~Engy~
Liam od
godziny chodził po pokoju w te i we te w kółko powtarzając to samo czyli: Engy
jak mogłaś? Miałaś ją pilnować! Wiesz jaka Emilie potrafi być nie
przewidywalna. Powinnaś wykazać więcej wyrozumiałości, to ciężki charakter.
Zaraz
zacznę ziewać. Ludzie, ona ma 18 lat, a nie przepraszam, zapomniałam, że Liam
Payne zabujał się w niej i jeśli biednej Emilie spadnie chociaż włos z głowy to
gorzko tego pożałuję. Co on w niej widzi? Pewnie to czego ja nie widzę. To samo
w sumie można powiedzieć o mnie. Co ja widziałam w Louisie? Teraz nie mam
pojęcia. Pomału zapominam o naszej przeszłości. Teraz jest Harry i to on jest
moim chłopakiem, więc byłoby chore myśleć o innym. A pro po dawno nie widziałam
Lou. Może gdzieś wyjechał? Zapytałabym Li, ponieważ on jest w tym najbardziej
obeznany ale nie mogę, gdyż nie pozwala mi na to jego darcie. Mogłam kupić
zatyczki do uszu. Co mi szkodziło wydać głupie 5 dolarów? Hazza siedział obok
mnie i zgaduje iż udawał, że słucha wywodów Payne. No ale nic nie powie, bo jest
na mnie zły. Wszyscy są na mnie źli. Założę się, że sąsiadka z dołu pani
Johnson też jest, nie wie o tym co się wydarzyło, ale gdyby się dowiedziała to
także nie byłaby zadowolona.
-
Zrozumiałaś? – spytał patrząc na mnie wyczekująco. Pokiwałam głową. Niech
myśli, że słuchałam. – Teraz zajmijmy się Emilie. – postanowił opadając na
fotel. Założę się, że nogi go muszą nie źle boleć od tego chodzenia.
- Zaraz,
zaraz … - zaczęłam marszcząc brwi. – Straciłeś godzinę czasu na prawienie mi
kazań? Wow, Liam. – pokręciłam głowa nie mogąc w to uwierzyć. Przez tą godzinę
sporo mogło się wydarzyć a on go wolał tracić? Brawo, Payne. I kto tu zachowuje
się jak dzieciak?
-
Chciałem żebyś zrozumiała swój błąd. – odpowiedział biorąc telefon do ręki.
Miał złudną nadzieje, że w końcu odbierze. Biedak myśli, że nie usłyszała tych
30 dzwonków. Też się zastanawiam gdzie ją wcięło ale to chyba tylko ciekawość.
Nie martwię się o nią. Poważnie. Engy Witany nie przejmuje się innymi. Wow.
Gdybym nie znała Emilie pomyślałabym, że jestem egoistką. Zawsze myślę o tym co
powiedzą, zrobią inni. Hm, ta dziewczyna chyba ma na mnie dobry wpływ. Przy
niej nauczyłam się nie dbać o zdanie innych aż tak bardzo. No chyba, że jest to
zdanie mojej szefowej. Tak, jej zdanie jest bardzo ważne, ponieważ od niego
może zależeć moja dalsza praca. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam
pewna, że to policja z Emilie ale wolałam nie wypowiadać swoich myśli na głos.
Nie chciałam by Liam zaczął od początku swoją gadkę. Chłopak pędem ruszył w
stronę wyjścia o mało się nie wywalając. Harry tylko zerknął z nad kanapy.
Chciałam coś do niego powiedzieć ale bałam się, że skończy się kłótnią. Wszyscy
tylko Emilie i Emilie a ja potrzebuje kogoś kto mnie przytuli i powie: Wszystko
będzie dobrze.
Tylko
ten ktoś musi idealnie kłamać tak, żebym naprawdę uwierzyła iż wszystko będzie
dobrze.
W progu
jednak znajdowała się Nessy, Zayn i … Ricky? Co on tu robi? Aż tak bardzo
polubili się z tą dwójką, że muszą tu przychodzić razem? Dziwne. Moja
przyjaciółka podobnie jak ja nie wyglądała na zbyt zmartwioną, Zay próbował
udawać, że go to obchodzi a mój brat bardziej się przejmował swoimi włosami niż
Emilie. Nie tylko ja wychodzę na egoistkę. Uff.
-
Czeeeść. – Nessy rzuciła się Liamowi na szyje, miałam wrażenie, że tylko
dlatego, ponieważ miała ochotę to zrobić a on był najbliżej. Pomachałam im z
nad kanapy a Harry się nawet nie odwrócił. Coś tam mruknął pod nosem, ale nie
usłyszałam co. On naprawdę przecenia naszych przyjaciół w kwestii słuchu.
-
Dzwoniliście do niej? – wypalił ze swoim pomysłem Ricky. Payne puścił brunetkę
i posłał mu groźne spojrzenie. Przeszły mi ciarki po plecach.
- Nie,
wiesz nie wpadliśmy na coś tak genialnego. – odpowiedział z ironią i znów
zaczął chodzić w te i we w te pośrodku salonu. Mnie też takie cos uspokaja ale
on to robił godzinę! Nie sądzę by Emilie była warta takiej katorgi. Zayn usiadł
na fotelu i w milczeniu odpalił papierosa. Nessy spoczęła obok mnie a Ricky
wepchał się pomiędzy mną a Harry’m. Ta blondyna wiedziała co robi wychodząc z
domu a potem nie odbierając telefonów. Czułam się naprawdę dziwnie wśród moich
przyjaciół. Jakby to wszystko było moją winą. Spojrzałam na zegarek: 12:00 w
południe. Ile będziemy jeszcze tak siedzieć? Jestem głodna.
- Wyślę
sms Louisowi, Niallowi i Matowi. Może spotkają chociaż przypadkiem Emilie. –
odezwał się pierwszy raz mój chłopak. Pewnie chciał zrobić cokolwiek z nudów.
- Liam,
dlaczego nie zadzwoniłeś też po Lou, Nialla i Mata? Skoro już do nas
zatelefonowałeś to do nich chyba też mogłeś, co? – spytała Nessy patrząc na
chłopaka z wyrzutem.
- Niall
mówił, że są z Matem zajęci. To jakaś podobno bardzo ważna sprawa. A Louis on
też … - zaczął jednak nie oczekiwanie przerwał mu mój brat. Totalnie mnie jego
zachowanie zaskoczyło.
- Och,
dajcie spokój Louisowi. Nie chce przychodzić to nie.
Spojrzałam
na niego jak na wariata. Od kiedy mój brat przejmuje się innymi? A szczególnie
Louisiem? I w ogóle co go on obchodzi? A może się zakochał? Oby nie. Za dużo
homoseksualistów. Niall, Mat i jeszcze miałby być mój brat? O nie, nie.
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl. Może Lou coś nawywijał a Ricky go
kryje? To by było bardziej prawdopodobne.
Harry
skończył pisać wiadomości i ponownie zamilkł. Miałam dosyć tej cholernej ciszy!
Już wolałam jak Liam się na mnie wydzierał. Nie było to chociaż tak krępujące
jak ta sytuacja teraz. Sześć osób w pokoju i w dodatku milczy? W serialu
„przyjaciele” to by nie przeszło.
Nagle
usłyszeliśmy jakiś dźwięk. Prawie każdy podskoczył tylko Zayn pozostał nie
tknięty. Zachowywał kamienną twarz. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie po kolei.
Okazało się, że to komórka Harre’go. Ktoś odpisał na jego sms. W napięciu
czekaliśmy jak odczyta wiadomość. Widać po nim było, że także jest bardzo
przejęty i zestresowany. Po minucie wyglądał na rozczarowanego. Ciężko
westchnął i schował komórkę w kieszeń spodni.
- Może
łaskawie powiesz kto to? – spytałam patrząc na niego wyczekująco. Chłopak
wzruszył ramionami.
- Louis
napisał „Ok.”
Wywróciłam
oczami.
- Idę
się napić soku. – postanowiłam i zeszłam z kanapy.
- Idę z
tobą bo tu zwariuję. – powiedziała Nessy i razem ruszyliśmy w stronę kuchni.
~Emilie~
Szukają
mnie. Na pewno szukają. – powtarzałam sobie w myślach odkąd wyszłam z własnego
mieszkania i nie wróciłam, czyli od wczoraj. Uciekłam wtedy głównie z dwóch
powodów:
a)
denerwowała mnie Engy
b)
chciałam zobaczyć czy Liam będzie się martwił
Głupek
myśli, że nie widzę jak ślini się na mój widok. Normalnie przeszkadzałyby mi
jego uczucia ale w tych okolicznościach to może być nawet przydatne. Byłoby mi
prościej go polubić chociaż w 25% gdyby nie to, że jest taki wkurzający. Zero
spontaniczności w tym chłopaku. Dać mu 1000 dolarów żeby zdjął koszulkę w
centrum handlowym a on jeszcze będzie się zastanawiał. W sumie po co mu kasa
skoro jest bogaty? On, w ogóle oni wszyscy nie mają takich problemów. Nie to co
ja, dziewczyna, która potrzebuje pieniędzy i to nie wcale głupich 1000 dolarów.
Ale co ich to obchodzi? Mają własne problemy typu: Nie mam w co się ubrać albo
makijaż mi się rozmazał.
Siedziałam
właśnie przy barze i zamówiłam już czwartego drinka. Nocowałam u Nialla i Mata.
Poprosiłam ich żeby nic nie mówili reszcie. Na początku nie chcieli się zgodzić
ale udałam, ze płaczę i to ich przekonało. Nie rozumiem ludzi. Naprawdę muszą
patrzeć na cierpienie innych by w końcu uczynili ich prośbę? Nauczyłam się
mojego słynnego „płaczu” gdy miałam 8 lat i mama nie chciała kupić mi zabawki.
Wtedy doszłam do wniosku, że mam niesamowity talent do wzbudzania w ludziach
wyrzutów sumienia. Ta umiejętność mi się
przydała i bardzo w życiu pomogła. Ludzie nabierają się na to jak ostatni
frajerzy. Śmiać mi się z nich chce kiedy mówią: Już dobrze, zrobię to tylko
przestań płakać.
Zupełnie
nie mają własnego zdania. Żałosne.
Nagle
poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odczekałam dwie minuty po czym się powoli
odwróciłam. Proszę, proszę kogo ja widzę. Nie sądziłam, że go spotkam.
Pomijając Nialla, najmniej wkurza mnie z tej całej bandy idiotów.
- Też
włączyłeś się w poszukiwania? – spytałam ostro i dokończyłam drinka.
- Nie. –
Louis usiadł na krzesełku barowym obok mnie. – Tak właściwie to mam cię gdzieś.
Lubię tu przychodzić i użalać się nad sobą. Całkiem przypadkowo cię spotkałem.
- Dzięki
za szczerość. – powiedziałam bez cienia złośliwości. Naprawdę doceniam osoby,
które stać na resztki przyzwoitości i mówią prawdę. Zamówiłam piątego drinka i
w milczeniu wypiłam. – Powiesz im gdzie jestem? – spytałam nagle. Odczekał parę
sekund z odpowiedzą, co nieco mnie zirytowało. Tylko ja mam prawo tak robić.
- Nie
wyraziłem się jasno? Mam cię gdzieś. Znajdą cię to znajdą, nie znajdą to nie
znajdą. Nie będę płakać. – powiedział z ciężkim westchnieniem. – Mam ważniejsze
problemy niż głupia nastolatka, która postanowiła uciec z domu bo nienawidzi
całego świata.
To było
jak wbicie noża w serce.
- Hej!
Nic o mnie nie wiesz. Nie masz prawa mnie oceniać. – Pewnie większość na moim
miejscu by właśnie w tej chwili wyszła ale ja dumnie siedziałam. Nie dam mu tej
satysfakcji. Co on może wiedzieć o problemach? Ma przyjaciół, kasę, spełnia
marzenia a ja co? Nie mam nic z tych trzech rzeczy. I kto tu może mówić o nie
szczęściu? Chętnie dałabym mu w twarz, ale jestem zmęczona i lekko pijana. –
Mam ochotę na gorącą kąpiel. – powiedziałam chowając twarz w dłoniach. – Nie
spałam całą noc i jestem cholernie zła i zmęczona. – jęknęłam. – I czeka mnie
jeszcze opierdol od tej bandy dzieciaków.
- Zawsze
może cię przejechać autobus jak będziesz wracać. – mówiąc to obejrzał dokładnie
kieliszek z którego pił. Roześmiałam się bez cienia wesołości. Miło z jego
strony, że mnie nie pociesza. Nie mam ochoty na durne gadanie: Nie będzie tak
źle. Dasz radę.
- Nie
mam tyle szczęścia. – odburknęłam nie zadowolona.
Louis
wzruszył ramionami.
- Więc
rzuć się pod autobus.
Kręcąc
głową z nie dowierzaniem zeszłam z krzesła barowego. Powinnam częściej pytać go
o zdanie. Ma bardzo oryginalne pomysły. Nie chciałam żegnać się z nim. To nie w
moim stylu, nawet jak poprawił mi nieco
humor. Po prostu wyszłam jak gdyby nigdy nic. Potem wrócę do domu, wezmę kąpiel
i obejrzę coś w TV.
~Louis~
I po
prostu wyszła. Nawet się nie pożegnała. Nie żebym jakoś specjalnie chciał tego
pożegnania, ale miło by było gdyby powiedziała: Cześć albo Na razie.
A ona
tak po prostu poszła. Jeśli mam być szczery to chciałem się komuś wyżalić. Z
Ricky’m ostatnio nie rozmawiałem, a brakuje mi naszych pogawędek. Bardzo.
Chciałem też posłuchać o problemach Emilie. To zabrzmi mega egoistycznie ale na
pewno poprawiłby mi się humor, gdybym się dowiedział, ze ma gorzej ode mnie.
Ale taka jest już chyba natura ludzka. Nie zmieni się jej, choćby się człowiek
nie wiem jak starał. Co innego będzie mówił a co innego czuł. No cóż, nie ta to
inna, że tak bezczelnie powiem. Zawsze mogę sobie znaleźć jakąś laskę, której
imienia nawet nie będę znał i spróbować pocieszyć się przy niej. Engy i tak ma
Harre’go więc to czy ja mam dziewczynę czy nie, nie będzie ją obchodzić. Jestem
wolny. A nie przepraszam, mam zespół. Tak więc jestem wolny do połowy.
A
właśnie Engy! Niby powiedziałem Emilie, że nic mnie nie obchodzi, ale na Engy
już mi zależy. Odstawiłem kieliszek i wyjąłem z tylnej kieszeni spodni telefon.
Nie musiałem długo szukać po kontaktach, ponieważ miałem ją na pierwszej
pozycji – dokładnie tak jak w życiu, ale pominę to. Nie lubię użalać się sam
przed sobą. Wolę jak ktoś tego słucha chociaż wiem, że nie jestem sam.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę i grzecznie poczekałem aż odbierze.
- Halo?
Lou?
Zadrżałem
na słowo „Lou”. Uwielbiam jak mnie tak nazywa. W jej ustach to brzmi tak jak w
niczyich innych. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem:
- Cześć
Mała. Rozmawiałem przed chwilą z Emilie.
- Co? …
Gdzie jesteś?
- W
barze, ale Emilie już wyszła. Pewnie poszła do domu. Chciałem żebyś wiedziała.
- Nawet
nie wiesz jak mi ulżyło. Liam nawet wygłosił całą przemowę … Dzięki, Lou. Słuchaj …
Chciała
coś jeszcze powiedzieć ale się rozłączyłem. Ona jest teraz z moim najlepszym
kumplem, którego kocha – gorzka prawda. Po co w jej życiu jeszcze Louis
Tomlinson? Dupek, który zniknął z jej życia? Zresztą nawet jeśli mielibyśmy
odnowić znajomość to mógłbym być tylko jej przyjacielem. Niestety. Co ja sobie
wyobrażam? Cholera! Użalam się nad sobą. Zdecydowanie za dużo alkoholu.
Powinienem wyjść z baru i przewietrzyć się. Dobrze mi to zrobi.
Engy
jest z Harrym nie z tobą idioto.
Engy jest
z Harrym nie z tobą …
Engy
jest z Harrym …
~Engy~
Chciałam
zapytać Louisa czy spotkałby się ze mną ale on się rozłączył. Chyba naprawdę
między nami nie będzie już tak jak kiedyś. On teraz ma swoje życie a ja bym mu
tylko zawadzała. Bo w końcu kim ja jestem? Najlepszą przyjaciółką już mnie nie
można nazwać. Mam do niego ciągłe pretensje … właściwie to miałam. Już mi
przeszło i chciałabym chociaż spróbować, szczególnie teraz kiedy wyleczyłam się
już z niego i jest Harry, który jest na mnie wściekły ale to szczegół. Emilie
się odnalazła i to jest najważniejsze. Oczywiście muszę to jeszcze
zakomunikować reszcie. Odstawiłam szklankę soku na blat i poszłam do
przyjaciół. Zayn palił chyba to już trzeciego papierosa, Nessy piła cole
siedząc obok Harre’go, który grał w grę na telefonie, a Ricky rozmawiał z
Liamem.
-
Dzwonił Lou. – oznajmiłam. Reszta nie zwróciła na to zbytniej uwagi. – Mówił,
że widział Emilie.
Li
poderwał się z kanapy. Oczy jarzyły mu się jak dwie iskierki.
- Gdzie
ona jest? – spytał niecierpliwym tonem. Zaskoczyło mnie to. Liam chyba naprawdę
ją lubi. Mówiłam to ale powtórzę: Co on w niej widzi?
- Była w
barze ale już z niego wyszła. Chyba jest w domu. Jedź do niej. Na pewno ucieszy
się, że ktoś tak się o nią martwi. – Ostatnie zdanie wypowiedziałam z ironią,
której Payne chyba nie zauważył. Dla niego tylko liczyła się w tej chwili
blondynka. Mogłoby się palić a on miałby to gdzieś. Pobiegł w stronę wyjścia,
nawet nie zmieniając butów. Będzie tego żałował, ponieważ na zewnątrz padało.
Ale jego problem. Może w drodze powrotnej Emilie pożyczy mu parasolkę? Podeszłam
do kanapy i spoczęłam obok mojego chłopaka. Naprawdę gra jest ważniejsza? Wow.
Nie wiedziałam, że tak wysoko stawia nasz związek. Każda dziewczyna marzy o
takim chłopaku.
- Możemy
już iść? – odezwał się Zayn patrząc na Nessy. Miałam wrażenie, że on tylko
czekał aż będą mogli opuścić moje mieszkanie. Postawie więc pytanie: Po co tu
przychodził? Mógł skłamać, że źle się czuje i pójść do baru lub pograć w coś.
-
Dopiero przyszliśmy. – odpowiedziała dziewczyna widocznie nie zadowolona z
faktu iż Zayn przesiedział pół godziny nie zadowolony praktycznie ze
wszystkiego a teraz chce wracać. – Emilie się znalazła więc nie musimy się o
nią martwić. Proszę zostańmy jeszcze troszeczkę. – Brunetka zrobiła w jego
stronę słodkie oczka, myśląc, że tym zapewne go przekona. Chłopak roześmiał się
krótko i potrzasnął przecząco głową.
- Ja
idę. Jak chcesz to zostań. Nie jesteśmy przykuci kajdankami w końcu. –
powiedział i podniósł się z fotela kierując w stronę wyjścia. Nessy widocznie
posmutniała. Spojrzała na wszystkich po kolei
i z ciężkim westchnieniem także wstała Zayn uśmiechając się pod nosem
pożegnał się z nami. Moja przyjaciółka pomachała nam lekko i jak mi się zdawało
chciała złapać Zayn’a za rękę ale ten był zajęty ściąganiem z wieszaka kurtki.
Mam spore wątpliwości czy ona jest szczęśliwa, nawet jeśli nie to w życiu tego
nie da po sobie poznać. A o zwierzeniu mi się z czegokolwiek nie mam co marzyć.
Zostałam
tylko ja Harry i Ricky. Mój chłopak nadal grał w grę a brat patrzył się w
pustym wzrokiem w ścianę. Może on też zdał sobie sprawę, że Nessy nie jest
szczęśliwa? Ciekawe tylko kiedy zrozumie to ona?
~Emilie~
Godzina
14:00. No, no nie źle się trzyma. Myślałam, że od razu po moim wyjściu zadzwoni
do swojej kochanej Engy dając jej super newsa o Emilie Heave. Już to widzę:
Cała banda bogatych zapatrzonych w sobie dzieciaków włazi tutaj jak do siebie i
pyta o moje samopoczucie a potem prawi kazanie. Po wyobrażeniu sobie tej scenki
mam ochotę ponownie uciec tyle, że teraz o wiele dalej i na dłużej. Jednak nie
mogę. Chcąc nie chcąc muszę tu zostać bo czasem w życiu są ważniejsze rzeczy od
naszej cholernej dumy.
Trzask
drzwi. Ktoś przemieszcza się po holu w stronę salonu ale … hm, tylko jedna
osoba. Czyżby Louis mnie śledził? W sumie jest fajny i chętnie bym się z nim
przespała ale na pewno nie dziś. Siedziałam na kanapie jedząc wczorajszy
popcorn i gapiłam się w okno. Idealne zajęcie na dzisiejszy dzień. Takie nic
nie robienie. To jedyna rzecz którą zawsze będę kochała. Wszystkie inne przy
tej mogą się schować.
-
Emilie! – Usłyszałam głos tego wkurzającego idioty, który podbiegł do mnie i
usiadł również na kanapie. – Martwiłem się o ciebie. Gdzie byłaś? Co się z tobą
działo? Jak się czujesz?
Za dużo
pytań jak na 10 sekund. Muszę to sobie wszystko w głowie poukładać. „Gdzie
byłaś?” U Nialla i Mata, ale tego mu przecież nie powiem. Może … hm … „Co się z
tobą działo?” Wypiłam pół butelki wódki i wypaliłam paczkę papierosów, to
akurat mu mogę powiedzieć. „Jak się czujesz?” Do dupy, to ewentualnie też mogę
mu wyznać.
- Upiłam
się w klubie a noc spędziłam w aucie obcego gościa plus czuje się fatalnie.
Jeszcze jakieś pytania?
Liam
ciężko westchnął.
-
Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć. Pomogę ci. Hej, jestem Liam Payne,
nie twój wróg a przyjaciel. – mówiąc to dotknął mojego ramienia. Szybko
odtrąciłam jego dłoń. Nie mam ochoty na czułe gesty. To wszystko nie jest dla
mnie. Bardzo żałuje tylko, że aż tak będę musiała się poświęcić. Ale nie mam innego
wyjścia.
- Wiem
ale czasem trudno jest … - Wzięłam głęboki oddech. Nie przywykłam do kłamstw a
te słowa z trudem chciały przejść mi przez gardło. – Ale czasem trudno jest
okazać swoje uczucia.
Chłopak
uśmiechnął się po czym objął mnie ramieniem. To większy naiwniak niż myślałam. Co
on we mnie widzi? Przecież ja nie mam żadnych zalet. Potrafię tylko wszystkich
na około irytować.
Nie dam
rady, nie dam rady, nie dam rady …
Dam.
Tylko musze sobie powtarzać po co to robię, dla kogo … a wszystko będzie dobrze.
________________________________________________________________
Hej, hej ;). Przede
wszystkim chciałam wam bardzo podziękować za miłe słowa pod poprzednim
rozdziałem. To był dla mnie nie zły szok, że nie było żadnych słów krytyki. Nie
sądziłam, że aż tak ciepło mnie przyjmiecie, naprawdę jeszcze raz dziękuje :).
Aż chciało mi się napisać 3 rozdział, chodź myślałam, ze za nim go napiszę to
miną wieki.
Uważam, że jest o wiele
gorszy od poprzedniego. Może w tamtym rozdziale bardziej się postarałam,
ponieważ chciałam jakoś dobrze zacząć? Tego pisałam troszkę krócej i raczej to
widać. No cóż, w każdym razie na 4 nie mam kompletnie weny ale mam nadzieje, że
to się zmieni. Może nagle dostanę jakiegoś natchnienia? Oby.
Jeśli chodzi o Emilie to
ten pomysł z nią był Sam. W mojej wersji by się pojawiała ale raczej przedstawiona
w gorszym świetle. Przyznam, że na początku było trudno ale pod koniec
rozdziału trochę się do niej przekonałam. Myślę, że z czasem może nawet zacznę
ją lubić?
PS. Rozdział miał pojawić
się o wiele wcześniej ale pobyt w szpitalu mi się niestety przedłużył ;//.
Aaa co do waszych bloogów
to trochę już skomentowałam ale wy ciągle dodajecie nowe rozdziały i nie
nadążam. Obiecuje, że wszystkie będą skomentowane do jutra :D
Paaa <333.
ten rozdział jest genialny, bardzo mi sie przyjemnie czytało i jestem pod wrażeniem. Jest super zajebiście. Chciałam cię jeszcze zaprosić na mojego nowego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://wiara-zaufanie-i-magiczny-pyl.blogspot.com/
gdzie pojawił się już prolog. Sorki, że tu a nie w zakładce SPAM, ale to przy jednym razie... weny i buziole ;**
W serialu „przyjaciele” to by nie przeszło. I tu pojawiły mi się te głupki z serialu XD Wkurza mnie ta cała Emily i Liam też, boże jaki on jest nudny i sztywny! Szkoda mi Harrego i Louisa :( świetnie jak zwykle :D pisz dalej i życzę dużo weny na 4 ;)
OdpowiedzUsuńOjej taki był zamiar z tym Liamem:).
UsuńEmilie to chyba każdego wkurza trzeba się przyzwyczaić:)
Kiedy czytałam perspektywę Lou to byłam blisko płaczu. Chociaż Harry'ego też kocham to od początku kibicuję Louis'owi i chyba to się nie zmieni. Serce mi się kraje kiedy on tak cierpi. Proszę zrób coś, tylko tak żeby Harry nie był pokrzywdzony. Emilie strasznie mnie wkurza, rozumiem, że może ma jakieś problemy i wg, ale to nie powód żeby wyżywać się na całym świecie. Nie mam pojęcia co Liam też w niej widzi. Ja wcale nie uważam, że rozdział jest gorszy od poprzedniego, mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
pleaseloveme-1d.blogspot.com
Rozdział jest świetny ;) Osobiście kibicuję Lou... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńWitaj !
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ten rozdział jest bardzo dobry, a nawet lepszy od poprzedniego. Fajny pomysł, fajnie napisane, wszystko fajnie. Ciekawa jestem jak dalej potoczą się losy bohaterów. Jestem pod wrażeniem. Jak dla mnie jest genialnie. Ciekawa jestem jaki będzie czwarty rozdział. Życzę weny i pozdrawiam.
P.S. Dziękuję, za skomentowanie bloga ;] Jeśli tylko będziesz miała czas wolny to wpadaj. A tak w ogóle to kolejny rozdział chyba w sobotę ;D
Louis! :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, na prawdę dałaś z siebie wszystko:)
Kolejny świetny rozdział napisany przez bardzo utalentowaną "pisarkę". Jest Twoją fanką kochana i nie zapominaj o tym! Rozdział jest genialny i ani trochę gorszy od poprzedniego. Uwielbiam styl jakim piszesz. Kurde, chyba będę musiała wziąć u Ciebie korki.
OdpowiedzUsuńAle wracając do rozdziału to nie lubię Emilie. Od samego początku jej nie lubiłam i nie zapowiada się na to aby, to się zmieniło. Nie rozumiem dlaczego wszyscy tak bardzo zaczęli przejmować się jej zniknięciem, a szczególnie Liam. Po co dawał jakiejś durne kazania Engy, skoro Emilie jest pełnoletnia i może robić co chce? Nie ogarniam go. Zachowania Harry'ego też nie rozumiem. A więc podsumowując to rozumiem tylko Louisa i Engy. Wciąż zastanawiam się czy Engy powinna być jednak z Harrym, a może jednak z Louisem. Kiedy jestem już pewna swojej decyzji to w następnym rozdziale coś się dzieje i znowu nie mogę się zdecydować..
Chyba trochę za dużo się rozpisałam ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Pozdrawiam i życzę weny ;*
PS Zajrzyj do mnie :)
Znalazłam kolejny blog utalentowanej osoby :D Jak dobrze, że jeszcze takie istnieją. Twoje opowiadanie szczególnie przypadło mi do gustu bo nie jest takie jak wszystkie. To znaczy że nie wszystko da się przewidzieć, zaskakujesz czytelnika i to baaardzo lubie. Sama w swoim opowiadaniu staram się to stosować być nie zanudzać :) Ale wracając do rozdziału, bardzo przypadł mi do gustu, sposób w jaki ukazujesz Liama jest dla mnie nowością, wiesz, że jest taki sztywny, trochę za poważny. Ale podoba mi się takie jego wydanie. Ojej, no jesteś świetna i tyle. Proszę daj mi znać kiedy pojawi się nowy rozdział :) ( http://selectrightdirection.blogspot.com/)
OdpowiedzUsuńLool. Ja jakoś chyba sama się nie mogę zdecydować : TEAM LOUIS vs. TEAM HARRY.
OdpowiedzUsuńTo nie to samo co wybrać między - Team Jacob i Team Edward, bo tu łatwo - Jake ;D
EMILY TO SZUJAA!!! ;D Taka tam opinia o niej, bo ej nie lubię ;/
Mało Engy, mało. Chcę jakieś rozwinięcie tej akcji z H. Pogodzą się czy nie? No i Lou. CO Z NIM!??!
Rozłączył się pedał pieprzony. (sory, nosi mnie dzisiaj.xd) Ja to bym mu dała. Dała, dała popalić. Ale to dwuznacznie brzmi... To może ja już kończę bo pomyślisz że jestem nienormalna. ;3
Powoli przestaje lubić Engy. Zawsze była dla mnie realistką, ale nigdy nie zauważała swoich wad. Te jej przemyślenia na temat egoizm tak mi do niej nie pasowały, ale to może przez to, że się zżyłam z jej obliczem w poprzedniej części i po prostu nie zauważyłam jej przemiany. Za to zaskoczę cię, bo naprawdę przekonuję się do Emilie. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłaś, ale może to przez to, że jesteś tak cięta na Engy, bo, spójrzmy obiektywnie, jesteś. Harry mnie tu irytuje, nie rozumiem, co się z nim dzieje, on nie był tego typu postacią. On był kochany, uroczy i zawsze stawał po stronie Engy. Jakoś nie widzę tego, że obraził się na nią przez Emilie. Musi mieć jakiś inny powód.
OdpowiedzUsuńNessy. Było mi tak przykro, gdy o niej czytałam. W poprzedniej części Zayn wreszcie się przyznał, że mu na niej zależy, a teraz znowu wracamy do początku. Chciałam by chociaż jej się udało.
Liam. Jest frajerem, naiwniakiem i sztywniakiem. Nie mogę z tego, że prowadził Engy godzinny wykład o tym, że wypuściła Emilie, zamiast samemu jej szukać. A gdy już poszedł do Emilie to uwierzył bez wahania, że uciekła, bo trudno jest jej mówić o swoich uczuciach. No błagam!
Louis. Jego część podobała mi się najbardziej. Była najbardziej podobna do Louisa w pierwszej części. Naprawdę potrzebuję czasu, by się przestawić na ich nowe oblicze i podoba mi się, że Louis pozostał niezmienny. Jego telefon do Engy złamał mi serce. Tak bym chciała, aby w końcu okazał się facetem i zawalczył o nią. Tekst Engy na początku rozdziału: 'Co ja takiego widziałam w Louisie?' utwierdził mnie tylko w tym, że jest on postacią tragiczną.
Potrzebuję już kolejnego rozdziału. Przepraszam, że na ciebie naciskam, ale wydaje mi się, że mogłaś się tego spodziewać "dziedzicząc" bloga Sam :)
+zapraszam na dziewiąty rozdział na moim blogu i ładnie proszę o komentarz :)
http://letsworkthroughit.blogspot.com/
Dlatego mi się ten rozdział nie podobał. Dokładnie uważam tak jak ty i w 99 % zgadzam się z tobą. W tym rozdziale Engy nie była sobą, po prostu mi nie wyszła. Nad Harrym zastanawiałam się: dlaczego ja tak go ukazałam? Nie mam pojęcia.
UsuńChodzi o to, że Zayn nie może się tak do końca zmienić. Bo nie chce z nich robić słodkiej parki. To nie w moim stylu.
A Engy bardzo lubię i nie jestem na nią cięta, chodź masz rację tutaj byłam. Ale w następnym rozdziale się poprawię.
Przepraszam że tak to schrzaniłam :(.
Ej, wcale że nie schrzaniłaś, po prostu ja się muszę przyzwyczaić. Twoja wizja jest jak najbardziej poprawna, a ja po prostu pisałam, jak ja to widzę. Nie przejmuj się tak, po prostu ja jestem bardzo wymagającą czytelniczką i nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że moi ulubieni bohaterowie się zmieniają, to wszystko! Nie łam się głupolu! <3
UsuńAle ja zawsze się tak wszystkim przejmuje. Od razu trace pewność że coś jest dobre i w ogóle :) Ja widzę tych bohaterów troszke inaczej ale będę się starać aby byli tacy jak wcześniej.
UsuńDziękuje ci bardzo za tak długi komentarz, że tak się wysiliłaś :) Ja twoje opowiadanie skomentuje tylko jutro dziś nie mam czasu :(
Jasne, nie spiesz się i naprawdę nie spodziewałam się, że aż tak się przejmiesz. Poza tym nie przejmuj się, bo przecież minęło pół roku i ludzie się zmieniają, a bohaterowie w opowiadaniach przede wszystkim. Po prostu pisz po swojemu i nie przejmuj się moim czepialstwem! <3
UsuńΗi therе! Dο you use Twitter?
OdpowiedzUsuńI'd like to follow you if that would be ok. I'm absolutеly enјoying уour blog and look
forward to neω updates.
My pagе; Listwy ozdobne
Ηmm it looκs like your websіte ate my first cоmmеnt (іt waѕ
OdpowiedzUsuńѕuper lоng) so I guess I'll just sum it up what I submitted and say, I'm thoroughly enjoying your blog.
Ӏ as ωell am an aѕpіrіng blοg
blogger but I'm still new to the whole thing. Do you have any suggestions for rookie blog writers? I'd гeally appгeciatе it.
Also visit my web blog :: firany