~Engy~
Piękna, słoneczna pogoda, tak można powiedzieć o piętnastym lipca. Pełno dzieciaków biegało po ulicach, śmiejąc się głośno. Starsi ludzie wyszli na spacer w towarzystwie ukochanej osoby lub psa. Wiał lekki, przyjemny wiatr, który kołysał zielone liście drzew. Idealna pogoda. Czułam się taka szczęśliwa! W tej chwili nie miałam żadnych zmartwień. Leżałam na leżaku, który znajdował się na balkonie, z zamkniętymi oczami. Nic nie jest w stanie zniszczyć mojego błogiego spokoju. Nawet Harry zmierzający w moją stronę. Minę miał obojętną, jak wtedy gdy zawiódł się na mnie w kwestii Emilie. Gdy podszedł do mnie, uklęknął nade mną i spojrzał głęboko w moje oczy. Nie widziałam już w nich obojętności ale coś więcej: ciepło, czułość, troskę, wrażliwość. Tak jakby w jednej sekundzie wrócił mój dawny Harry a nie ten „inny”, którym się stał się ostatnimi czasy. Dotknął lekko mojej dłoni a ja zamiast na niego popatrzyć w tej chwili, gapiłam się bezsensownie w górę. Musi wiedzieć, że jestem ważniejsza od Emilie. W końcu to ja jestem jego dziewczyną, mnie kocha a on zamiast mnie wspierać w trudnym dla mnie momencie, strzelił focha jak mała dziewczynka. Czuje złość na niego.
- Engy … - Harry mówił spokojnym, opanowanym tonem a jednak wyczułam w jego głosie … ból? Smutek? Wyrzuty sumienia? – Jest mi przykro za tamtą sytuację. Podobnie jak wszyscy ehem, znaczy podobnie jak Liam, martwiłem się o nią. Nie chciałem żebyś przez tą kapryśną małolatę miała problemy.
Spojrzałam na niego na chwilę a zaraz potem znów odwróciłam głowę.
- Nie mogłeś powiedzieć czegokolwiek kiedy Liam darł się na mnie przez godzinę? – spytałam z wyrzutem. Harry ciężko westchnął. Dlaczego to wszystko jest tak pokręcone? Nie może być proste jak zwykła, prosta linia? Hm, widocznie moja linia musiała się trochę skręcić. Próbowałam zamknąć oczy i udawać, że go nie ma ale przeszkadzała mi w tym jego obecność.
- Engy … zależy mi na tobie. – powiedział głaszcząc mój policzek. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Pomyślałam, że może nasze problemy są tylko takie przejściowe? W końcu nie mogę się do końca życia gniewać, ponieważ nie zareagował. Każdemu się zdarzy mieć słabszy moment. Teraz przyszedł czas na Harre’go. Nie może być cały czas idealny. Zresztą, idealność jest przereklamowana. – Chciałabym żeby było tak jak dawniej. Proszę, nie pozwól by Emilie nas skłóciła. Ona właśnie tego chce. Jesteś szczęśliwa i ci zazdrości.
Otworzyłam oczy i znów na niego popatrzyłam.
- Skąd pomysł, że jestem szczęśliwa? – spytałam z rozbawieniem. Harry jak to miał w zwyczaju poruszył zabawnie brwiami i usiadł obok mnie.
- Bo i ja jestem szczęśliwy. Gdybyś nie była szczęśliwa wyczułbym to i byłby równie nieszczęśliwy jak ty. – odpowiedział odgarniając kosmyk moich włosów z czoła. Był taki słodki, że sekundy dzieliły mnie od pocałowania go. Naprawdę bardzo chciałbym to zrobić ale dręczyły mnie te przeklęte myśli typu: A jak coś się zmieni między nami? Nie będzie tak jak teraz?
W końcu jedyny chłopak z którym się całowałam to Louis. Najlepszy przyjaciel Harre’go. Najlepszy były przyjaciel mój. Och, jakie to skomplikowane. Nie mogę tego ogarnąć. Potrzebuje czasu i przede wszystkim muszę porozmawiać z Louisem ale on woli mnie unikać. Nic dla niego nie znaczę. Na pewno ma już nową dziewczynę. Naprawdę nie chciałabym być zazdrosna o inną ale … gdybym była?
Dotknęłam lekko dłoni Harre’go i powiedziałam cicho:
- Chcesz iść na lody?
Chłopak kiwnął z ochotą głową.
- Bardzo. Marzę o tym od dwóch dni. – rzekł z uśmiechem. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zatopiłam się w jego zielonych oczach. Czy on naprawdę musi być taki śliczniutki? Założę się, że gdyby inne dziewczyny się dowiedziały, że ich „Bóg” ma kogoś to by mnie zabiły. Zresztą, pewnie dlatego nie możemy ujawnić się światu. – Tylko się przebierz … no chyba, że chcesz iść w bikini. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko.
Szturchnęłam go lekko w ramię i pomaszerowałam do salonu. Harry pobiegł za mną. Oparł się o ścianę i przyglądał się jak szukam koszulki.
- Nie wiesz co się ostatnio dzieje z Louisem? – zapytałam udając, że zrobiłam to mimochodem a tak naprawdę interesuje mnie tylko znalezienie bluzki. Zerknęłam na mojego chłopaka, który wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia. Zapytaj swojego brata. Coś mi się wydaje, że on wie więcej ode mnie.
W sumie racja. Po co zadawałam to pytanie Harre’mu? Bezsensu. Przecież spędzamy ze sobą wiele czasu i na pewno by mi sam powiedział gdyby Lou się odezwał. Muszę zadzwonić do Ricky’ego. Kto by pomyślał, że kiedyś będę musiała pytać własnego brata co się dzieje z moim najlepszym przyjacielem ehem byłym najlepszym przyjacielem. Teraz to nawet nie wiem czy jest moim tylko przyjacielem. Może raczej znajomym? Och, ile ja mu poświęcam myśli.
- Masz za sobą bluzkę, głuptasku. – odezwał się po pięciu minutach Harry a ja spojrzałam na niego marszcząc brwi. Potrzebowałam paru sekund żeby przyswoić to co przed chwilą powiedział. Tak, tak byłam pogrążona we własnym świecie i kompletnie straciłam kontakt z rzeczywistością. – O kim tak myślisz?
Idąc po ubranie przystanęłam w połowie drogi. Co ja mam mu powiedzieć? Nic realistycznego nie przychodziło mi do głowy. Przecież nie powiem, że myślałam o Emilie bo mi nie uwierzy … więc o kim jeszcze mogłam?
- Uważasz, że Nessy jest szczęśliwa z Zayn’em? Bo ja myślę, że ona się męczy w tym związku.
- Ich życie. – odpowiedział krótko. – Myślę, że nie powinnaś się nimi przejmować. Nessy to dobra przyjaciółka ale na pewno nie przejmuje się tak Twoimi problemami. Może tak dla odmiany zacznij myśleć o nas, co? – spytał podchodząc do mnie i unosząc moją brodę ku górze. Nasze oczy się spotkały. Ta chwila była nieco stresująca, ponieważ myślałam, że Harry mnie zaraz pocałuje a ja boje się, że zapomniałam ja to się robi. Louis wiedział, że jestem amatorem w tych sprawach ale Harry? Nie chciałabym go zawieść. Zależy mi na nim.
- Masz rację. Przepraszam. – odpowiedziałam a chłopak uśmiechnął się i dał buziaka w czoło po czym podał mi bluzkę. Wzięłam ją od niego i patrzyłam jak wychodzi z pokoju i krzyczy, że poczeka na zewnątrz aż się ogarnę. Jeśli mam być szczera to jednak byłam rozczarowana. Miałam nadzieje, że coś się wydarzy, jakoś posuniemy się do przodu. A może mi się tak wydawało? W każdym razie muszę porozmawiać z Ricky’m i jeszcze raz skontaktować się z Louisem a teraz poświęcić całą uwagę Harre’mu, ponieważ zasługuje na to.
~Nessy~
Leżałam na podłodze opierając się łokciem i przeglądając pismo o modzie. Eh, nie ma żadnych nowych trendów. Chciałabym zmienić styl ale ciągle zastanawiam się na jaki a Zayn nie chce mi w ogóle doradzić. Zupełnie mnie olewa, tak jakbym go w ogóle nie obchodziła. Nie podoba mi się to, ale jest dla mnie ważny i nie chciałabym mieć do niego wiecznych pretensji. Mógłby wtedy pomyśleć sobie, że zrzędzę i ma mnie dosyć. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Uniosłam głowę znad czasopisma i spojrzałam w tamtą stronę. Po chwili w pomieszczeniu pojawił się Zayn. Nieco mnie to zaskoczyło, ponieważ on nigdy nie zaszczyca mojego mieszkania swoją obecnością. Zawsze ma ważniejsze plany niż spotkania ze mną. Stanął oparty o ścianę i wyjął zapalniczkę z kieszeni a z drugiej paczkę papierosów. Zapalił jednego a resztę schował. Patrzyliśmy się na siebie przez pewien czas bez słowa. Wyglądaliśmy jak para zakochanych z melodramatów, które tak uwielbiam oglądać. Czułam jakby ta chwila zatrzymała się. Byliśmy tylko ja i on.
- Jestem. – powiedział ale jakby nie do mnie ale w przestrzeń.
- Widzę. – odburknęłam i z powrotem przerzuciłam wzrok na czasopismo.
- Nie cieszysz się? – spytał obojętnym tonem. Wzruszyłam ramionami. Pff. Mój chłopak nagle zobaczył, że istnieje. Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Cała ta sytuacja była niedorzeczna. On mnie kocha czy tak mu się wydaje?
- A powinnam? – odpowiedziałam pytaniem. Teraz Zayn wzruszył ramionami. Podszedł do okna, po czym odsłonił zasłony. Do pokoju wpadły promienie słoneczne, które nieco mnie irytowały. Wolałam jak był półmrok. Chłopak ukucnął obok mnie i wziął głęboki oddech.
- Myślę, że powinnaś. – wyznał w końcu.
- Bo taka gwiazda jak ty, nagle sobie przypomniała o moim istnieniu? – zapytałam cicho.
- Zawsze o tobie pamiętałem. – Zayn dotknął lekko mojego policzka. Chciałam odrzucić jego dłoń ale nie mogłam. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że tak już będzie zawsze. Mówi się, że nadzieja matką głupich ale kto powiedział, że jestem mądra?
- Ostatnio trochę mniej.
- Taki jestem. Nie dawałem ci gwarancji, że będę idealny. Więc pytanie brzmi: czy jesteś w stanie mnie zaakceptować takiego jakim jestem?
~Engy~
Dzisiejsze po południe świetnie spędziłam z Harry’m. Najpierw poszliśmy na lody a potem usiedliśmy na ławce i trochę poplotkowaliśmy. Już zapomniałam jakim wspaniałym potrafi być chłopakiem, a jednocześnie przyjacielem. Ostatnio mieliśmy gorszy czas ale myślę, że to wszystko już za nami i teraz będzie tylko lepiej. Wieczorem koło godziny 19:00 postanowiliśmy udać się do baru. Ja zajęłam nam miejsca podczas gdy Harry poszedł coś zamówić. Usiadłam na beżowej kanapie i uważnie rozejrzałam się wokół. To miejsce wydawało mi się znajome ale nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego? Może kiedyś widziałam już je na zdjęciu? Albo przyśniło mi się? Czasem mam takie prorocze sny. Hm, coś z tego na pewno. Nie chciałam się dłużej nad tym zastanawiać. Bar jak bar. Przecież nie będę się teraz rozwodzić nad tym miejscem. Są o wiele ciekawsze rzeczy jak na przykład mój chłopak. Odwróciłam się i zobaczyłam, że już coś zamawia. W sumie to dziwne, że kelnerzy sami nie podchodzą do gości ale pominę to. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w ścianę. Zaczęłam się zastanawiać nad moim życiem. Czego ja tak naprawdę chcę? Już sama nie wiem. Może zapiszę się do szkoły tańca? Przecież kocham to robić więc dlaczego nie miałabym być w tym jeszcze lepsza? Na pewno znajdę czas aby to wszystko pogodzić. W końcu praca nie jest najważniejsza. W życiu powinien być czas na obowiązki ale i przyjemności.
- Proszę. – powiedział Harry, który postawił obok mnie dwa soki i dwa talerzyki na którym znajdowały się szarlotki.
- Nie było sernika? – spytałam rozczarowanym tonem. Chłopak zmarszczył brwi.
- Aaa przepraszam Engy kompletnie zapomniałem …
- Nie szkodzi. – machnęłam niedbale ręką. – Przeżyje. No chyba, że ciasto jest zatrute.
Harry uśmiechnął się lekko po czym oznajmił, że musi iść do toalety i zaraz wróci. Kiwnęłam głową i napiłam się łyk soku. Potem chciałam zjeść szarlotkę ale mój kochany chłopczyk zapomniał powiedzieć o łyżeczkach. Ciężko westchnęłam i podeszłam do baru. Tam miła pani z uśmiechem wręczyła mi to czego potrzebowałam. Ah, co by Harry beze mnie zrobił. Zginąłby na tym świecie.
W tym momencie do baru wszedł Louis. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Chciałam się z nim skontaktować tyle czasu i spotkałam go zupełnie przypadkowo dziwne, prawda? Zamiast się z nim przywitać ja kompletnie spanikowałam. Nawet nie wiedziałam co mam mu powiedzieć? „Cześć Louis co u ciebie?”. Żenada. Mając nadzieje, że mnie nie zauważył szybkim krokiem skierowałam się w stronę naszego stolika i usiadłam na kanapie. Byłam tak zestresowana, że straciłam ochotę na jedzenie. Siedziałam po prostu w bezruchu starając się nie odwrócić, chodź chciałam, nawet bardzo. Byłam ciekawa czy patrzy w moją stronę czy też nie zauważył lub olał. Nie powinnam się tak zachowywać, wiem. Oparłam się o siedzenie i w duchu modliłam się żeby Harry już wrócił.
- Cześć Mała. – Usłyszałam za sobą głos. Lekko przygryzłam wargę. A jednak mnie zauważył i wcale nie olał. Ja to mam szczęście. Okrążył kanapę i stanął naprzeciwko mnie.
- Lou? Hej. – Roześmiałam się nerwowo.
- Przyszłaś tu … sama? – spytał jak mi się wydawało nadzieją w głosie. Potrzasnęłam przecząco głową.
- Z Harry’m. Ale teraz jest w toalecie. Powinien zaraz przyjść.
Louis pokiwał głową.
- Rozumiem to … ja już pójdę. Chciałem się tylko przywitać. – powiedział i odwrócił się a po chwili zrobił to znowu. – A z Emilie wszystko okej?
- Tak, tak. Wszystko okej. A … u ciebie? – zapytałam nie pewnie.
- Też wszystko okej. – odparł. Nasza rozmowa była tak beznadziejna, że miałam ochotę krzyczeć. Co się z nami stało? Czy Louis i Engy powinni prowadzić tak denną rozmowę? Nie. Oni powinni śmiać się, wygłupiać i zwierzać się sobie ze swoich problemów. – To … cześć. Miło było cię znów spotkać. – Uśmiechnął się lekko.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
- Lou … a czy … nie masz ochoty no wiesz … spotkać się? Moglibyśmy normalnie porozmawiać. Teraz jestem z Harry’m więc raczej odpada. – W tym momencie miałam ochotę uciec. A jak mnie wyśmieje? Albo powie, że nie chce do tego wracać? Po co ja to powiedziałam?
- Jasne. – odpowiedział rześko. – Jutro mam czas. Zadzwonię jeszcze do ciebie i ustalimy miejsce spotkania.
„Ustalimy miejsce spotkania” jak to brzmiało!
- Dobra.
Louis ostatni raz pokiwał głową i poszedł. Także było po nim widać, że zjadają go nerwy. Na pewno wiele go kosztowało podejście do mnie. Wow, zachowujemy się jak obcy dla siebie ludzie. Co się z nami stało? Mam straszną ochotę zadać mu to pytanie. I pewnie gdyby teraz nie nadszedł Harry pobiegłabym za nim jak ostatnia idiotka. Styles usiadł obok mnie i rzekł:
- Przepraszam, że tak długo to trwało ale pomyliłem toalety i wszedłem do damskiej a tam była jakaś staruszka, która zaczęła mnie wyzywać od zboczeńców.
Roześmiałam się, ale nie z tego co powiedział mój chłopak. Przypomniała mi się pewna sytuacja pomiędzy mną a Louisem. To było kiedy wyciągnął mnie siłą na imprezę do swoich znajomych. Błędnie zrozumiałam, że jest to bal przebierańców i przebrałam się za kota. Czułam się wtedy jak największa idiotka na całym świecie. Każdy się patrzył na mnie jak na ostatnią „ofiarę”. Ich oczy wprost mówiły: „Co ty tu robisz?”. Wtedy Lou pożyczył od dziewczyny, która to wszystko organizowała ciuchy i przebrał się w jej rzeczy. Nie wyglądałam przy nim już tak głupio i jakoś przeżyłam te 3 godziny póki z wakacji wcześniej nie wrócili jej rodzice. Nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobił a jednak.
- Tak wiem. Zabawna historia. – powiedział Harry. Właśnie wtedy wyrwałam się ze swoich myśli. Spojrzałam na niego parę razy mrugając.
- Masz rację. Żałuje, że tego nie widziałam.
- Czy mi się wydawało czy jak wychodziłem to widziałem Louisa?
Na moment mnie zatkało. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Nie. Wydawało ci się. Gdyby tu był to chyba by się przywitał, prawda?
- Chyba tak. – odparł nie pewnie. – W każdym razie muszę teraz uważać na tą kobietę. – dodał rozbawionym tonem. Uśmiechnęłam się lekko. Cały czas byłam pogrążona w swoich myślach. Louis zadzwoni czy nie? A jeśli tak to co mam mu jutro powiedzieć? Nie zasnę dziś. To jest pewne.
~Nessy~
Stałam przy oknie z papierosem w dłoni i patrzyłam się na różne osoby. Zayn ma racje. Powinnam go akceptować takim jakim jest. Ja też nie jestem idealna a wcale nie robi mi z tego powodu wyrzutów. Kocham go bardzo. I tylko to się liczy. Jego wady nie powinny być kryzysem w naszym związku. Zmienię do niego nastawienie bo go kocham. Kocham go i on mnie też. Chcę w to wierzyć. Chce wierzyć w to, że jestem dla niego wszystkim, że beze mnie jego życie nie miałoby sensu.
Nagle zakrztusiłam się. Nigdy nie paliłam więc cóż się dziwić, że tak zareagowałam? Zgasiłam papierosa i poszłam do kuchni się czegoś napić. Czemu zapaliłam? Bo chciałam wiedzieć jak to jest. Miałam nadzieje, że to mnie jakoś uspokoi. Zayn w końcu cały czas pali i jeszcze nigdy nie puściły mu nerwy więc może rzeczywiście coś w tym jest? Nalałam nie gazowanej wody do szklanki i chciałam się jej napić ale zadzwonił telefon. To na pewno mój chłopak. Pewnie chce wiedzieć co zdecydowałam. No cóż, potrzymam go jeszcze trochę w niepewności. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i powiedziałam:
- Cześć. Tak szybko się stęskniłeś?
Odczekałam kilka sekund ale nikt nie odpowiadał. Czyżby robił sobie ze mnie jakieś chore żarty? Nie podoba to mi się.
- Halo? Zayn, odezwij się.
Cisza.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na wyświetlacz. To nie numer Zayn’a, zresztą widniałoby jego imię na ekranie. Szybko się rozłączyłam. To po prostu jakaś obca osoba, która robi sobie ze mnie żarty. Nie powinnam się przejmować ale mimo to poczułam nie pokój. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Panikuję, jak zawsze. Wzięłam głęboki oddech i napiłam się wody. Muszę się uspokoić. To nic takiego. Jakiś głupi dzieciak, któremu się nudzi. Na pewno …
~Louis~
I po co się zgadzałem na to spotkanie? Po co w ogóle Engy wyjeżdżała z taką inicjatywą? Co to zmieni? Nagle zaczniemy ze sobą normalnie rozmawiać? Zapomnimy o tym wszystkim co stało się wcześniej? Wątpię. To będzie totalny nie wypał. Między Louisem i Engy już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nie potrzebnie się staramy. Muszę jej o tym powiedzieć. Muszę to zakończyć. Ona jest teraz z Harry’m a ja niepotrzebnie się mieszam. Żałuje, że podszedłem dzisiaj do niej i żałuje tego co zaraz zrobię …
Wziąłem komórkę do ręki i wybrałem jej numer. Wziąłem głęboki oddech. Kiedy odebrała przez chwilę milczałem ale po chwili odzyskałem głos.
- Cześć Mała, jeśli nadal masz ochotę się ze mną spotkać to przyjdź jutro do kawiarni na ulicy Abbey Road o 16:00. Będę czekać.
Szybko się rozłączyłem. Nie dałem jej nawet dojść do głosu. Wiem, jestem okropny. Mam nadzieje, że nie przyjdzie, że zda sobie sprawę iż to nie ma żadnego sensu. Że MY nie mamy żadnego sensu …
___________________________________________
Hej, hej kochani. Jak patrzę na datę ostatniego wpisu to aż mi głupio. Mogę się jedynie usprawiedliwić tym iż nie miałam czasu przez pewnego chłopaka. I tak okazało się, że to jeden wielki nie wypał i skończyłam z nim więc teraz skupię się tylko na pisaniu. Mam już parę pomysłów na prawie wszystkich bohaterów. Bo nadal zastanawiam się co z Engy, Louisem i Harry’m. Nic ciekawego nie przychodzi mi do głowy więc dlatego dzisiaj było takie lanie wody za które bardzo przepraszam. 5 rozdział pojawi się za tydzień. Wątpię żeby udało mi się go napisać szybciej ;(.
Wasze bloogi skomentuje, na pewno, tylko musicie mi dać trochę czasu :PP.
Paa <333.
Genialny rozdział ! Ciekawa jestem jak to wszystko dalej się potoczy. Dobrze też, że go dziś dodałaś bo cały czas czekałam i się doczekać nie mogłam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz kolejny no i życzę weny.
P.S. Zapraszam również na mojego bloga i przepraszam za taki nudny komentarz, ale jakoś nic mi nie przychodzi do głowy jakie miłe rzeczy mogę Ci napisać.
Jest super i bardzo mi się podobał. Czekam na next xD !
Świetnie z reszta jak zwykle ;) Mnie też głowę zaprząta taki jeden i nie za bardzo się mogę skupić więc rozumiem :)Rozdział mi się naprawdę podobał i już nie umiem doczekać się następnego, co ma zamiar zrobić Loui i czemu ma tego żałować? Ojeju no ja chce już kolejny, tak wiem jestem niecierpliwa ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak dawno nie komentowałam, ale niestety nie miałam czasu :) Oczywiście czytałam wszystkie Twoje rozdziały xd
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny :) Bardzo mi się podoba, zresztą jak zawsze xd
Ojjj Louis - ty tchórzu! Ale przynajmniej do niej zagadał :) Mam nadzieję, że jak dojdzie do tego spotkania to się pogodzą i zaczną normalnie rozmawiać xd :)
Pozdrawiam :)
Zajebisty jak zawsze zresztą. Niech oni się w końcu pogodzą, bo ta niepewność mnie wkurza. Wiem, że jestem zbyt niecierpliwa i muszę mieć wszystko jasne, ale taka jestem... Engy powinna iść na to spotkanie, a Lou wyznać jej prawdę. Sorki, że dziś tak długo i troche przynudzam, ale mam niepodzielną uwagę- patrzę na mecz i komentuję ;P weny i buziole ;** dawaj szybko nexta i zapraszam do mnie ;P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńLou ty idioto działaj!
Niech ona będzie z Lou!
A Zayn jest jakiś dziwny..... Czekam na next!
Świetny nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć takiego talentu :**
Życzę dalszej weny :**
Serdecznie zapraszam do siebie:
http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/
Zajebisty! Ale to wiesz:)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać, ale na szczęście dodałaś go i jestem zadowolona:) Cały czas mam nadzieję, że Louis będzie z Engy. No normalnie oni są dla siebie stworzeni! :)
Mam nadzieję że Nessy się ułoży:)
Engy i Harry? Nie nie to jakaś pomyłka, oni kompletnie do siebie nie pasują. Czekam na następny i pozdrawiam cieplutko :*
Zarąbisty :) <3
OdpowiedzUsuńWiesz czasami mam ochotę potrząsnąć Engy, aby w końcu się obudziła i przejrzała na oczy. Rozumiem, że stosunki między nią i Harrym są piękne, ale tylko jako przyjaciele. Nie rozumiem po co robi mu nadzieję, kiedy prawie cały czas myśli o Loui. Strasznie cieszę się, że się spotkają. Skoro ich los jest już taki, że mają być nieszczęśliwie w sobie zakochani, to niech się chociaż przyjaźnią.
Nie mogę doczekać się next'a :D
Zapraszam do mnie:
your-last-first-kiss-1d.blogspot.com
pleaseloveme-1d.blogspot.com
Engy i Harry ?! No błagam, tylko nie toooo :< Pisz szybko next'a bo nie mogę się doczekać ^.^ Fantastycznie piszesz <3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie: http://onedirection11111.blogspot.com/ :)
W końcu doczekałam się czwórki, która nawiasem mówiąc jest G-E-N-I-A-L-N-A.
OdpowiedzUsuńJesteś nieprzewidywalna i nigdy nie mogę zgadnąć co wymyślisz. Ale wiesz, że to właśnie czyni Cię wyjątkową? Jesteś jedną z moich ulubionych pisarek mimo tego, że dopiero od niedawna mam zaszczyt czytać rozdziały, które Ty piszesz.
Mam cichą nadzieje, że Engy i Harry w końcu się pocałują. No wiesz, pierwszy pocałunek i takie tam. Myślę, że są naprawdę słodcy. Ale zastanawiam się czy nie powinni być tylko przyjaciółmi.
Kurde, Louis co ty chcesz zrobić? Jak to "Między Louisem i Engy już nigdy nie będzie tak jak kiedyś."?! Co ty pieprzysz, chłopie? Nie wierzę, że to powiedziałeś! Zawiodłam się na tobie!
Mam cholernie dużą nadzieję, że tak nie będzie. Myślę, że Engy i Lou dopełniają się nawzajem. Przecież oni są sobie przeznaczeni!
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Cholera, cholera, cholera! Zabij mnie teraz, bo nie zasługuję na to, by nazywać się prawdziwą czytelniczką! Jestem okropna! A co do rozdziału to go kocham! Jest jak marzenie! Engy jest tutaj taka, jaka była i podoba mi się bardzo! Harry, jak zwykle był uroczy, a ta akcja z Louisem tak bardzo mi się spodobała! Uwielbiam twoje pomysły, naprawdę! Zaczęłaś tym wspaniałym lustrem i przy każdym rozdziale pojawia się coś, co chętnie bym ci ukradła!
OdpowiedzUsuńUwielbiam też wątek Nessy i Zayna i chętnie bym przeczytała coś z perspektywy Zayna, choć się ona pewnie nie pojawi. Po prostu jest on dla mnie tak nie nieodgadnioną postacią, że chciałabym, choć przez chwile, mieć wgląd w jego myśli!
Pisz dalej tak jak piszesz, bo jesteś niesamowita i musisz w to tylko uwierzyć!
Weny kochana! <3
+Zapraszam na jedenasty rozdział na moim blogu i ładnie proszę o komentarz. :)
http://letsworkthroughit.blogspot.com
Oj tam nie potrzebnie.
UsuńDzięki że dałaś mi takiego kopa bo bez ciebie byłoby naprawdę kiepsko :3
Oczywiście że skomentuje twoje opowiadanie! :)).
Mam mega zaciesz że dodałaś nowy rozdział :PP
Dopiero skomentowałaś poprzedni rozdział, a ja już dodałam kolejny, na który chce cię serdecznie zaprosić :)
Usuńhttp://letsworkthroughit.blogspot.com
Skomentowałam już <333
UsuńŚwietny był. Dodawaj szybko następny bo nie mogę czekać zbyt długo!!! :))
Rozdział wspaniały :) fajnie jest się wczuć w główną bohaterkę i postawić się na jej miejscu w danych sytuacjach ;D jest idealnie!
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie, pojawił się nowy post :) mam nadzieję, że odwiedzisz mnie i wyrazisz swoją opinię na temat moich wypocin :)
pozdrawiam, justinabathels ♥