie będzie tak źle. Dasz radę.
- Nie mam tyle szczęścia. – odburknęłam nie zadowolona.
Louis wzruszył ramionami.
- Więc rzuć się pod autobus.
Kręcąc głową z nie dowierzaniem zeszłam z krzesła barowego. Powinnam częściej pytać go o zdanie. Ma bardzo oryginalne pomysły. Nie chciałam żegnać się z nim. To nie w moim  stylu, nawet jak poprawił mi nieco humor. Po prostu wyszłam jak gdyby nigdy nic. Potem wrócę do domu, wezmę kąpiel i obejrzę coś w TV.
                                                                       ~Louis~

I po prostu wyszła. Nawet się nie pożegnała. Nie żebym jakoś specjalnie chciał tego pożegnania, ale miło by było gdyby powiedziała: Cześć albo Na razie.
A ona tak po prostu poszła. Jeśli mam być szczery to chciałem się komuś wyżalić. Z Ricky’m ostatnio nie rozmawiałem, a brakuje mi naszych pogawędek. Bardzo. Chciałem też posłuchać o problemach Emilie. To zabrzmi mega egoistycznie ale na pewno poprawiłby mi się humor, gdybym się dowiedział, ze ma gorzej ode mnie. Ale taka jest już chyba natura ludzka. Nie zmieni się jej, choćby się człowiek nie wiem jak starał. Co innego będzie mówił a co innego czuł. No cóż, nie ta to inna, że tak bezczelnie powiem. Zawsze mogę sobie znaleźć jakąś laskę, której imienia nawet nie będę znał i spróbować pocieszyć się przy niej. Engy i tak ma Harre’go więc to czy ja mam dziewczynę czy nie, nie będzie ją obchodzić. Jestem wolny. A nie przepraszam, mam zespół. Tak więc jestem wolny do połowy.
A właśnie Engy! Niby powiedziałem Emilie, że nic mnie nie obchodzi, ale na Engy już mi zależy. Odstawiłem kieliszek i wyjąłem z tylnej kieszeni spodni telefon. Nie musiałem długo szukać po kontaktach, ponieważ miałem ją na pierwszej pozycji – dokładnie tak jak w życiu, ale pominę to. Nie lubię użalać się sam przed sobą. Wolę jak ktoś tego słucha chociaż wiem, że nie jestem sam. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i grzecznie poczekałem aż odbierze.
- Halo? Lou?
Zadrżałem na słowo „Lou”. Uwielbiam jak mnie tak nazywa. W jej ustach to brzmi tak jak w niczyich innych. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem:
- Cześć Mała. Rozmawiałem przed chwilą z Emilie.
- Co? … Gdzie jesteś?
- W barze, ale Emilie już wyszła. Pewnie poszła do domu. Chciałem żebyś wiedziała.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Liam nawet wygłosił całą przemowę …  Dzięki, Lou. Słuchaj …
Chciała coś jeszcze powiedzieć ale się rozłączyłem. Ona jest teraz z moim najlepszym kumplem, którego kocha – gorzka prawda. Po co w jej życiu jeszcze Louis Tomlinson? Dupek, który zniknął z jej życia? Zresztą nawet jeśli mielibyśmy odnowić znajomość to mógłbym być tylko jej przyjacielem. Niestety. Co ja sobie wyobrażam? Cholera! Użalam się nad sobą. Zdecydowanie za dużo alkoholu. Powinienem wyjść z baru i przewietrzyć się. Dobrze mi to zrobi.
Engy jest z Harrym nie z tobą idioto.
Engy jest z Harrym nie z tobą …
Engy jest z Harrym …
~Engy~
Chciałam zapytać Louisa czy spotkałby się ze mną ale on się rozłączył. Chyba naprawdę między nami nie będzie już tak jak kiedyś. On teraz ma swoje życie a ja bym mu tylko zawadzała. Bo w końcu kim ja jestem? Najlepszą przyjaciółką już mnie nie można nazwać. Mam do niego ciągłe pretensje … właściwie to miałam. Już mi przeszło i chciałabym chociaż spróbować, szczególnie teraz kiedy wyleczyłam się już z niego i jest Harry, który jest na mnie wściekły ale to szczegół. Emilie się odnalazła i to jest najważniejsze. Oczywiście muszę to jeszcze zakomunikować reszcie. Odstawiłam szklankę soku na blat i poszłam do przyjaciół. Zayn palił chyba to już trzeciego papierosa, Nessy piła cole siedząc obok Harre’go, który grał w grę na telefonie, a Ricky rozmawiał z Liamem.
- Dzwonił Lou. – oznajmiłam. Reszta nie zwróciła na to zbytniej uwagi. – Mówił, że widział Emilie.
Li poderwał się z kanapy. Oczy jarzyły mu się jak dwie iskierki.
- Gdzie ona jest? – spytał niecierpliwym tonem. Zaskoczyło mnie to. Liam chyba naprawdę ją lubi. Mówiłam to ale powtórzę: Co on w niej widzi?
- Była w barze ale już z niego wyszła. Chyba jest w domu. Jedź do niej. Na pewno ucieszy się, że ktoś tak się o nią martwi. – Ostatnie zdanie wypowiedziałam z ironią, której Payne chyba nie zauważył. Dla niego tylko liczyła się w tej chwili blondynka. Mogłoby się palić a on miałby to gdzieś. Pobiegł w stronę wyjścia, nawet nie zmieniając butów. Będzie tego żałował, ponieważ na zewnątrz padało. Ale jego problem. Może w drodze powrotnej Emilie pożyczy mu parasolkę? Podeszłam do kanapy i spoczęłam obok mojego chłopaka. Naprawdę gra jest ważniejsza? Wow. Nie wiedziałam, że tak wysoko stawia nasz związek. Każda dziewczyna marzy o takim chłopaku.
- Możemy już iść? – odezwał się Zayn patrząc na Nessy. Miałam wrażenie, że on tylko czekał aż będą mogli opuścić moje mieszkanie. Postawie więc pytanie: Po co tu przychodził? Mógł skłamać, że źle się czuje i pójść do baru lub pograć w coś.
- Dopiero przyszliśmy. – odpowiedziała dziewczyna widocznie nie zadowolona z faktu iż Zayn przesiedział pół godziny nie zadowolony praktycznie ze wszystkiego a teraz chce wracać. – Emilie się znalazła więc nie musimy się o nią martwić. Proszę zostańmy jeszcze troszeczkę. – Brunetka zrobiła w jego stronę słodkie oczka, myśląc, że tym zapewne go przekona. Chłopak roześmiał się krótko i potrzasnął przecząco głową.
- Ja idę. Jak chcesz to zostań. Nie jesteśmy przykuci kajdankami w końcu. – powiedział i podniósł się z fotela kierując w stronę wyjścia. Nessy widocznie posmutniała. Spojrzała na wszystkich po kolei  i z ciężkim westchnieniem także wstała Zayn uśmiechając się pod nosem pożegnał się z nami. Moja przyjaciółka pomachała nam lekko i jak mi się zdawało chciała złapać Zayn’a za rękę ale ten był zajęty ściąganiem z wieszaka kurtki. Mam spore wątpliwości czy ona jest szczęśliwa, nawet jeśli nie to w życiu tego nie da po sobie poznać. A o zwierzeniu mi się z czegokolwiek nie mam co marzyć.
Zostałam tylko ja Harry i Ricky. Mój chłopak nadal grał w grę a brat patrzył się w pustym wzrokiem w ścianę. Może on też zdał sobie sprawę, że Nessy nie jest szczęśliwa? Ciekawe tylko kiedy zrozumie to ona?
~Emilie~
Godzina 14:00. No, no nie źle się trzyma. Myślałam, że od razu po moim wyjściu zadzwoni do swojej kochanej Engy dając jej super newsa o Emilie Heave. Już to widzę: Cała banda bogatych zapatrzonych w sobie dzieciaków włazi tutaj jak do siebie i pyta o moje samopoczucie a potem prawi kazanie. Po wyobrażeniu sobie tej scenki mam ochotę ponownie uciec tyle, że teraz o wiele dalej i na dłużej. Jednak nie mogę. Chcąc nie chcąc muszę tu zostać bo czasem w życiu są ważniejsze rzeczy od naszej cholernej dumy.
Trzask drzwi. Ktoś przemieszcza się po holu w stronę salonu ale … hm, tylko jedna osoba. Czyżby Louis mnie śledził? W sumie jest fajny i chętnie bym się z nim przespała ale na pewno nie dziś. Siedziałam na kanapie jedząc wczorajszy popcorn i gapiłam się w okno. Idealne zajęcie na dzisiejszy dzień. Takie nic nie robienie. To jedyna rzecz którą zawsze będę kochała. Wszystkie inne przy tej mogą się schować.
- Emilie! – Usłyszałam głos tego wkurzającego idioty, który podbiegł do mnie i usiadł również na kanapie. – Martwiłem się o ciebie. Gdzie byłaś? Co się z tobą działo? Jak się czujesz?
Za dużo pytań jak na 10 sekund. Muszę to sobie wszystko w głowie poukładać. „Gdzie byłaś?” U Nialla i Mata, ale tego mu przecież nie powiem. Może … hm … „Co się z tobą działo?” Wypiłam pół butelki wódki i wypaliłam paczkę papierosów, to akurat mu mogę powiedzieć. „Jak się czujesz?” Do dupy, to ewentualnie też mogę mu wyznać.
- Upiłam się w klubie a noc spędziłam w aucie obcego gościa plus czuje się fatalnie. Jeszcze jakieś pytania?
Liam ciężko westchnął.
- Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć. Pomogę ci. Hej, jestem Liam Payne, nie twój wróg a przyjaciel. – mówiąc to dotknął mojego ramienia. Szybko odtrąciłam jego dłoń. Nie mam ochoty na czułe gesty. To wszystko nie jest dla mnie. Bardzo żałuje tylko, że aż tak będę musiała się poświęcić. Ale nie mam innego wyjścia.
- Wiem ale czasem trudno jest … - Wzięłam głęboki oddech. Nie przywykłam do kłamstw a te słowa z trudem chciały przejść mi przez gardło. – Ale czasem trudno jest okazać swoje uczucia.
Chłopak uśmiechnął się po czym objął mnie ramieniem. To większy naiwniak niż myślałam. Co on we mnie widzi? Przecież ja nie mam żadnych zalet. Potrafię tylko wszystkich na około irytować.
Nie dam rady, nie dam rady, nie dam rady …
Dam. Tylko musze sobie powtarzać po co to robię, dla kogo … a wszystko będzie dobrze.
 ________________________________________________________________
Hej, hej ;). Przede wszystkim chciałam wam bardzo podziękować za miłe słowa pod poprzednim rozdziałem. To był dla mnie nie zły szok, że nie było żadnych słów krytyki. Nie sądziłam, że aż tak ciepło mnie przyjmiecie, naprawdę jeszcze raz dziękuje :). Aż chciało mi się napisać 3 rozdział, chodź myślałam, ze za nim go napiszę to miną wieki.
Uważam, że jest o wiele gorszy od poprzedniego. Może w tamtym rozdziale bardziej się postarałam, ponieważ chciałam jakoś dobrze zacząć? Tego pisałam troszkę krócej i raczej to widać. No cóż, w każdym razie na 4 nie mam kompletnie weny ale mam nadzieje, że to się zmieni. Może nagle dostanę jakiegoś natchnienia? Oby.
Jeśli chodzi o Emilie to ten pomysł z nią był Sam. W mojej wersji by się pojawiała ale raczej przedstawiona w gorszym świetle. Przyznam, że na początku było trudno ale pod koniec rozdziału trochę się do niej przekonałam. Myślę, że z czasem może nawet zacznę ją lubić?
PS. Rozdział miał pojawić się o wiele wcześniej ale pobyt w szpitalu mi się niestety przedłużył ;//.
Aaa co do waszych bloogów to trochę już skomentowałam ale wy ciągle dodajecie nowe rozdziały i nie nadążam. Obiecuje, że wszystkie będą skomentowane do jutra :D
Paaa <333.




17 komentarzy:

  1. ten rozdział jest genialny, bardzo mi sie przyjemnie czytało i jestem pod wrażeniem. Jest super zajebiście. Chciałam cię jeszcze zaprosić na mojego nowego bloga
    http://wiara-zaufanie-i-magiczny-pyl.blogspot.com/
    gdzie pojawił się już prolog. Sorki, że tu a nie w zakładce SPAM, ale to przy jednym razie... weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. W serialu „przyjaciele” to by nie przeszło. I tu pojawiły mi się te głupki z serialu XD Wkurza mnie ta cała Emily i Liam też, boże jaki on jest nudny i sztywny! Szkoda mi Harrego i Louisa :( świetnie jak zwykle :D pisz dalej i życzę dużo weny na 4 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej taki był zamiar z tym Liamem:).
      Emilie to chyba każdego wkurza trzeba się przyzwyczaić:)

      Usuń
  3. Kiedy czytałam perspektywę Lou to byłam blisko płaczu. Chociaż Harry'ego też kocham to od początku kibicuję Louis'owi i chyba to się nie zmieni. Serce mi się kraje kiedy on tak cierpi. Proszę zrób coś, tylko tak żeby Harry nie był pokrzywdzony. Emilie strasznie mnie wkurza, rozumiem, że może ma jakieś problemy i wg, ale to nie powód żeby wyżywać się na całym świecie. Nie mam pojęcia co Liam też w niej widzi. Ja wcale nie uważam, że rozdział jest gorszy od poprzedniego, mi się bardzo podoba :)
    Zapraszam do mnie:
    your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
    pleaseloveme-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny ;) Osobiście kibicuję Lou... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj !
    Jak dla mnie ten rozdział jest bardzo dobry, a nawet lepszy od poprzedniego. Fajny pomysł, fajnie napisane, wszystko fajnie. Ciekawa jestem jak dalej potoczą się losy bohaterów. Jestem pod wrażeniem. Jak dla mnie jest genialnie. Ciekawa jestem jaki będzie czwarty rozdział. Życzę weny i pozdrawiam.
    P.S. Dziękuję, za skomentowanie bloga ;] Jeśli tylko będziesz miała czas wolny to wpadaj. A tak w ogóle to kolejny rozdział chyba w sobotę ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Louis! :)
    Rozdział świetny, na prawdę dałaś z siebie wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny świetny rozdział napisany przez bardzo utalentowaną "pisarkę". Jest Twoją fanką kochana i nie zapominaj o tym! Rozdział jest genialny i ani trochę gorszy od poprzedniego. Uwielbiam styl jakim piszesz. Kurde, chyba będę musiała wziąć u Ciebie korki.
    Ale wracając do rozdziału to nie lubię Emilie. Od samego początku jej nie lubiłam i nie zapowiada się na to aby, to się zmieniło. Nie rozumiem dlaczego wszyscy tak bardzo zaczęli przejmować się jej zniknięciem, a szczególnie Liam. Po co dawał jakiejś durne kazania Engy, skoro Emilie jest pełnoletnia i może robić co chce? Nie ogarniam go. Zachowania Harry'ego też nie rozumiem. A więc podsumowując to rozumiem tylko Louisa i Engy. Wciąż zastanawiam się czy Engy powinna być jednak z Harrym, a może jednak z Louisem. Kiedy jestem już pewna swojej decyzji to w następnym rozdziale coś się dzieje i znowu nie mogę się zdecydować..
    Chyba trochę za dużo się rozpisałam ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    PS Zajrzyj do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłam kolejny blog utalentowanej osoby :D Jak dobrze, że jeszcze takie istnieją. Twoje opowiadanie szczególnie przypadło mi do gustu bo nie jest takie jak wszystkie. To znaczy że nie wszystko da się przewidzieć, zaskakujesz czytelnika i to baaardzo lubie. Sama w swoim opowiadaniu staram się to stosować być nie zanudzać :) Ale wracając do rozdziału, bardzo przypadł mi do gustu, sposób w jaki ukazujesz Liama jest dla mnie nowością, wiesz, że jest taki sztywny, trochę za poważny. Ale podoba mi się takie jego wydanie. Ojej, no jesteś świetna i tyle. Proszę daj mi znać kiedy pojawi się nowy rozdział :) ( http://selectrightdirection.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lool. Ja jakoś chyba sama się nie mogę zdecydować : TEAM LOUIS vs. TEAM HARRY.
    To nie to samo co wybrać między - Team Jacob i Team Edward, bo tu łatwo - Jake ;D

    EMILY TO SZUJAA!!! ;D Taka tam opinia o niej, bo ej nie lubię ;/

    Mało Engy, mało. Chcę jakieś rozwinięcie tej akcji z H. Pogodzą się czy nie? No i Lou. CO Z NIM!??!
    Rozłączył się pedał pieprzony. (sory, nosi mnie dzisiaj.xd) Ja to bym mu dała. Dała, dała popalić. Ale to dwuznacznie brzmi... To może ja już kończę bo pomyślisz że jestem nienormalna. ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Powoli przestaje lubić Engy. Zawsze była dla mnie realistką, ale nigdy nie zauważała swoich wad. Te jej przemyślenia na temat egoizm tak mi do niej nie pasowały, ale to może przez to, że się zżyłam z jej obliczem w poprzedniej części i po prostu nie zauważyłam jej przemiany. Za to zaskoczę cię, bo naprawdę przekonuję się do Emilie. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłaś, ale może to przez to, że jesteś tak cięta na Engy, bo, spójrzmy obiektywnie, jesteś. Harry mnie tu irytuje, nie rozumiem, co się z nim dzieje, on nie był tego typu postacią. On był kochany, uroczy i zawsze stawał po stronie Engy. Jakoś nie widzę tego, że obraził się na nią przez Emilie. Musi mieć jakiś inny powód.
    Nessy. Było mi tak przykro, gdy o niej czytałam. W poprzedniej części Zayn wreszcie się przyznał, że mu na niej zależy, a teraz znowu wracamy do początku. Chciałam by chociaż jej się udało.
    Liam. Jest frajerem, naiwniakiem i sztywniakiem. Nie mogę z tego, że prowadził Engy godzinny wykład o tym, że wypuściła Emilie, zamiast samemu jej szukać. A gdy już poszedł do Emilie to uwierzył bez wahania, że uciekła, bo trudno jest jej mówić o swoich uczuciach. No błagam!
    Louis. Jego część podobała mi się najbardziej. Była najbardziej podobna do Louisa w pierwszej części. Naprawdę potrzebuję czasu, by się przestawić na ich nowe oblicze i podoba mi się, że Louis pozostał niezmienny. Jego telefon do Engy złamał mi serce. Tak bym chciała, aby w końcu okazał się facetem i zawalczył o nią. Tekst Engy na początku rozdziału: 'Co ja takiego widziałam w Louisie?' utwierdził mnie tylko w tym, że jest on postacią tragiczną.
    Potrzebuję już kolejnego rozdziału. Przepraszam, że na ciebie naciskam, ale wydaje mi się, że mogłaś się tego spodziewać "dziedzicząc" bloga Sam :)
    +zapraszam na dziewiąty rozdział na moim blogu i ładnie proszę o komentarz :)
    http://letsworkthroughit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego mi się ten rozdział nie podobał. Dokładnie uważam tak jak ty i w 99 % zgadzam się z tobą. W tym rozdziale Engy nie była sobą, po prostu mi nie wyszła. Nad Harrym zastanawiałam się: dlaczego ja tak go ukazałam? Nie mam pojęcia.
      Chodzi o to, że Zayn nie może się tak do końca zmienić. Bo nie chce z nich robić słodkiej parki. To nie w moim stylu.
      A Engy bardzo lubię i nie jestem na nią cięta, chodź masz rację tutaj byłam. Ale w następnym rozdziale się poprawię.
      Przepraszam że tak to schrzaniłam :(.

      Usuń
    2. Ej, wcale że nie schrzaniłaś, po prostu ja się muszę przyzwyczaić. Twoja wizja jest jak najbardziej poprawna, a ja po prostu pisałam, jak ja to widzę. Nie przejmuj się tak, po prostu ja jestem bardzo wymagającą czytelniczką i nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że moi ulubieni bohaterowie się zmieniają, to wszystko! Nie łam się głupolu! <3

      Usuń
    3. Ale ja zawsze się tak wszystkim przejmuje. Od razu trace pewność że coś jest dobre i w ogóle :) Ja widzę tych bohaterów troszke inaczej ale będę się starać aby byli tacy jak wcześniej.
      Dziękuje ci bardzo za tak długi komentarz, że tak się wysiliłaś :) Ja twoje opowiadanie skomentuje tylko jutro dziś nie mam czasu :(

      Usuń
    4. Jasne, nie spiesz się i naprawdę nie spodziewałam się, że aż tak się przejmiesz. Poza tym nie przejmuj się, bo przecież minęło pół roku i ludzie się zmieniają, a bohaterowie w opowiadaniach przede wszystkim. Po prostu pisz po swojemu i nie przejmuj się moim czepialstwem! <3

      Usuń
  11. Ηi therе! Dο you use Twitter?
    I'd like to follow you if that would be ok. I'm absolutеly enјoying уour blog and look
    forward to neω updates.

    My pagе; Listwy ozdobne

    OdpowiedzUsuń
  12. Ηmm it looκs like your websіte ate my first cоmmеnt (іt waѕ
    ѕuper lоng) so I guess I'll just sum it up what I submitted and say, I'm thoroughly enjoying your blog.
    Ӏ as ωell am an aѕpіrіng blοg
    blogger but I'm still new to the whole thing. Do you have any suggestions for rookie blog writers? I'd гeally appгeciatе it.


    Also visit my web blog :: firany

    OdpowiedzUsuń

cześć! jeśli już zajrzałaś/łeś to zostaw po sobie jakiś ślad. Za każdy komentarz postaram się odwdzięczyć C: