Cztery
białe ściany oblepione plakatami, podłoga z ciemnego drewna, którą zdobiły
sterty papierów oraz ubrania. Niechlujnie pościelone łóżko, na którym siedziała
brunetka, oraz stare naczynia, kolekcjonowane na szafce nocnej– nie należałem
do osób, które preferowały porządek. Zazwyczaj doskonale się odnajdywałem i
swobodnie czułem we własnym bałaganie. Zazwyczaj podkreśliłem w myślach.
Jednak tym razem dusiłem się we własnym królestwie i miałem wrażenie, że przez
napiętą atmosferę, którą sam tworzyłem, głowa mi eksploduje.
Nigdy
nie lubiłem poważnych rozmów. Zwłaszcza kiedy miałyby w sposób negatywny
dotyczyć rozmówcy. Bałem się. Tak. Ja Louis Tomlinson się bałem. Bałeś się?
Byłeś przerażony jak mała dziewczynka usłyszałem złośliwy głos w mojej
głowie. Pomimo tego, że starałem się sprawiać pozory pewnego siebie, nie
wychodziło mi to. Pozory. Nerwowo bawiłem się szlufką moich czerwonych
spodni, co zdradzało moje zdenerwowanie. W przeciwieństwie do mnie, Eleanor zachowywała
spokój. Brunetka ubrana była w beżową sukienkę, która idealnie opinała się
wzdłuż jej bioder i ud. Na ramiona narzuconą miała czarną marynarkę, a na
stopy wsunięte koturny w tym samym kolorze.
Dziewczyna
siedziała na moim łóżku, podczas gdy ja stałem naprzeciw niej i uważnie
lustrowałem jej minę jakbym chciał wyczytać z niej wszystkie emocje. Na
próżno. Jej twarz nie wyrażała nic, dosłownie nic. Ostatecznie usiadłem
obok niej i zakryłem się dłońmi, chcąc się w ten sposób uspokoić. Słyszałem
swój szybki oddech i czułem rytmiczne bicie serca. No to co teraz geniuszu?
Oh, zamknij się! Dalej panie odważny, wykaż się skruchą. Moje myśli kłóciły
się ze sobą, nawzajem przekrzykując, co uniemożliwiało mi skupienie się.
Postanowiłem zakończyć ciszę, która powstała, po mojej wcześniejszej
wypowiedzi.
-Przepraszam.
–wydukałem bezmyślnie -Wiem, zachowałem się jak palant. Nie powinienem był tego
ukrywać i tym samym cię okłamywać. To było samolubne i egoistyczne z mojej
strony. Jeszcze raz przepraszam. –rzekłem. Eleanor wciąż nie reagowała. Błagam
nakrzycz na mnie, uderz, wyzwij od najgorszych, ale nie milcz! Skierowałem
spojrzenie w jej stronę. Obserwowała mnie. Precyzyjnie. Potrzebowałem
jej reakcji, jej zatwierdzenia, że dotarło do niej to co powiedziałem, dowodu.
Musiałem to zdobyć, by poczuć ulgę. I znów myślisz tylko o sobie ty
zrozumiały dupku! Nienawidzę tego wrednego głosu w mojej głowie,
który zawsze pojawiał się nie w porę i wyprowadzał mnie z równowagi.
-Rozumiem.
–powiedziała po długim czasie, ale tak jakby chciała do tego przekonać bardziej
siebie niż mnie. Założyła nogę na nogę i odgarnęła włosy na lewą stronę
–Rozumiem. –powtórzyła pewniej. Jej długie rzęsy rzucały cień na zaróżowione
policzki -Louis musisz wiedzieć –przełknęła głośno ślinę. Jej też nie było
łatwo - że oprócz twojej dziewczyny –przerwała na chwilę –byłej dziewczyny
–poprawiła się –jestem też twoją przyjaciółką i zależy mi na twoim szczęściu. -
Spodziewałbym się każdej odpowiedzi, ale nie takiej. Dlaczego dopiero teraz
zdaję sobie sprawę z tego jak cudowną osobą jest Eleanor, jak wyrozumiałą, jak
empatyczną?
-Boże,
przepraszam cię . –rzekłem załamany. Czy przeżywałem to bardziej od niej?
–Byłem takim idiotą, raniąc tak wspaniałą osobę jak ty. –spojrzałem w jej oczy
–Zasługujesz na kogoś lepszego. –stwierdziłem –Znacznie lepszego. -brunetka
złapała mnie za rękę, a po chwili gładziła ją kciukiem, uśmiechając się blado.
-Tommo,
kiedy decydowałam się na związek z tobą wiedziałam, że jest ktoś trzeci. Byłam
przygotowana na to, że kiedyś mi to powiesz. –wyjaśniła. Nie zrozumiałem jej
wypowiedzi –To było widać w twoich oczach. –wyjaśniła jakby czytała mi w
myślach. –Tęsknotę i żal. –dodała na koniec wstając. Ostatni raz spojrzała w
moją stronę. –Powodzenia. –rzekła i powoli wyszła z mojego pokoju.
Czy właśnie zrobiłem, to co zrobiłem? Zakończyłem nieszczery związek,
który od początku budowany był na kłamstwie, na tajemnicy? Odetchnąłem głęboko i poczułem
ulgę. Ulgę, że wreszcie zdałem się na odwagę, aby wszystko wyjaśnić.
Opadłem na łóżko i czułem jak stres mnie opuszcza. Teraz mogę wszystko
naprawić. Pytanie tylko jak. Oh przecież jesteś tak genialny i zajebisty, że
na pewno coś wymyślisz!
-Spierdalaj.
–mruknąłem sam do siebie, starając się pozbyć irytującego gościa z mojej głowy.
*
Ubrana
byłam w pomarańczową, wzorzystą bluzę oraz szary dres. Postawiłam na wygodę,
ponieważ czekał mnie ośmiogodzinny i zapewne wyczerpujący lot do Plymouth – miasta
pełnego portów i zabytkowych statków. Przyznam, że byłam sceptycznie nastawiona
do tego wyjazdu, jednak chęć spotkania się ze znajomymi oraz zwiedzenia nowego
miejsca wygrała. Mimo wszystko największym problemem było przekonanie Victorii
do tego, aby pozwoliła mi na samodzielną tułaczkę na inny kontynent. Oczywiście
jechałam wraz z Riciem, jednak ona wiedziała, że jest on nieodpowiedzialnym,
rozhulanym studentem, niezdolnym do opieki nad kimś. I miała rację roześmiałam
się w myślach.
Pakowałam
każdą kolejną rzecz do walizki i oczekiwałam kiedy to mój brat przyjedzie po
mnie i razem skierujemy się na lotnisko. Była godzina dwudziesta czwarta, a do
odlotu miałam jeszcze dobre pięć godzin, jednak chłopak miał się tu pojawić za
dwie, dlatego zależało mi na szybkim zakończeniu czynności, której szczerze
mówiąc nigdy nie lubiłam.
Zawsze miałam głowę na karku i wiedziałam co robić.
Podjęte przeze mnie decyzje czy działania zazwyczaj wychodziły mi na dobre. Pewnie
spowodowane było to tym, że najpierw zastanawiałam się kilka razy, zanim z
czymś wypaliłam. Niestety od jakiegoś miesiąca miałam totalny mętlik w głowie i
nie widziałam żadnego rozsądnego wyjścia z sytuacji. Rozum sprzeczał się z
sercem, a serce z moją dumą. W ostatnim czasie dużo myślałam. Nawet trochę za dużo. Uporządkowałam sobie w głowie kilka spraw, a
tych w których jeszcze nie zadecydowałam liczę na moją beznadziejną spontaniczność.
Będzie dobrze powtarzałam jak mantrę.
Czasem
jest tak, że najważniejsze dla nas rzeczy zostają zsunięte na drugi plan, bo priorytetem
staje się dla nas, nasz własny interes. Jesteśmy na tyle zaślepieni, że nie zauważamy
jak ranimy innych i siebie. Zdajemy sobie z tego sprawę dopiero wtedy kiedy
tracimy cząstkę siebie, której nic nie jest w stanie wypełnić. Zostaje jedynie
pustka. Pustka, która nas drażni swoim istnieniem, bo wypełnia ją poczucie winy
i wyrzuty sumienia. Ale czy pustkę może
coś wypełniać? Czy może tylko zdaje się nam, że to pustka, a tak naprawdę to
wspomnienia z czasów kiedy było dobrze?
Jedno
jest pewne: trzeba docenić to co się ma, póki czas nie sprawi, że doceni się to
co się miało. Loui popełnił błąd oszukując mnie, ale jest tylko człowiekiem,
który ma do tego prawo. Zastanawiam się tylko, czy faktycznie zaślepiły go
marzenia o sławie i pieniądzach, czy może miał jakiś bardziej moralny powód. Mógłby być nawet najbardziej idiotycznym,
ale żeby po prostu był.
Usiadłam
na łóżku i zaczęłam miętosić w dłoniach moją ulubioną bluzkę. Ciężkie
przemyślania zastąpiły drobne dylematy. Wziąć
jakąś sukienkę czy nie? Brać trampki czy vansy? Trzy bluzy czy cztery? Wstałam
i obrzuciłam pomieszczenie przelotnym spojrzeniem. Chyba wszystko mam. Zapięłam
walizkę i wyprowadziłam ją na korytarz, gdzie zastałam Rickiego, który
rozmawiał z Victorią.
-I
opiekuj się nią. –usłyszałam jej troskliwy głos. Odchrząknęłam lekko.
-Mamo,
mam osiemnaście lat, nie pięć.. –rzekłam lekko zażenowana – Poza tym, to raczej
ja powinnam się opiekować nim. –odparłam, kiwając głową w stronę brata. Tym
stwierdzeniem wywołałam szeroki uśmiech na twarzy kobiety i lekki grymas
chłopaka.
-Bawcie
się dobrze i nie szalejcie. –powiedziała, machając nam, kiedy wychodziliśmy z
mieszkania.
W
mgnieniu oka dotarliśmy na lotnisko. W
końcu rzadko się spotyka korki o trzeciej w nocy. Po niedługim czasie
siedziałam już w fotelu i czekałam aż samolot ruszy. Nie bałam się tego środka
transportu, jednak nie należał do moich ulubionych. Prawda była taka, że zawsze
po wylądowaniu czułam się jakby przejechała mnie ciężarówka. Aułł.
-Dzień
dobry, nazywam się Ashley i będę dziś obsługiwała lot Nowy Jork - Plymouth –powiedziała
nadzwyczaj głośno. Po co się tak drze?
Samolot jest prawie pusty. -W razie problemów prosimy zgłaszać się do mnie.
–powiedziała przesadnie wyszczerzona –Proszę o zapięcia pasów. –oznajmiła –Miłego
lotu. –dodała na zakończenie i zniknęła za granatową kotarą.
Moją
chwilową nudę zapełniły kolejne wspomnienia, które niekoniecznie były
przyjemne. Pamiętam dokładnie jak to wszystko się zaczęło. Kiedy po raz
pierwszy pan Murry przypisał mi tabletki antydepresyjne. Pamiętam jak wspaniale
się po nich czułam, jak zapomniałam o pustce, która mnie ogarnęła po odejściu
ojca, później Louisa. Pamiętam też kiedy zaczęłam ich brać coraz więcej i
więcej. Jak zupełnie odrywałam się od rzeczywistości, od świata. I pamiętam jak
w pewnym momencie uzależniłam się od nich. Później wszystko toczyło się bardzo
szybko, bo próbowałam kolejnych używek, które pomagały mi nie myśleć. Stałam
się zniewolona w mojej wolności. Boże, jak to idiotycznie brzmi.
Pamiętam też jak to wszystko rzuciłam, jak
postanowiłam, że coś zmienię.. I zmieniłam. Wszystko do mnie wróciło gdy
spotkałam go na imprezie u Harrego, ale skoro przedtem dałam radę to
teraz też dam.. Dam radę.. Ale czy na pewno? Czy mogłam od tak
rzucić coś, do czego się przywiązałam? Nie mogę powiedzieć, że było to dla mnie
codziennością, bo przecież rzadko zażywałam narkotyki, jednak mimo wszystko
byłam uzależniona. Dam radę.. powtórzyłam i przysnęłam z tą myślą.
Otworzyłam
zaspane oczy, po czym przetarłam je lekko. Spojrzałam na zegarek. Siódma,
jeszcze trzy godziny. Spojrzałam w lewo, na fotel obok, gdzie siedział Ric.
Śpi. Rozejrzałam się w prawo i wyjrzałam za okno. Boże, jaki piękny
widok! pomyślałam, zachwycona krajobrazem stworzonym z białych, puchowych
chmur. Nie minęło wiele czasu, nim po raz kolejny zasnęłam.
Szczerze mówiąc nie
pamiętam wylądowania, opuszczenia samolotu oraz dojazdu pod domek wczasowy, bo
byłam zbyt zaspana. Zachowywałam się jak zombie zaśmiałam się w myślach,
przypominając sobie mój stan po zakończeniu podróży. Czułam się jakby każda z
moich kości była wygięta w inną stronę. Do tego byłam głodna, śpiąca i musiałam
siku.
Mimo wszystko zobaczenie
tych widoków było tego warte. Całą chatkę otaczał przepiękny las, wokół którego rozpostarte
było jezioro, którego przesmykiem można było dotrzeć do portu. Drzewa sprawiały,
że powietrze było czyste i przyjemne, czego nie mogę doświadczyć w jednym z największych miast Stanów Zjednoczonych.
Tafla wody skąpana była w blasku słońca, który nadawał letniego klimatu wszystkiemu
w pobliżu. Jak na wakacjach. Cieszyłam
się, że pogoda dopisywała, bo było to rzadkością w Anglii.
Trochę się denerwowałam.
Wiedziałam, że cała siódemka siedzi teraz w mieszkaniu i oczekuje przyjazdu
mojego i Rica. Bałam się ich reakcji, jak mnie przywitają, bo przecież nie
widzieliśmy się kawał czasu.. Mogło być różnie. Poczułam jak moje
ciało zaczyna lekko drgać. Stres. Moją głowę zajęły negatywne myśli. W
chwili kiedy chłopak zapukał, zalała mnie fala gorąca.
-Spokojnie.
–zaśmiał się, obserwując moją reakcję. Dobrze mnie znał. Usłyszałam
kroki. Cholera, cholera, cholera. Zakręciło mi się w głowie. Engy,
ogarnij się! krzyczałam w myślach.
Drzwi otworzyła
Nessy. Odetchnęłam z ulgą. Rozłożyłam ręce do uścisku i uśmiechnęłam się
szeroko.
-Nie
przywitasz się z przyjaciółką? –zaśmiałam się. Dziewczyna rzuciła mi się na
szyję.
-Engy!
–pisnęła radośnie i wciągnęła mnie do środka. –Engy, jak ja za tobą tęskniłam!
–krzyczała dalej. Ja również ucieszyłam się na jej widok, bo kto by się nie
cieszył z tego, że spędzi cały tydzień z przyjaciółką, której nie widział kupę
czasu.
-Też
tęskniłam. –powiedziałam, między salwami śmiechu, w jakie popadłyśmy.
-Muszę
ci wszystko opowiedzieć! –po raz kolejny pisnęła, odrywając się ode mnie i
dając mi trochę przestrzeni. Nessela ubrana była w krótkie, dżinsowe
szorty, w które włożyła czarną luźną koszulkę. Wyglądała naprawdę ślicznie.
Ku
mojemu zaskoczeniu ujrzałam dwie nowe twarze, wśród szóstki znanych mi osób.
Zlustrowałam je dokładnie wzrokiem. Chłopak – czarne włosy, postawione w górę,
oraz piercing w każdym możliwym miejscu. Ubrany w czarne, obcisłe rurki oraz
błękitną koszulkę z nadrukiem czill.
-Matt.
–widząc że mu się przyglądam, wyciągnął rękę w moją stronę. –Chłopak Nialla.
–podkreślił.
-Engy.
–odwzajemniłam gest –Nikt ważny. –rzekłam równym mu tonem. Na twarzy sympatii
blondyna jak i jego samego zagościł uśmiech. Wydaje się sympatyczny.
Kolejną osobą była dziewczyna –o pięknych, długich, blond włosach, nienagannie szczupłej talii oraz głębokich błękitnych oczach.
-Emilie.
–rzekła sucho. –Nie musisz się przedstawiać, nie obchodzi mnie to jak masz na
imię. –uprzedziła, a ja rozwarłam szczękę ze zdziwienia. Ona tylko zarzuciła
paskudnymi kłakami i odeszła na bok. Już chciałam jej coś odpowiedzieć, jednak
Harry skutecznie zagrodził mi drogę z szerokim uśmiechem.
Znowu
poczułam ten przyjemny zapach perfum, który zawsze mi się podobał. Totalnie się
zatopiłam w jego zielonych tęczówkach, w których tańczyły iskierki radości i
... zadowolenia? Przez chwilę się zawiesiłam i kompletnie zapomniałam o bożym
świecie i dopiero w chwili kiedy poczułam jego ramiona, które delikatnie mnie
obejmowały, zeszłam na ziemię. Poczułam jak moje ciało drętwieje, a w brzuchu
toczy się wojna. Nie wiem czy szalały motylki czy po prostu miałam zaraz
zwymiotować ze stresu, gdyż cała uwaga skupiała się na mnie, czego
nienawidziłam.
-Jak
zawsze miła Emilie. –Harry zaczął ją przedrzeźniać nad moim uchem, co mnie
rozbawiło. -Tęskniłem. –zatwierdził i puścił mnie. Kolejny był Niall, który
tylko wesoło mi pomachał, obejmując jedną ręką Matta. Liam i Zayn zdobyli się
tylko na to, aby powiedzieć pospolite cześć, ale nie
zdziwiło mnie to i nie przeszkadzało mi. Podniosłam wzrok i napotkałam
spojrzenie Louisa. Kiwnął do mnie głową co odwzajemniłam. Zawsze coś –mógł udawać, że mnie nie zna.
Zasiedliśmy
na jakiś czas w małym salonie i opowiadaliśmy sobie nawzajem to, co działo się
przez czas kiedy się nie widzieliśmy oraz trochę żartowaliśmy, nabijając się z
najmniejszych błahostek. Czułam na sobie czyjś wzrok, jednak nie miałam odwagi
sprawdzić, kto tak usilnie mi się przypatrywał. wiedziałam jedno - nie był to
przypadek.
-Całkiem
nieźle się dogadują, pogodzili się? –zapytałam siedzącej obok mnie Nes. Ta
tylko zaśmiała się dźwięcznie.
-Żartujesz?
–spytała retorycznie. –Kłócą się o wszystko. – wyjaśniła.
-Ey,
ja tu siedziałem! -krzyknął oburzony
Niall.
-No
to masz problem debilu, teraz ja tu siedzę. –odezwał się Liam.
-Spokój!
–krzyknęła Nessy, a ja się roześmiałam. Blondyn mimo wszystko nie zrezygnował i
z impetem wepchnął się między Harrego, a Liama.
-Widzisz?
–dodała, a ja pokiwałam twierdząco głową.
Więc
Nessela wkręciła się w rolę niani i nadzoruje wszystko i wszystkich. To nie w jej stylu, zazwyczaj to inni
musieli zajmować się nią, a tu proszę …
-I
wtedy powiedział, że dla dobra wszystkich musi nas wyjebać z pracy. –Harry
dokończył swój żart, a ja się lekko zaśmiałam. Ma dobre poczucie humoru stwierdziłam.
–Ładnie wyglądasz, gdy się uśmiechasz. –dodał i odwrócił się w stronę Nialla.
Zarumieniłam się lekko.
Lubiłam Harrego, ale krępowałam się kiedy prawił mi
komplementy. Wydawało mi się to sztuczne i nienaturalne. Poczułam dotyk na
ramieniu. Zwróciłam się w kierunku szturchającej mnie Nessy.
-Co?
–zapytałam, lustrując jej wymowne spojrzenie.
-Podobasz
się Harremu. –szepnęła dyskretnie, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Na
pewno nie. –zaprzeczyłam oburzona.
-Rozśmiesza
cię, prawi ci komplementu, uuuu.. –wyliczała, a ja przewróciłam oczami. Ja
nie mogę mu się podobać, przecież ja się nikomu nie podobam.
-Harry
to tylko mój kumpel. –zatwierdziłam.
-Jasne.
–prychnęła, poprawiając włosy.
-Poważnie.
–zapewniłam po raz kolejny. Dziewczyna się zaśmiała, po czym odpuściła temat i
wtuliła się w ramię Zayna.
Wraz z nastaniem wieczoru, postanowiłam przejść się wzdłuż plaży. Widok był oszałamiający, jednak moją uwagę przykuł pomost, wykonany z drewna i pomalowany na biało. Idealne misce do przemyśleń. Ostrożnie szłam w kierunku mostu. Stawiałam delikatne kroki na miękkim pisaku. Przyjemne uczucie. Stanęłam na krawędzi i przepatrywałam się jak lekki wiatr tworzy ledwo widoczne fale. Wyciągnęłam z kieszeni małą buteleczkę, w której znajdowało się kilkanaście kolorowych tabletek. Nie potrzebuję was powiedziałam w myślach. Dam radę.
-Dam radę. –powtórzyłam na
głos i biorąc zamach wyrzuciłam to cholerstwo do wody. Czuję się lepiej,
czuję się .. wolna? Wiedziałam, że ten mały gest jest kolejnym krokiem do
wyjścia na prostą.
-Cześć. –usłyszałam
za sobą dobrze znany mi głos. Obróciłam się i spojrzałam w górę. Dlaczego on musi być tak wysoki? Zlustrowałam
go dokładnie wzrokiem. Smukłe kości policzkowe podkreślał kilkudniowy zarost,
zaróżowione usta wyginały się w delikatnym uśmiechu, a błękitne oczy prześnione
tyloma mocjami ..
-Cześć. –odparłam
cicho drżącym głosem, wciąż wpatrując się w jego źrenice. Nie czułam nic,
zupełnie nic. Szatyn spuścił głowę i schował ręce do kieszeni.
-Pamiętasz jak
mnie przytuliłaś na lotnisku? –zapytał nagle, okrążając mnie tak, że teraz to
on stał za moimi plecami, przy krawędzi.
-Loui, proszę
cię.. –jęknęłam, nie chcąc się tłumaczyć z mojego spontanicznego zachowania. Nie
byłam wtedy pewna czy jeszcze kiedykolwiek go spotkam. Musiałam po raz ostatni poczuć
jego bliskość. Chłopak oparł swoją brodę na moim ramieniu.
-Nie Engy. –zaprzeczył.
–Chcę wiedzieć. –dodał. Poczułam
jego ciepły oddech na szyi i jakby nagle odezwały się wszystkie moje myśli. Moje
ciało nagle się obudziło. Znów zaczęłam czuć. Dreszcze regularnie przechodziły
przez ciało, powodując to, że jego obecność mnie paraliżowała.
-Ja po prostu
muszę wiedzieć, dlaczego wyjechałeś. –powiedziałam łamiącym się głosem. Loui
westchnął. Obróciłam się jego stronę.
-Uwierzyłabyś
gdybym powiedział, że już mi nie zależy? –zapytał, ale nim zdążyłam
odpowiedzieć dodał –Ja też nie. –na jego twarzy rozkwitł przepiękny uśmiech.Spojrzałam na niego zdziwiona.
-To dlaczego wyjechałeś, dlaczego mnie okłamałaś, dlaczego o mnie zapomniałeś! -zaczęłam histeryzować, jednak nie dane mi było dokończyć, gdyż chłopak zamknął mnie w żelaznym uścisku.
-Ciii. -szeptał na uspokojenie. W tym jednym momencie poczułam, że uchodzą ze mnie wszelakie negatywne emocje. Poczułam, że jest dobrze. Poczułam, że może to początek czegoś dobrego. Poczułam nadzieję na lepsze jutro.
#kurwa,
za długi.
nie
podoba się/ podoba/ jakieś pytania?
rozdział nie jest szczytem, myślę że kolejny będzie lepszy,
bo mam już połowę napisaną.
przeczytaj info.
jaki długi!!!jest Zajebisty!!!
OdpowiedzUsuń:D
dziękuję, starałam się.
Usuńtaki talent to rzadkość, Nie mam pojęcia co napisać, że mi się rozdział podobał to za mało powiedziane ;P Poza tym ta scena na pomoście świetna :D weny dużo weny :D
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo, mimo wszystko mogłam troszkę lepiej napisać tą ostatnią scenę.
Usuńzabraniam ci mówić, że ci nie wyszedł;*
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent. cudownie piszesz i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;*
zaglądam tu prawie codziennie;*
Proszę i powiadomienie mnie o nowym ;*
dziękuję bardzo za miłe słowa, powiadomię i przy okazji skomentuję Twój nowy rozdział, bo dawno nie byłam.
UsuńHahahaha, no brawo Sam ! Widzę, że nie tylko ja dzisiaj mam problemy z ogarnięciem świata :D No to więc PO RAZ DRUGI piszę, że:
OdpowiedzUsuńJak czytałam ten rozdział w głowie układałam sobie komentarz jaki po sobie zostawię. Niestety ostatnia scena spowodowała, że wszystkie moje pomysły się rozwiały. Właściwie to ostatnie dwie. A mianowicie kiedy Engy dowiedziała się od Nessy, że podoba się Harry'emu oraz oczywiście scena przedstawiająca rozmowę Louis'a z główną bohaterką. PO RAZ DRUGI wspomnę ci, że to ostatnie wydarzenie dało i mi nadzieję na lepsze jutro, a w tym przypadku, że relacje między Engy, a Lou wreszcie się jakoś poukładają. Od samego początku opowiadania trzymam kciuki za tą dwójkę i mam nadzieję, że wreszcie coś ciekawego między nimi zacznie się dziać. Życzę więc tobie PO RAZ DRUGI dużo weny i już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
hahha, określenie 'PO RAZ DRUGI' jest w tym przypadku epickie, jeszcze raz bardzo przepraszam za usunięcie komentarza, ale dziś wszystko sypie mi się z rąk i niczego nie ogarniam haha, dziękuje za miłe słowa (:
UsuńNie ma sprawy, każdemu wypadają takie dni, a w szczególności mi, więc w pełni cię rozumiem :)
Usuńco z tego, że długi? Ważne że zajebisty ;P
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo.
UsuńPo co mam mówić, że rozdział jest genialny skoro ty o tym wiesz? Cały czas się zastanawiam kim jest ta cała Emilie. Widać, że nie jest zbyt miłą osobą. Harry jak zwykle próbuje oczarować Engy, a Louis mam nadzieję, że w końcu ją odzyska. Sądzę, że szczera rozmowa dobrze by im zrobiła ale kto lubi szczere rozmowy? Czekam na następny i bardzoo podoba mi się rozdział :))
OdpowiedzUsuńPS.Zapraszam do mnie.
Pozdrawiam Goferkowaa
Kim jest Emilie? To przyjaciółka Liama, ale wszystko wyjaśni się w 13, który postaram się dodać jutro/ w niedzielę. dziękuję za opinię i na pewno jutro wpadnę.
Usuńhehe świetny rozdział, to co, że długi xd To znaczy przyznam się, że jest długi, ale mnie się właśnie taki podoba :) Dobra... teraz zastanawiam się co tutaj napisać, bo znając mnie zawsze coś napiszę co odbiega od tematu, albo coś napiszę i o najważniejszym zapomnę :( W tak młodym wieku mieć sklerozę... ech.. co się ze mną dzieje xd Eleanor... zawsze w opowiadaniach jest taka wrednawa, a tutaj się zdziwiłam ;p Nic nie mam do Elki, lubię ją i podziwiam xd Louis musiał być mile zaskoczony xd Ale ja tutaj nie będę pisac o Calder xd Engy i Lou? Więc wszystko między nimi jest okej? Cieszę się :) Hehe Hazzie podoba się Engy, było to wiadome bo nagłówek na Twoim blogu mówi sam za siebie, ale cieszę się, jak głupia :) Co ty robisz, że tak świetnie piszesz, co? Ten rozdział jest świetny, zresztą jak zawsze :) Bardzo mi się podoba ;p Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wiem, że zazwyczaj jest wredna, dlatego ja chciałam na przekór wszystkim chciałam ukazać ja w ciepłym świetle. też mam często problemy z pamięcią, więc się nie przejmuj. bardzo dziękuję za przemiłe słowa, które wiele dla mnie znaczą.
UsuńŚwietny rozdział tak jak i całe opowiadanie i blog <3
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie i bardzo mnie zaciekawiłaś ^^
Na pewno będę zaglądać na twojego bloga. Idę czytać reszte rozdziałów, bo dopiero co weszłam na twojego bloga. Jaram się :D
Omomomomo <3. Skomentowałam już, bo uważam, że jest nieziemski <3
http://inlifebeautifulthereareonlytimes.blogspot.com/
dziękuję bardzo za opinię. wiele dla mnie znaczy.
Usuńten rozdział rozwala.... żeby było hengy...
OdpowiedzUsuńdzięki i też mi się to marzy.
UsuńUmarłam i doszłam*-* pikny ten rozdział!Poprostu pikny!A ten koniec...Lou i Engy bosze!To było sweet!:D czekam na kolejny rozdzialik<3
OdpowiedzUsuńdziękuję, choć ja uważam, że końcowa scenę mogła być troszeczkę lepsza.
UsuńOstatnio piszesz takie rzeczy, że naprawdę nie mam pojęcia, co napisać, jak je skomentować. Nie chodzi o to, czy mi się ten rozdział podobał, czy nie. Po prostu mnie zdziwił. Dobra, Louis zerwał z Eleanor, tego się spodziewałam. Tego, że Engy pojedzie też. Ale tego, że Nessy powie to, co powiedziała i że Engy jest tak ślepa, że nie widzi, że się Harry'emu podoba, się nie domyśliłam. A scena z Louisem? W sumie spodziewałam się czegoś więcej. Teraz jestem jakoś dziwnie odrętwiała, może to niedosyt? Bardzo mnie też zdziwił wygląd chłopaka Nialla i zaintrygowała postać Emilie. To chyba na tyle. Przepraszam za ten komentarz, jest beznadziejny, ale to mój nie najlepszy tydzień, poza tym lepszy taki niż żaden, prawda?
OdpowiedzUsuńDo kolejnego, oby pojawił się szybko! :)
Engy ma po prostu bardzo niską samoocenę i być może dlatego tego nie zauważa, ale jest już taką bohaterką i nie mam zamiaru zmieniać jej charakteru. co do ostatniej sceny no to cóż.. twoja opinia. mam nadzieję, że następny będzie mniej beznadziejny od tego (: pozdrawiam ciepło, sam (:
Usuńkiedy następny, bo się już odczekać nie mogę? :)
Usuńjutro chyba
UsuńHej!:)
OdpowiedzUsuńRozdzial dlugi, ale to naprawde dllluuuugggggiiiiiiiiiii..... az sie przerazilam xd
W sumie to nawet lubie takie dlugosci;)
Calosc mi sie spodobala, serio. Widze, ze bohaterowie maja mase problemow, z kora musza sie jakos uporac.. ale czy im sie uda?
To nurtuje mnie najbardziej;p
Harry zachowuje sie naprawde spoko w stosunku do dziewczyny, ale ja ciagnie tez do Lou. Nie wiem co sie wydarzy, ale robi sie interesujaco:)
Czekam na nexta i zycze weny;)
stereo-soldier.blogspot.com
rock-me-tonight.blogspot.com
Pozdrawiam cieplutko!:*
wiem, że długi, trochę aż za bardzo. w najbliższych rozdziałach poznasz odpowiedzi na swoje pytania. na pewno wpadnę w weekend.
UsuńJa Ci kurwa dam: Za długi !!!
OdpowiedzUsuńEngy robi postępy wyrzuciła tabletki.
Podoba się Harremu! Ona to powinna wiedzieć. ^^
Doszłam do wniosku że nie bd ani za Harrym ani za Lou... Wole zobaczyć co ty zrobisz c:
Lepiej mi sie czyta jak nikogo sobie nie przypodobuje ;P
yhmm, tak też można. ja mimo wszystko zawsze mam swojego faworyta/faworytkę.
UsuńJak możesz mówić, że za długi?
OdpowiedzUsuńJest fantastyczny!
Zaraz przeczytam resztę, bo naprawdę fajnie
piszesz. I oczywiście obserwuję :D
Caroline. x
bardzo dziękuję za opinię, wiele dla mnie znaczy.
UsuńCUDNY! I w cale nie za długi... jak dla mnie mógłby być dłuższy ;D Cieszę się że między nimi jest już lepiej... Ciekawe jak Lou wyjaśni swoje wcześniejsze zachowanie... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńhaha, kto wie. może kiedyś będzie jeszcze dłuższy.
Usuńzajebiście długi [przepraszam, za słownictwo ale u mnie by się bez tego nie obeszło]
OdpowiedzUsuńrozdział świetnie się czyta
boski obrót spraw
uwielbiam Ciebie i to co piszesz
dużo dajesz mi do przemyślenia nad swoim życiem każdym rozdziałem
za to uwielbiam Cię jeszcze bardziej
ogólnie fajny pomysł na opowiadanie
Harry i Engy, czyżby loczek myślał o takim przebiegu wydarzeń
Louis, brawo, dałeś radę i zerwałeś z El, dla Engy (:
a kto to ta Emily?
pozdrawiam, czekam na next i życzę weny
Agata ;D
spoko, ja często używam wulgaryzmów. bardzo się cieszę, ze mogę Ci coś przekazać moim opowiadaniem i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę. Emilie to przyjaciółka Liama, więcej w 13 rozdziale. dziękuję za tak wspaniałe i motywujące słowa.
UsuńŚwietny rozdział. Bardzo dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńdziękuję.
Usuńpiękny! bardzo mi sie podoba to opowiadanie, strasznie sie wciagnęłam w te historie tak, że kazdy rozdział czytam po kilka razy :D nie moge sie doczekac nastepnego i mam nadzieje, że nie zabraknie naglych zwrotów akcji ;) lubie takie :D chociaz ten rozdzial, mimo, że spokojny jest jednym z moich ulubionych na twoim blogu.
OdpowiedzUsuń_____________
zauwazylam, że juz nie piszesz na tym drugim blogu: I hate my perfection bitch
szkoda bo podoba mi sie ten pomysl na taka historie ;) zycze powodzenia i weny w pisaniu :)
PISZĘ, PISZĘ, PISZĘ nie opuściłam tego bloga, drugi rozdział powinien się pojawić do środy najpóźniej C: dziękuję bardzo za opinię i cieszę się, że blog Ci się podoba C:
UsuńCUDNY CUDNY CUDNY CUDNY CUDNY... BOŻE.! NIESAMOWITY.! Wcale nie za długi ;D Tak mnie wciągnął, że poczułam jakbym go czytała chwilke. Kilka zdań. Boże... masz talent. Sama chce tak pisać... Czekam na nn ;D
OdpowiedzUsuńboże, dziękuję za tak przemiłe słowa i cieszę się, że Ci się spodobało, postaram się Cie nie zwieść w następnych rozdziałach.
Usuńja cię krecę zajebisty ^^
OdpowiedzUsuńWOW
MEGA
CUDO
itd. hue hue hue
dreszcze kurde mam *_*
czekam nn <3
fajnie, że rozdział wywołał takie emocje.
UsuńTy nędzna kreaturo!! :D Czy Ty wiesz ile ja czekałam na ten zajebisty rozdział? Zdajesz sobie sprawę, że byłam bardzo nieznośna? I dzisiaj okrzyczałam starszą panią. To straszne.
OdpowiedzUsuńRozdział jest tak jak określiłam go wyżej, zajebisty. Scena końcowa jest... brak mi słów. Czekałam na nią jak stąd do wieczności :) Mam nadzieję, że teraz będzie ok między nią a Lou. I podoba mi się to jak zachowała się El. To było takie wyrozumiałe :) No to nic czekam na następny i ten no pozdrawiam Asiek :*
przepraszam, przepraszam, przepraszam - Ciebie i Twoje otoczenie. dziękuję za przemiłe słowa.
UsuńWcale nie zadługi bo szybko się czyta ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie czekam na dalszą cześć ;p
Pozdrawiam ;)
dziękuję bardzo za opinię.
UsuńAaaaaaaa... !!
OdpowiedzUsuńZwlekałam z przeczytaniem tego rozdział tak długo, jak to tylko było możliwe. W sumie to nie wiem czemu. Chyba zniesmaczyła mnie ilość książek do nauczenia. Co prawda jest już troszkę późno, ale komentuję i to chyba najważniejsze, prawda?
Gdzieś tam w środku rozdziału znalazłam ze dwie literówki i o ile się nie mylę, to zamiast emocje napisałaś mocje i zamiast zarozumiały , to zrozumiały, czy coś takiego xx ale to nieważne.. przejdźmy do treści. Lou i Harry do Engy?! we dwóch ?! O wow.. to może być ciekawe. Aaaa.. No i okropnie mocno podoba mi się końcówka. To było takie słodkie.. Cudowna część opowiadania na zakończenie wieczoru :)
Czekam na kolejne posty ! Aż nie mogę się doczekać co też tam Twoja mądra główka wymyśliła :D
Buziak :*
i-can-be-your-shelter.blogspot.com
tak, najważniejsze, ze ktoś docenia twoja pracę komentując, to naprawdę wiele znaczy dla każdej bloggerki, choć ty pewnie o tym wiesz. przepraszam za literówki, ale w tak ogromnym jak dla mnie tekście trudno mi je wszystkie wyłapać, następnym razem postaram się wszelkie poprawić. pozdrawiam cieplutko.
UsuńAh, jak Ci się może to nie podobać? Nawet nie wiesz, ile bym dała, żeby napisać chociaż w połowie tak dobry rozdział. Czytając rozmowę Lou z Elką czułam się, jakbym razem z nimi siedziała na tym łóżku. Jestem zachwycona Twoim opowiadaniem, prawdopodobnie musiałam przeczytać jakiś rozdział wcześniej, bo jestem już w czytelnikach. Ja ogólnie dużo opowiadań czytam, staram się być na bieżąco, ale nie zawsze wychodzi. Czasem się to wszystko miesza, bo prawda jest taka, że większość opowiadań jest taka sama. Dobra, nie wiem, dlaczego to piszę.
OdpowiedzUsuńLubię takie trójkąty, u mnie przecież jest podobnie. Zaraz się wytworzą teamy, to jest takie... hm pozytywne ;)
Już Cię nie zanudzam, chcę tylko powiedzieć, że na prawdę czekam na następny rozdział, bo jak ma być lepszy od tego to warto. Zapewne wtedy zapadnę się pod ziemię i przestanę Cię lubić, znowu będę narzekała, że chcę pisać tak dobrze jak Ty. Tak tylko ostrzegam.
ściskam i całuję ; *
JEJU, dziękuję za tak cudowne słowa, dawno nikt nie wystawił mi tak wnikliwej i motywującej oceny. piszesz bardzo dobrze, ja to wiem i ty to wiesz, więc nie zaprzeczaj. pozdrawiam cieplutko i weny u Ciebie.
Usuńhej boskoo <3 <3 podoba mi sie, kiedy next? wogole bardzo ciekawie stworzylas postac Louisa <3 ahh !
OdpowiedzUsuńzapraszam na 7 rozdział na szmaragdowytalizman.blogspot.com <3
"miło by było gdybyś wyraziła swoją opinię (: za każdą opinię się odwdzięczę."
dziękuję, następny jutro/w niedzielę, tak odwiedzę w weekend + nie rzucam słów na wiatr, tym bardziej, że wiem, że każdej bloggerce zależy na opiniach.
Usuńaaaaaaaawwwwwwwww *.*
OdpowiedzUsuńdziewczyno jak ty genialnie piszesz..z każdym rozdziałem kocham to opowiadanie jeszcze bardziej ^^
no to teraz wyczuwam rywalizacje Harry'ego i Lou o Engy ale co ja tam bede wymyślać xD
dodaj jak najszybciej kolejny rozdział : D
dziękuję, dobrze słyszeć, że troszkę się rozwijam, bo na prawdę staram się pracować nad błędami.
UsuńNareszcie coś dłuższego..jest genialny ^^
OdpowiedzUsuńnareszcie trochę czasu i pomysłu na napisanie czegoś. dziękuję bardzo .
UsuńJa tam lubię takie długie:) Dzisiaj przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały i stwierdzam, że świetnie piszesz:) Czekam na kolejny i dodaję do ulubionych :*
OdpowiedzUsuńbardzo sie z tego cieszę i mam nadzieję, ze reszta opowiadanie również Ci się spodoba.
UsuńŚwietne czekam na więcej :*****
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam wszystkich do siebie :
http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/
Czekam na więcej rozdziałów skarbie :*
dziękuję.
Usuńc:
OdpowiedzUsuńdoskonale wiesz, co sądze na temat tego rozdziału jak i twojej ogólnej twórzczości c: dobrze, że zrobiłaś ten rozdział dłuższy - napewno nie wyjdzie ci to na niekorzyść c:
z resztą w ogóle podoba mi sie to zamieszanie. to, że jest tam harry i louis, ale tak czy siak jestem w #TeamHarry #TeamHargy
o lol. no. nieważne. tak czy siak, czekam aż wyśesz mi następny i... no. to tyle. pa.
P.S.: czuję sie jakbym pisała list. #LOL
KCKC.
ja też w nim jestem, choć to wiesz. haha, zawsze w propsie, list na pro kckckc
UsuńŚwietny czekam na więcej Baby ;P
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :*
Serdecznie zapraszam wszystkich do siebie:
http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/
dziękuję.
UsuńZarąbisty. Ciekawe co się będzie działo pomiędzy Lou i Engy. Dobrze, że wywaliła tabletki. Kim jest ta Emily? Czemu jest taka wredna?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
umm, Emily jest przyjaciółką Liama. Jej osoba będzie dokładniej opisana w rozdziale trzynastym, dziękuję za miłe słowa (:
UsuńNareszcie wszystko przeczytałam! :D Jestem zachwycona twoim stylem pisania! Świetnie się czyta i naprawdę mnie to wciągnęło! czekam na nn! Pozdrawiam serdecznie i liczę na jakiś komentarz u mnie na http://never-ending-story-of-me-and-1D.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńxoxo
Cieszę się, że Ci się podoba i mam nadzieję, że równie dobre będą kolejne części.
UsuńJak zawsze genialny rozdział C: A to zakończenie ... po prostu cudowne <3 Zastanawia mnie tylko jedno: Jak można mieć tak ogromny talent jak Ty i jeszcze narzekać? ;o
OdpowiedzUsuńnarzekać, nie narzekać. nie uważam, że mam wielki talent, ale jeśli już posiadam jakieś zadatki to chciałbym go szlifować, a nie się obniżać. bardzo dziękuję za miłe słowa (:
UsuńJej.... Przeczytałam pierwszy raz twojego bloga i mówię ci że jest zabóczy!!!! Masz talent kochana!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mojego bloga: http://friendshipismoreimportantthanlove.blogspot.com
♥♥♥
na pewno wpadnę i dziękuję za przemiłe słowa.
UsuńZAJEBISTY!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję.
UsuńŚwietne Kocham <3
OdpowiedzUsuńDużo weny ci życzę aby ci nigdy pomysłów nie zabrakło ;****
Serdecznie polecam :
http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com
dziękuję i jak znajdę chwilę czasu to wpadnę.
Usuńświetne! <3
OdpowiedzUsuńhttp://kiss-me-hard-before-you-go-please.blogspot.com/ zapraszam :)
dziękuję.
UsuńCo z tego, że zadługi? Ja osobiście Twoje opowiadanie mogłabym czytać w nieskończoność. Rozdział jest naprawdę świetny. W końcu Louis zerwał z Eleonor, a ona to najnormalniej w świecie zrozumiała. Widać, że kocha Louisa, bo chce dla niego jak najlepiej. A ostatnie scena, boska! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Może coś dobrego wydarzy się pomiędzy Lou a Engy? Pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam na następny z ogromną niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńboże, dziękuję za tak wspaniałe słowa!
UsuńDługi? Mi taki odpowiada. :) Bardzo mi się podobał. Dobrze, że Lou i Eleanor zerwali, bo nie mogłam patrzeć na to, jak Engy jest ciężko. To było takie słodkie, jak przyszedł za nią na pomost. Ona się rozpłakała, a on ją przytulił. Chciałabym, żeby już zawsze tak było, ale myślę, że jeszcze coś wymyślisz. ;D No i pozostał jeszcze nasz Harry. Czy on naprawdę czuje coś do Engy? Będzie miał przez to na pieńku z Louim? Mam nadzieję, że nie. :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, że tak późno xoxo
Pozdrawiam :3
http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/
wymyślę? już wymyśliłam i to całkiem sporo. kolejny już jutro/ w niedzielę. dziękuję za ocenę.
UsuńWreszcie znalazłam troszkę czasu żeby wpaść na Twojego bloga. Zaproszenie znalazłam u siebie a nie lubię być dłużna a w szczególności jak ktoś mnie zaprasza ;)
OdpowiedzUsuńHm... Bosko? Nie... To złe określenie. Zajebiście ^^
O teraz lepiej. Eh. Nie mogę się zdecydować więc jedno i drugie.
Piszesz bardzo fajnie czytałam z wielkim zaciekawieniem. Odnoszę wrażenie że piszesz z dużą lekkością.
Rozmarzyłam się czytając, jeszcze jakaś taka mi muzyka nastrojowa wpadła. A w szczególności przy tej scence na moście.
Oh... Rozpisałabym się bardziej ale nie znam dokładnie całej fabuły. Więc stwierdzę że jeżeli znajdę czas to będę z przyjemnością wpadać :)
Ściskam
Patrycja.
Zapraszam na: http://werewolves-vs-vampires.blogspot.com oraz http://existsonlyforyou.blogspot.com
bardzo dziękuję za przemiłą opinię, która naprawdę wiele dla mnie znaczy. wpadnę, wpadnę.
UsuńNie jest za długi : )
OdpowiedzUsuńWszystko jest dobrze napisane przez co bardzo mi się podoba ;)
Nie mogę sie doczekac następnego rozdzaiłu ponieważ jestem ciekawa co wydarzy się miedzy Lou i Engy ! :)
Zapraszam: wildworld69.blogspot.com/
. xx
dziękuję, nowy już jutro/w niedzielę. mam nadzieję, że również się spodoba.
UsuńŚwietny rozdział, naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyłaś! :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Ps. u mnie pojawił się nowy rozdział opowiadania z udziałem Justina Biebera. Serdecznie zapraszam. http://one-event-jb.blogspot.com/
bardzo dziękuję i na pewno wpadnę.
Usuńna prawdę świetne opowiadanie. :D
OdpowiedzUsuńPisz dalej, bo już nie mogę się doczekać. :**
dziękuję i już piszę dalej.
Usuń